trzydzieści osiem ; brzmi idealnie

1.1K 144 77
                                    

Luke obudził się wcześniej niż inni, dlatego też udał się do łazienki, by umyć zęby. Miał cichą nadzieje, że gdy wróci do ich pokoju Michael wciąż będzie spał, ponieważ to najpiękniejszy widok, jaki istnieje.

Położył się z powrotem do łóżka i przykrył się starannie kołdrą. Kolanami dotykał nóg Michaela. Wsunął się bardziej pod pościel i musnął delikatnie ustami udo Clifforda, układając na nim dłonie,

- Kochanie - wyszeptał zasypanym głosem Clifford, umiejscawiającą swoje dłonie pod pachami blondyna by przyciągnąć go do siebie i wtulić w swoje ramiona. - Wiem, że bardzo za mną tęskniłeś, ja także tęskniłem, jednak nie możemy zrobić tego w bożonarodzeniowy poranek w domu twoich rodziców.

Luke jęknął przeciągle, składając pocałunek na szyi swojego chłopaka.

- Ale Mikey... Wszyscy na uczelni uprawiają seks niemal każdego dnia, a ja widzę Cię raz na dwa tygodnie i nie możemy robić tego nawet wtedy.

- Rozmawiamy na Skype'ie cały czas - odpowiedział Michael, przez co Luke zaśmiał się sarkastycznie.

- To wciąż nie to samo.

Michael wstał z łóżka i spojrzał na blondyna.

- Idę umyć zęby, będę zaraz.

Luke umieścił jedną ze swoich dłoni pod głową, drugą kładąc na brzuchu.

Michael nie był zdziwiony, gdy wrócił do pokoju i ujrzał swojego chłopaka, który stał przed lustrem poprawiając swoje włosy.

- Wyglądają dobrze - wyszeptał Clifford, całując ramię Luke'a, by po chwili położyć się z powrotem na pojedynczym łóżku.

Hemmings zrobił to samo, układając się obok swojego chłopaka, położył głowę na jego piersi.

- Co zrobimy, gdy... no wiesz, ukończę już studia.

Michael wzruszył ramionami.

- Cokolwiek będziesz chciał. Wprowadzisz się do mnie, jeśli tego...

- Brzmi świetnie - zgodził się blondyn, przytulając się do Clifforda.

- Czy szkoła beze mnie jest aż tak zła? - zapytał kolorowłosy, przeczesując palcami blond włosy Luke'a.

- Tak - odpowiedział. - Większość moich znajomych jest tutaj tylko po to, aby zaliczyć jakąś laskę, a ja zostaję w pokoju, rozmawiamy na Skypie lub stoję niezręcznie w kuchni, pijąc piwo.

Luke pocałował Michaela delikatnie.

- Moi rodzice nawet, by nas nie usłyszeli...

- Nie w ten poranek, kochanie.

- Luke jesteś tam? - zza drzwi dobiegł głos Liz. - Ben i Jack mogą być tutaj lada chwila.

Blondyn odepchnął od siebie Michaela i podszedł do drzwi, by je otworzyć

- Tak mamo, jesteśmy tutaj.

- W porządku. Jak Wam się spało? - zapytała łagodnie Liz, uśmiechając się do nich obu. Michael wstał z łóżka i objął Luke'a od tyłu.

- Dobrze, dziękuję Liz - odpowiedział z uśmiechem.

- Masz zamiar odebrać dziś swoje dzieci?

- Tak, zrobię to o 11. Zaraz wyjdę tylko najpierw muszę się przebrać.

Luke życzył mamie wesołych świat po czym zamknął jej drzwi przed nosem, by objąć Michaela i pocałować go.

- Pojadę z tobą odebrać Scarlett i Riley.

***

Po spędzeniu świąt z rodziną Luke'a, dwójka pojechała odwiedzić Scarrlet i Riley'ego do domu Sarah, po czym wrócili do mieszkania Michaela. To było ich pierwsze Boże Narodzenie, które spędzili spędzili razem, przez co Michael chciał spędzać z nim już każde swoje święta.

- Więc teraz jesteśmy ponownie sami - zaczął Luke, zamykając drzwi do mieszkania, po czym uśmiechnął się do Michaela. - Możemy teraz...

Michael skinął głową i pocałował w policzek Luke'a, chwytając go za rękę i ciągnąc do sypialni.

- Wciąż nie wierzę, że zrobiłeś sobie tatuaż. Zwłaszcza, że zrobiłeś go na tyłku - zachichotał po czym, zamknął drzwi i odpiął pasek swoich spodni.

Luke położył dłoń na koszulce Michaela, zatrzymując go przed rozpięciem jeansów.

- Jesteś jedyną osobą, która może go widzieć.

- Mam nadzieję - zaśmiał się, ściągając koszulę Luke'a i całując go delikatnie. - Mam zamiar spędzić resztę życia z tobą.

Luke zatrzymał się i usiadł na skraju łóżka, uśmiechając się lekko. - Naprawdę?

Michael skinął głową i westchnął cicho.

- Oczywiście. Będę z Tobą na zawsze, jak tylko mi na to pozwolisz.

- Michael... - zaczął Hemmings, kładąc się na plecach, położył ręce pod głową. - Masz zamiar wziąć ze mną ślub pewnego dnia?

Clifford uśmiechnął się i zawisł nad nim.

- Tak. Weźmiemy ślub, gdy skończysz collage, może wtedy gdy zdobędziesz też pracę. Zabiorę Cię na miesiąc miodowy, gdziekolwiek będziesz tylko chciał, kochanie. Będę traktować Cię jak księcia. Będziemy rodziną.

Luke pocałował Michaela podekscytowny.

- Nie potrzebuję pierścionka zaręczynowego, ale musisz obiecać mi jedną rzecz.

- Co takiego, kochanie? - zgodził się starszy, przytulając blondyna do siebie.

- Kiedy się już pobierzemy, chcę mieć psa - odpowiedział, całując szczękę Michaela. Clifford roześmiał się, ale skinął głową w odpowiedzi.

- Kupię Ci psa, jakiego tylko będziesz chciał.

Luke uśmiechnął się i pocałował Michael znowu.

- Wiedziałem, że wybrałem właściwego faceta, kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem. Choć na początku, gdy to wszystko ukrywaliśmy zachowywałeś się czasem jak dupek.

- Wiem, wiem kochanie i przepraszam. Ale teraz jest już wszystko w porządku i nie musimy się ukrywać.

Luke uśmiechnął się i opuścił niżej jeansy Michaela.

- Dla mnie brzmi idealne.

***

cześć kociaczki! zła wiadomość jest taka, że w czwartek już rozpoczęcie roku, a dobra taka, że do końca tego tygodnia przetłumaczę jeszcze jeden rozdział;

w ogóle jakiś czas temu ktoś wrzucił screen tego ff na jakieś konto na tt z typowym ff, czy coś - jestem nieco w szoku, bo gdyby jakieś ff nie było w moim guście to nie przemęczyłabym się przez 37 rozdziałów - WOAH LASKA PODZIWIAM

ZAPRASZAM NA MOJE KONTO NA TT: skymichaelwatt

skymichael

mr. clifford | muke | pl ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz