Nim się spostrzegłam lekcja historii minęła, a napisany sprawdzian poszedł mi pomyślnie. W trakcie zajęć mężczyzna z komisji stypendialnej poprosił Pope na korytarz i wręczył mu szarą kopertę z odciśniętym w wosku symbolem pszenicy. O ile sie orientowałam z opowiadań Heywarda, łączyło się się to wrakiem Royal Merchanta. Dlatego wywołało to duże poruszenie wśród trójki nastolatków. Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę, ci skierowali się do biblioteki, aby omówić tą dziwną sytuacje.
-Hej, a ty dokąd?-zapytał Pope, kiedy ruszyłam w innym kierunku niż oni.
-Potrzebuje się przewietrzyć, bo trochę kiepsko się czuję-powiedziałam.-Później mi opowiecie wszystko.
Chłopak przytaknął, po czym się rozdzieliliśmy. Westchnęłam pod nosem, po czym ruszyłam do wyjścia ze szkoły. Usiadłam na najbliższej ławce zaciągając się świeżym powietrzem. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bowiem z każdą minutą robiło mi się coraz lepiej.
Szczelnie opatulona niebieską bluzą siedziałam na zewnątrz z 10 minut. Dopiero po tym czasie z budynku wyszły Płotki, czym prędzej kierując się do samochodu Heywarda, który najwyraźniej tym razem robił za szofera.
-Hej, gdzie idziecie?!-krzyknęłam za nimi, momentalnie podnosząc się z ławki.
-Musimy jechać do Charleston. Teraz-powiedział Pope wręczając mi list, który musiał być najpewniej w kopercie, którą otrzymał.-Gdzie masz kluczyk od zapięcia od swojego roweru?
-Tutaj, ale po co ci...-nie dokończyłam, gdyż chłopak wyrwał mi z dłoni wyciągnięty z kieszeni kluczyk. Przeczytałam szybko list, zerkając co i rusz na Heywarda, który odpiął od stojaka mój rower, a następnie z pomocą JJ'a zapakował na pakę swojego samochodu.-Chcecie jechać teraz?
-Jeżeli chcemy zdążyć tam dojechać na 20 to tak.-powiedział Maybank otwierając drzwi pasażera.
-Najpierw musimy zajechać do mnie do domu-rzuciła Kiara pakując się do auta, w którym siedział już Pope za kierownicą.
-Do mnie też, dosłownie wezmę parę rzeczy-dodałam wsiadając do samochodu. Rzuciłam jeszcze pod nosem-Normalnie szaleństwo.
Po chwili ruszyliśmy do naszego pierwszego przystanku, którym był mój dom. Do Kiary mieliśmy pojechać później, bowiem od niej było bliżej do promu. W trakcie drogi niewiele się odzywałam, przygotowując się mentalnie na ponowne spotkanie z Jasperem, któremu wieść o wyjeździe do Charleston na pewno by się nie spodobała. Dlatego jeden z niewielu razy postanowiłam go okłamać. Dla własnego, ale i jego dobra. Dodatkowo biłam się z własnymi zasadami moralnymi, bowiem rzadko robiłam aż tak spontaniczne rzeczy. Ucieczka z lekcji i wyjazd do Charleston? Moje życie ponownie obraca się do góry nogami w ciągu ostatnich dni...
-Postaram się to szybko załatwić.-powiedziałam spoglądając na dom.
-Odstawię twój rower-zaproponował JJ wysiadając z samochodu, abym i ja mogła to zrobić. Odpowiedziałam mu kiwnięciem głowy, po czym ruszyłam do budynku.
W szopie, w której Kim miała swoją pracownię było uchylone okno, co musiało oznaczać, że albo ona pracuje, albo Jasper jej tam coś naprawia. Liczyłam, że właśnie brunet tak jest i nie zauważył jak podjechaliśmy. Weszłam po cichu do domu, od razu kierując się po schodach do swojego pokoju. Rozpakowałam pospiesznie plecak ze szkolnych rzeczy, aby zaraz wrzucić do niego parę ciuchów oraz ładowarkę do telefonu, z przeczuciem, że mimo wszystko i tak mi się nie przyda. Przebrałam się w wygodniejsze ubrania i zeszłam na dół. Wydawało mi się, że w kuchni jest pusto, dlatego weszłam tam jak gdyby nigdy nic, ale się myliłam. Kim spojrzała na mnie zaskoczona, lecz zaraz jej twarz przybrała groźnego wyrazu.
CZYTASZ
Rewrite the stars | JJ Maybank
Teen FictionMackenzie Butler zostaje wciągnięta w odzyskanie dowodu na niewinność Johna B, a także odszukanie krzyża Santo Domingo. Nie przypuszczała jednak, że przyniesie to szereg wydarzeń, które wywrócą jej życie do góry nogami. W obliczu śmierci Johna B i S...