Rozdział 8

1K 146 44
                                    


Patrzyłem przez okno taksówki, a krajobraz za szybą rozmywał się w deszczu, który zaczął delikatnie padać. Krople spływały po szybie, jak moje myśli, które wirując, próbowały złożyć się w całość. Każde słowo lekarzy odbijało się echem w mojej głowie, a ja analizowałem wszystko na nowo. Rozmowa była trudna, pełna informacji, które trudno było przyjąć. Miałem przed sobą wiele niewiadomych, a odpowiedzi wydawały się odległe, ale mimo wszystko dała mi ona coś, czego tak desperacko potrzebowałem – odrobinę nadziei.

Po powrocie do domu musiałem odnaleźć wszystkie dokumenty związane z ciążą – badania, wyniki, wszystko, co mogło rzucić światło na stan Keiry. Lekarz wspomniał, że mogła nawet nie wiedzieć, że jest w ciąży, co zdarza się częściej, niż myślałem. Ale ja... podświadomie czułem, że ona wiedziała. Keira była zbyt świadoma siebie, swojego ciała, by to przegapić. Więc dlaczego? Dlaczego nie powiedziała mi? I co ważniejsze, dlaczego chciała skrzywdzić siebie... i naszą córkę?

Te pytania krążyły w mojej głowie bez końca, jak złowieszczy refren, na który nie mogłem znaleźć odpowiedzi. Co się wydarzyło w tych ostatnich miesiącach, kiedy byłem z dala od domu? Co takiego mogło ją złamać?

Wyciągnąłem telefon i napisałem wiadomość do Jacoba: Wracam do domu taksówką. Keira żyje. Krótka, zwięzła wiadomość. Potem zerknąłem na telefon i pomyślałem o Thomasie. Wiedziałem, która może być teraz godzina w Singapurze, ale to nie miało znaczenia. Thomas dzwonił do mnie kilka razy, więc nie obudzę go. Wysłałem wiadomość: Keira żyje, ale zadzwonię, jak się pozbieram. Wiedziałem, że będzie czekał na dalsze informacje, ale nie byłem gotów na dłuższą rozmowę. Sam musiałem sobie wszystko poukładać.

Taksówka mknęła przez mokre ulice, a ja wpatrywałem się w krople deszczu spływające po szybie. Moje myśli były ciężkie, przytłaczające, niczym te ciężkie chmury wiszące nad miastem. Mój świat w jednej chwili runął, a teraz musiałem znaleźć sposób, by go odbudować, cegła po cegle, choć nawet nie wiedziałem, od czego zacząć.

Z jednej strony czułem ulgę – Keira żyła. Nasza córka żyła. To powinno wystarczyć, bym poczuł się lepiej, ale w rzeczywistości czułem tylko narastające obawy. W jakim stanie Keira będzie, kiedy się obudzi? Jak poradzimy sobie z tym, co się wydarzyło? Jak mamy ruszyć dalej, wiedząc, że nasza rodzina prawie się rozpadła, zanim jeszcze tak naprawdę się zaczęła?

Te myśli nie dawały mi spokoju. Ciąża, o której nie wiedziałem. Próba samobójcza, której nie potrafiłem zrozumieć. Stałem się częścią historii, która w jednej chwili wymknęła mi się z rąk. Moje życie, które zawsze wydawało się pod kontrolą, nagle zamieniło się w coś obcego, niezrozumiałego, gdzie odpowiedzi były poza moim zasięgiem.

Zamknąłem oczy, starając się uspokoić, ale wciąż widziałem twarz Keiry – jej bladą, bez życia twarz, kiedy leżała w szpitalnym łóżku, z rurkami wpiętymi w jej ciało. I widziałem naszą córkę, której istnienie dopiero teraz zaczynałem rozumieć, choć nie byłem na to przygotowany. Nigdy nie rozmawialiśmy o dzieciach. Uważałem, że się pojawią. Kiedyś.

Czułem, że muszę być silny, ale w tamtej chwili byłem zagubiony, rozdarty pomiędzy miłością, strachem i niepewnością.

Podjechałem pod dom, który nagle wydał mi się dziwnie obcy. Miejsce, które zawsze kojarzyło mi się z bezpieczeństwem, spokojem i rutyną, teraz wydawało się pełne tajemnic i niewypowiedzianych historii. Patrzyłem na niego, zastanawiając się, ile skrywał przede mną, ile rzeczy wydarzyło się, kiedy byłem z dala. Jak wiele przegapiłem? Ile rzeczy pozostało niezauważonych, bo byłem zbyt pochłonięty pracą i codziennością? Z tymi myślami podszedłem do drzwi.

Tears of the soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz