Rozdział 19

1.2K 159 25
                                    

– Thomas? Co ty tu robisz?! – wykrzyknąłem cicho, wyskakując z łazienki w kompletnym szoku. On sam stał nieruchomo, trzymając w dłoni ramkę z nagraniem. Jego wzrok wędrował od ekranu do Keiry, a na twarzy malowało się niedowierzanie, jakby to, co widzi, nie mieściło mu się w głowie.

Podniósł ramkę, patrząc na mnie z wytrzeszczonymi oczami, jakby nie wierzył w to, co właśnie odkrył.

– Wszystko jest okej, stabilnie... Keira żyje... Zadzwonię później – wykrztusił, wciąż próbując zrozumieć, co się dzieje. Jego głos drżał, a w oczach pojawił się gniew zmieszany z zaskoczeniem. – Że co, do kurwy nędzy?! Twoja żona nadal leży w szpitalu, wygląda na to, że będziecie mieć dziecko, a ty nie wspomniałeś mi o tym nawet słowem?! – Uniósł głos, a ja szybko podszedłem, zabrałem mu ramkę i ostrożnie odstawiłem ją na komodę, chcąc uniknąć większego zamieszania.

– Nie krzycz i nie przeklinaj – upomniałem go stanowczo, czując, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Jego oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, jakby nie mógł uwierzyć, że właśnie to usłyszał.

– Od kiedy ci to, do cholery, przeszkadza? – zapytał, zaskoczony i oburzony.

– Od kiedy Keira potrzebuje spokoju. I od kiedy moja córka tego słucha – odpowiedziałem cicho, ale z naciskiem.

Thomas westchnął ciężko, po czym przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, jakby dopiero teraz docierało do niego, co się naprawdę dzieje.

– Masz rację... dobrze, że jej nie obudziłem – w końcu powiedział z rezygnacją, biorąc głęboki oddech. Widać było, że chciał zadać kolejne pytanie, ale ja uprzedziłem go, patrząc przez okno, czując, że muszę to powiedzieć, choćby po raz kolejny.

– Nie obudzisz jej, Thomas... zapadła w śpiączkę – dodałem spokojnym głosem, a w tym momencie coś gruchnęło o podłogę. Spojrzałem w jego stronę, widząc, jak telefon wypadł mu z ręki.

Thomas powoli kucał, zbierając swój telefon z podłogi, a ja, jak zwykle, automatycznie zwróciłem wzrok na Keirę. Monitory przy jej łóżku wydawały znajome, uspokajające dźwięki. Uśmiechnąłem się lekko, widząc delikatny wzrost tętna, i podszedłem bliżej, czując, że to znów nasza córeczka daje o sobie znać. Położyłem dłoń na brzuchu ukochanej, a chwilę później poczułem delikatne, pełne życia kopnięcia. Każde z nich było jak mały promyk nadziei w tym morzu niepewności.

– Obudziłeś ją – powiedziałem z lekkim uśmiechem, próbując odsunąć na chwilę ciężar poważnej rozmowy, którą wiedziałem, że musimy w końcu odbyć.

Thomas, zdezorientowany, spojrzał na mnie, jego wzrok przesuwał się z mojej twarzy na Keirę, jakby próbował zrozumieć, co się właśnie dzieje.

– Małą. Obudziłeś małą – wyjaśniłem, wskazując na brzuch Keiry.

Podszedł bliżej, stanął po drugiej stronie łóżka, wpatrując się w moją rękę, która delikatnie masowała zaokrąglony brzuch Keiry. Wyglądał, jakby nie mógł uwierzyć, że właśnie tego doświadcza.

– Skąd wiedziałeś? – zapytał cicho, nie spuszczając wzroku z brzucha.

– Kiedy mała się budzi i zaczyna ruszać, tętno Keiry wzrasta – odpowiedziałem, wskazując na monitory. – To taki mały znak, który pokazuje, że obie są ze sobą bardzo związane. Pielęgniarka nauczyła mnie tego. Każde takie kopnięcie to dla mnie dowód, że mała jest pełna życia a wzrost tętna, że Keira czuje nasze dziecko

Thomas patrzył na mnie z niedowierzaniem, jakby odkrywał tajemnicę, której nie był świadomy. Było w tym coś magicznego, widzieć go tak zaszokowanego, jakby cały świat nagle stanął w miejscu, a on był świadkiem czegoś nadprzyrodzonego.

Tears of the soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz