Na dworze ściemniło się nieco przez padający niemiłosiernie deszcz. Siedziałam na swoim łóżku słuchając muzyki bez większego celu. Nie wiedziałam co ze sobą począć. Uruchomiłam telefon, który był martwy od kilku dni, orientując się ile nieodebranych połączeń i wiadomości miałam od Andy'ego. Całkowicie o nim zapomniałam, przez co poczułam się źle.
Siedząc samotnie w swoim pokoju pozwoliło mi na uporządkowanie plączących się myśli. Po pierwsze, doszłam do wniosku, że mogłam czuć coś więcej niż przyjaźń do Maybanka. Wprawdzie od początku znajomości coś zawsze ciągnęło mnie do blondyna, ale po sytuacji w Charleston czy Chateau zdałam sobie sprawę, że jest to silniejsze. W moim brzuchu pojawiało się mrowienie, a ciało ogarniała fala ciepła, gdy chłopak zatrzymał na mnie dłużej swoje spojrzenie. Nie potrafię opisać uczucia, które mnie przy nim ogarnia... Ale może to tylko radość, że w końcu spędzamy razem czas? Po drugie, miałam dość nagłych i niespodziewanych zdarzeń. Ciągłe sytuacje stresowe czy niebezpieczne, groźnie testowały moje psychiczne możliwości. Nie byłam pewna ile jeszcze wytrzymam. Potrzebowałam chwili spokoju, momentu wyluzowania. Najchętniej w towarzystwie Płotek... Wzdychając ciężko ułożyłam się wygodnie na łóżku. Przymknęłam oczy co momentalnie przeniosło mnie w krainę snów.
Obudziłam się dwie godziny później, kiedy niebo zupełnie nie pokazywało, że było wcześniej zachmurzone. Słońce świeciło, ptaki śpiewały jakby w ogóle nie padał deszcz. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do odtwarzacza muzyki wyłączając go. Czym mogłam się zająć? Nie wiedząc co ze sobą zrobić chwyciłam jedną z leżących na podłodze książek i przeniosłam się na balkon. Usiadłam na płytkach, opierając plecy o szybę wzięłam się za czytanie. Co skończyło się równie szybko jak się zaczęło, bowiem mój telefon wydał z siebie dźwięk.
Pope: Mój tata dał mi trop co do klucza, o którym mówiła Limbrey. Chcesz ze mną to sprawdzić?
Ja: Jestem uziemiona :(
Pope: Na jak długo?
Ja: Nie wiem, ale jak coś możecie na mnie liczyć. Wykombinuje coś.
Pope: Lepiej sprawdź co z JJ'em. Chciał wyciągać Johna B z więzienia...
Musiałam przeczytać dwa razy wiadomośc od chłopaka nie wierząc swoim oczom. Przecież to najgłupszy pomysł na świecie działać na własną rękę. Nie tracąc chwili wybrałam numer do blondyna. Jeden sygnał. Drugi sygnał...
-Sup Zee-odezwał się po drugiej stronie telefonu Maybank.
-Powiedz mi, że nie robisz nic głupiego-powiedziałam od razu.
-O co ci chodzi?-blondyn udawał niewiniątko i że nie wie o czym mówię.
-Powiedz mi, że nie próbujesz na własną rękę wyciągnąć Johna B z więzienia.
-A o to. Zee, tylko posłuchaj, mam plan...-zaczął chłopak ale mu przerwałam.
-Uh, JJ to szaleństwo! Coś może pójść nie tak-powiedziałam łapiąc się wolną ręką za głowę.
-Wszystko przemyślałem. Uda się i już dziś w nocy John B będzie na wolności.
-Czy ty siebie słyszysz? Mogą cię złapać.
-Mack...
-Wsadzić do więzienia...
-Przesadzasz, wszystko będzie dobrze...
-O mój Boże, czy choć raz możesz przy swoich głupich pomysłach pomyśleć o innych? Nie mogę cię stracić kiedy dopiero co cię odzyskałam!-powiedziałam w końcu. Byłam zdenerwowana i nie wiedziałam co zrobić, aby chłopak porzucił swój nieszczęsny plan. Mój język zaczął działać szybciej niż umysł. W słuchawce przez chwilę panowała cisza. JJ musiał się zupełnie nie spodziewać takich słów, ja zresztą też.
CZYTASZ
Rewrite the stars | JJ Maybank
Ficțiune adolescențiMackenzie Butler zostaje wciągnięta w odzyskanie dowodu na niewinność Johna B, a także odszukanie krzyża Santo Domingo. Nie przypuszczała jednak, że przyniesie to szereg wydarzeń, które wywrócą jej życie do góry nogami. W obliczu śmierci Johna B i S...