Otworzyłem oczy gwałtownie, jakby wyrwany ze snu przez coś więcej niż tylko poranek. Siedziałem na łóżku, oddychając szybko, a moje serce biło mocno, jakby starało się nadążyć za chaosem, który wciąż panował w mojej głowie. Rozejrzałem się po sypialni, próbując uchwycić cokolwiek znajomego, co mogłoby mnie zakotwiczyć w rzeczywistości. Ale ta rzeczywistość już nie była taka sama.
Dwa dni temu wszystko wyglądało inaczej. Gdyby ktoś wtedy opowiedział mi, co wydarzy się w ciągu następnych 48 godzin, wyśmiałbym go i od razu zabronił oglądania tylu horrorów. Wszystko, co się wydarzyło, wydawało się nieprawdopodobne, wręcz surrealistyczne, jak koszmar, który nie chce się skończyć. Teraz jednak, to co było niewyobrażalne, stało się moim życiem.
Byłem przekonany, że nie zasnę tej nocy. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, każda myśl krążyła chaotycznie, analizując to, czego się dowiedziałem, próbując poukładać kawałki rzeczywistości, która nagle rozsypała się na tysiąc elementów. Wszystko wydawało się tak nierealne, że nie mogłem znaleźć spokoju, nie potrafiłem uspokoić burzy w swojej głowie.
Jednak długa, niemal dwudziestogodzinna podróż, szok związany z odkryciem bolesnych prawd i cały emocjonalny rollercoaster, który przetoczył się przez moje życie w ciągu ostatnich godzin, ostatecznie mnie pokonały. Choć myślałem, że nie zasnę, kiedy tylko moja głowa dotknęła poduszki, coś we mnie się złamało. Wyczerpanie fizyczne i psychiczne okazało się silniejsze niż niepokój. Zmęczenie dosłownie zmiażdżyło mnie, jakbym został przygnieciony ciężarem całego świata. Zasnąłem w mgnieniu oka, jakby ktoś wyłączył światło.
Spojrzałem na telefon, a na ekranie widniały setki nieodebranych połączeń, e–maili i wiadomości SMS. Życie toczyło się dalej, jakby nic się nie wydarzyło. Mój zawodowy świat czekał na odpowiedzi, na decyzje, jakby mój prywatny świat nie legł w gruzach. Z każdą minutą, którą spędzałem w milczeniu, rosła we mnie świadomość, że muszę wrócić do rzeczywistości, ale nie mogłem. Wszystko we mnie krzyczało, by odciąć się od tego chaosu, by skupić się na jednej, najważniejszej rzeczy – na Keirze.
Najważniejsze jednak było to, że nie miałem żadnych wiadomości ze szpitala. Żadnych nowych informacji, żadnych nieodebranych połączeń od lekarzy. To przyniosło mi pewną ulgę. Powtarzałem sobie, że brak wieści to dobre wieści. Musiałem w to wierzyć, bo inaczej nie dałbym rady. Brak informacji oznaczał, że sytuacja była stabilna, prawda? Że nic się nie pogorszyło, że Keira wciąż walczy, a nasza córka... nasza córka wciąż rosła bezpieczna pod jej sercem.
Przełknąłem ślinę i skierowałem wzrok na dziesiątki e–maili, które czekały na moją odpowiedź. Przekierowałem wszystko do mojego asystenta oraz Thomasa. Nie miałem siły ani ochoty zajmować się tym wszystkim. Nawet gdybym spróbował, nie byłbym w stanie przeczytać choćby jednego zdania. Wszystkie te sprawy wydawały się teraz tak odległe, jakby dotyczyły innego życia. Moje myśli były uwięzione w jednym miejscu – przy Keirze, w szpitalu, i przy tej cichej nadziei, że nasze życie będzie jeszcze miało szansę się odbudować.
Napisałem Thomasa krótkiego SMS–a: „Zadzwonię później". Wiedziałem, że czekał na wieści, że martwił się, ale ja po prostu nie miałem siły, by rozmawiać. Czułem, jak każda wiadomość, każdy telefon odrywał mnie od tego, co najważniejsze, od tego, na czym musiałem się skupić. Potrzebowałem czasu, potrzebowałem spokoju, choćby przez chwilę.
Poranna toaleta zajęła mi wyjątkowo mało czasu. Każda sekunda, którą spędzałem na czymś innym niż dotarcie do szpitala, wydawała się stratą. Czułem, jak coś wewnętrznie mnie popędza, zmuszając do jak najszybszego działania. Pośpiech był niemal namacalny, jakby czekało na mnie coś niecierpiącego zwłoki. Szybko wszedłem do garderoby i niemal automatycznie założyłem spodnie i koszulę – standardowy strój, w którym chodziłem niemal codziennie. Ale kiedy zapiąłem ostatni guzik, mój wzrok zatrzymał się na stronie Keiry.
CZYTASZ
Tears of the soul
RomanceMichael Sullivan miał wszystko - udaną karierę, kochającą żonę i stabilne życie. Przez lata myślał, że nic nie może zburzyć fundamentów ich wspólnej przyszłości. Aż do dnia, kiedy odebrał telefon, który zmienił wszystko. "Pańska żona próbowała popeł...