21| Bon Voyage.

240 11 0
                                    

W pewnym momencie Luke kazał nam się zatrzymać koło sklepu, potrzebował prowiantu. Kiara niechętnie zjechała z drogi pod wskazane miejsce. Wysiadłam z auta słuchając jak JJ mówi, abym została z Kiarą lecz go zignorowałam. Nie mogłam znieść kolejnego spojrzenia tego faceta w moją stronę. NIe czekając zatem na blondyna weszłam do sklepu.

Dołączył on do mnie chwilę później. W milczeniu przemierzaliśmy półki, zbierając potrzebne rzeczy dla Luke'a. Gdyby nie JJ już dawno zostawiłabym ich i wróciła do Twinkie. Zdawałam sobie sprawę, że musiał czuć się bardzo źle w tej sytuacji i gdybym jeszcze odwaliła swoim zachowaniem to byłoby gorzej.

-Brakuje dolara-powiedział sprzedawca kiedy staliśmy już przy kasie.

JJ pospiesznie przeszukiwał swoje kieszenie w poszukiwaniu brakującej sumy, której chyba nie miał. Uśmiechnęłam się zatem do sprzedawcy i sięgnęłam do stanika pod topem, gdzie wiedziałam, że mam parę banknotów. Wzięłam je na ognisko i dosłownie do tego momentu o nich zapomniałam. Wyciągnęłam dolara po czym wręczyłam sprzedawcy.

-Dzięki-rzucił JJ wkładając zakupy do toreb.

-Dla ciebie wszystko-odparłam odbierając od niego jedną z toreb.

Wyszliśmy ze sklepu ponownie nie rozmawiając. Zaczęło mi się robić trochę głupio, że tak na niego naskoczyłam. Dla niego było to jeszcze trudniejsze niż dla mnie, więc mimo wszystko powinnam była się opanować. Wzdychając włożyłam torbę na pakę samochodu i poczekałam, aż blondyn zrobi to samo. Tak jak poprzednio, usiedliśmy na przednim siedzeniu i momentalnie Kiara ruszyła. Poczułam jak dłoń JJ niepewnie ląduje na mojej delikatnie ją ściskając. Byłam zaskoczona postawą chłopaka, co musiał wyczuć bo od razu zabrał rękę, niezręcznie udając, że otrzepuje moje spodnie. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym chwyciłam jego dłoń i tak jak on poprzednio, pokrzepiająco uścisnęłam.

W końcu dojechaliśmy na wybrzeże, pod Klub Jachtowy Pelican gdzie mieliśmy rozstać się z Luke'iem Maybankiem raz na zawsze. JJ obiecał załatwić sprawę szybko. Odszedł z ojcem w stronę molo zostawiając mnie z Kiarą.

-Mam nadzieję, że już nigdy go nie zobacze-odezwała się brunetka.

-Tak, ja też-powiedziałam szczerze.

Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę obserwując poruszające się na jachcie sylwetki. Kiedy się przytuliły to poruszyłam się niespokojnie na fotelu, nie wyobrażając sobie co musiał teraz czuć JJ. Przytulać osobę, która była ci tak bliska a jednocześnie urządzała z życia piekło.

-Idź do niego-powiedziała Kiara. Spojrzałam na nią niepewnie czy aby na pewno to dobry pomysł.-Jeśli kogoś teraz potrzebuje to na pewno ciebie.

Uśmiechnęłam się do nastolatki wdzięcznie, po czym wysiadłam z samochodu. Powoli ruszyłam na molo obserwując jak JJ schodzi z jachtu. Mogłam przysiąc, że dojrzałam chwilę zawahania kiedy odwiązywał linę. Doszłam do niego kiedy Luke odpłynął już kawałek. Niepewnie stanęłam na końcu molo obserwując jak chłopak wrzuca zdenerwowany do pojemnika, wiszącego na barierce, jakieś leki. Kiedy uniósł na mnie swój wzrok poczułam jak ściska mnie serce, na widok kilku łez spływających po policzkach. Wyciągnęłam w jego kierunku ręce, zapraszając do uścisku, co natychmiast zrobił.

W tym momencie zrozumiałam, że nie ważne czy JJ odwzajemnia moje uczucia czy nie to chcę chronić go przed podobnymi sytuacjami. Które go ranią. Był cudownym chłopakiem, który przez swoją rodzinę zagubił się. Wiedziałam to. Nie zasługiwał na to wszystko co go spotkało. Gdybym mogła to wolałabym sama to przeżyć niż patrzeć na jego pełną zranienia twarz.

-Już w porządku. Jestem przy tobie-powiedziałam cicho, przejeżdżając uspokajająco dłonią po plecach Maybanka. -Nie ważne co by się działo, pamiętaj, że możesz liczyć na Płotki. Nie jesteś sam JJ.

Rewrite the stars | JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz