Witam was w nowej części! Mam nadzieję, że przypadnie ona wam do gustu równie bardzo jak poprzednia. Rozdziały na razie pojawiać się będą raz w tygodniu we wtorki o godz. 18. Czy jest coś co szczególnie chcielibyście zobaczyć w tej części?
|!|
Minęło już kilka tygodni jak wylądowaliśmy na wyspie. Skłamałabym gdybym powiedziała, że żyje nam się źle z dala od cywilizacji. Stworzyliśmy swoją własną oazę, pozbawioną zmartwień. Płotkolandia była niczym spełnienie marzeń dla połowy z nas. JJ'a w szczególności. Niejednokrotnie blondyn opowiadał mi, że może zostać tu do końca życia i wcale mu się nie dziwiłam. Nikt nie mówił mu co wolno, a co nie, nie brakowało mu niczego, był w towarzystwie osób, na których mu zależało.
Co do naszej relacji to tak jak zaproponowałam, staraliśmy się na razie zachować wszystko dla siebie. Chociaż byłam prawie pewna, że każdy już wiedział, że coś jest na rzeczy. Nawet Cleo. Nie omieszkali się od sugerujących spojrzeń czy puszczonych na wiatr komentarzy. Ceniłam bardzo, że mimo tego, iż wiedzieli to nie wywierali na nas presji, aby stało się to wszystko "publiczne". Cierpliwie czekali wiedząc, że potrzebujemy czasu aby samemu się z tym oswoić. Bardzo wolno poruszaliśmy się z tą relacją. JJ już nie był taki skory do okazywania sobie czułości, chyba w pełni pojął jak poważna jest to sprawa i bał się, że zrobi coś nie tak. Nie naciskałam na niego, szanowałam to. I o ile chciałabym być w pełni swobodna co do okazywania uczuć, których nie bałam się pokazywać, tak czekałam aż i chłopak się na to zdobędzie.
Jednego z wieczorów postanowiłam opowiedzieć Płotkom o swoich rodzicach. Nie było to łatwe, ale zdawałam sobie sprawę, że lepszej okazji nie będę miała. Nigdy nie czułam się pewniej wśród przyjaciół niż wtedy. Ku mojej uldze nie zadawali więcej pytań niż była potrzeba i ze wsparciem przyjęli owe informacje. Zrozumieli dlaczego ukrywałam to przed nimi i nie mieli mi tego za złe.
Tego samego wieczoru Kiara wyznała mi głębszy powód, dla którego zniszczyła moją przyjaźń z chłopakami. Bała się, że w pewnym momencie zostawią ją tak jak Snobowie. Bez powodu odsunął się od niej, bo stwierdzą, że do nich nie pasuje, wystarczę im ja. Zostanie ona sama ze złamanym sercem czując, że nigdzie nie należy. Dziewczyna opowiedziała mi także nieco więcej o jej relacjach ze Snobami i wiedząc o wszystkich przykrościach jakie brunetka doświadczyła nie dziwiłam się, że tak się czuła w stosunku do mnie. Mimo wszystko nie powinna była robić tego co zrobiła, ale to już zamknięty rozdział. Podziękowałam Kiarze, że była ze mną szczera i już w pełni miałyśmy wyjaśnione sprawy między sobą. Z czystym sercem mogłam nazwać ją przyjaciółką.
Po tym spędzonym miesiącu na wyspie doszłam do refleksji, że nigdzie indziej nie czułam się nigdy tak dobrze jak tu. Nawet w domu z Jasperem. Czułam, że przyjaźń z Płotkami była silniejsza niż kiedykolwiek i to miejsce jeszcze bardziej nas jednoczyło. To był nasz mały raj. Jednocześnie stwierdziłam, że bałam się powrotu do domu. Znowu użeranie się ze Snobami, pouczające kazania Jaspera, przygnębiająca rzeczywistość. Co się także z tym wiązało, każdy z nas pójdzie w swoją stronę. Nie będziemy cały czas razem. Bałam się, że gdy tylko postawimy nogi w Outer Banks ta piękna relacja zacznie się sypać. Nie chciałam tego...
Siedzieliśmy wszyscy przy rozpalonym ognisku, odpoczywając po zjedzonym obiedzie. Na mojej głowie spoczywała czapka stworzona przez Sarah, która w tym momencie stanowiła element gry w prawda czy wyzwanie. Ktokolwiek miał na sobie czapkę z liści i gałęzi musiał podjąć decyzję, który wariant wybiera.
-Okej Kenzie. Prawda czy wyzwanie?-zapytał mnie Pope.
-Po ostatnim kiedy kazaliście mi zjeść oko ryby, podziękuje wyzwaniom. Prawda-odpowiedziałam przypominając sobie okropny posmak w ustach po ostatniej grze.
CZYTASZ
Rewrite the stars | JJ Maybank
Novela JuvenilMackenzie Butler zostaje wciągnięta w odzyskanie dowodu na niewinność Johna B, a także odszukanie krzyża Santo Domingo. Nie przypuszczała jednak, że przyniesie to szereg wydarzeń, które wywrócą jej życie do góry nogami. W obliczu śmierci Johna B i S...