CHAPTER FOURTEEN

543 46 1
                                    

•──•─•──•✦•──•─•──•

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

•──•─•──•✦•──•─•──•

Stali na dziedzińcu zamkowym w oczekiwaniu, a każda chwila zdawała się rozciągać w nieskończoność. Dzień był zadziwiająco chłodny, jak na trwającą aktualnie porę roku. Maegelle przestępowała z nogi na nogę, starając się rozgrzać, gdy lodowaty wiatr przenikał przez jej suknię, smagając policzki, co wywoływało u niej dreszcze. Jej spojrzenie nieustannie błądziło po czerwonych murach zamku, próbując skupić się na czymkolwiek innym niż rosnącym zniecierpliwieniu. Próbowała ukryć swoją ciekawość oraz nerwowe ruchy, zajmując się czymś innym, ale niezbyt jej się to udawało. Błądziła swoimi smukłymi palcami po gładkim materiale jej sukni, nie mogąc doczekać się nadchodzącej wizyty krewnego.

Jej rodzina najwyraźniej była innego zdania. Stojąc między swoją matką a Aemondem, czuła na swoim ciele wzrok tego drugiego. Co jakiś czas ich ramiona się stykały, i choć wyglądało to na przypadek, Maegelle doskonale wiedziała, że było to zamierzone ze strony chłopaka. Zerknęła na twarz swojej matki, widząc na jej licu rosnące zdenerwowanie. Królowa przygryzła wargę, a jej splecione ręce spoczęły na brzuchu. Z jej ust wymsknęło się ciche westchnięcie.

— Spóźnia się — rzuciła wreszcie królowa, nie mogąc wytrzymać napięcia i rosnącego znużenia.

Otto spojrzał na swoją córkę, zerkając na nią krótko zza stojącej pomiędzy nimi Helaeny. Jego twarz jak zawsze pozostawała zimna niczym kamień.

— Trochę cierpliwości, droga córko — powiedział chłodno, a mięśnie na jego twarzy nawet nie drgnęły. — Zapewne coś go zatrzymało po drodze.

Jakby na potwierdzenie jego słów, po dziedzińcu rozszedł się krzyk jednego ze strażników, który rozkazał otworzyć bramę.

Ciężki właz zaczął się powoli rozsuwać, odsłaniając ciemne wnętrze tunelu, a wszyscy zebrani wstrzymali oddech. Wkrótce pojawił się jeździec na koniu, przejeżdżając przez bramę. Zwierzę zatrzymało się przed nimi, a mężczyzna zeskoczył z wierzchowca, z gracją suwając się z siodła. Wręczył lejce stajennemu, który szybko podbiegł, by przejąć wierzchowca, a następnie zwrócił swój wzrok ku ich piątce.

Gerold uśmiechnął się lekko, dostrzegając znajome twarze. Zsunął skórzane rękawice z dłoni, podchodząc do królowej oraz jej ojca, witając się z nimi.

— Kuzynko — powiedział, skłaniając głowę z szacunkiem przed królową, po czym zwrócił się do namiestnika. — Wuju.

Jego spojrzenie przeskoczyło na Helaenę, która posłała mu szczery uśmiech, od razu uciekając od niego wzrokiem. Widząc, że myśli księżniczki błądzą gdzieś daleko, zerknął z namysłem na Maegelle oraz Aemonda.

— Ty musisz być zapewne książę Aemond, jak mniemam — powiedział, na co Aemond odpowiedział mu krótkim, cichym mruknięciem, nie spuszczając z niego wzroku. Gerold z nieco szerszym uśmiechem, przeniósł wzrok na Maegelle i podszedł bliżej, emanując pewnością siebie, która była zarazem ujmująca, jak i onieśmielająca.

FAITH | AEMOND TARGARYENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz