Nie wiem skąd nagle było we mnie tyle odwagi, ale jedyne o czym mogłam myśleć to to, aby Kiara była bezpieczna. Nawet jeśli to ja miałam zostać złapana. Niczym przygoda w kanale, pierwszym o czym myślałam, było bezpieczeństwo dziewczyny.
Wybiegłam spomiędzy łódek od razu zostając namierzoną przez trzech, uzbrojonych mężczyzn. Porzucili oni chęć sprawdzania łodzi, momentalnie ruszając w pogoń za mną. Pobiegłam w stronę drogi prowadzącej w głąb wyspy, ale nim do niej dobiegłam to zatrzymałam się gwałtownie, widząc kolejne auto nieprzyjaciela. Przeklinając pod nosem zawróciłam się w stronę plaży, mając nadzieję, że może uda mi się wbiec na skarpę, a potem na most. W połowie trasy jednak niespodziewanie poczułam uścisk wokół mojego ciała. Próbowałam się wyrwać, ale uzbrojony mężczyzna nie dawał za wygraną. Buzująca adrenalina dała mi dużo odwagi, przez co nie zawahałam się i nadepnęłam facetowi z całej siły na stopę. Ten rozluźnił uścisk, kuląc się lekko co wykorzystałam i uderzyłam go łokciem w nos, jednocześnie się uwalniając. Wtem pojawił się kolejny mężczyzna, przed którym zrobiłam unik i wkładając całą siłę, wyprowadziłam uderzenie prosto w szczękę. Tak jak nauczył mnie JJ. Może nie było to najlepsze rozwiązanie, bo skończyłam z bolącą ręką, ale dzięki temu zyskałam nieco przestrzeni. Udało mi się zrobić zaledwie kilka pospiesznych kroków, zanim zostałam powalona na ziemię. Czemu im tak zależało?! Mężczyzna całym swoim ciężarem dociskał mnie do piasku, w szczególności kolanem głowę, a nadgarstki zamknął w szczelnym uścisku uniemożliwiając mi ruch.
-Złaź ze mnie! Zostaw mnie!-krzyczałam próbując się wyrwać, ale byłam za słaba. Czułam jak piach wchodzi mi we włosy, lewe oko i usta, ale starałam się to ignorować.
Mężczyzna spiął mi ręce kajdankami, chyba zdając sobie sprawę, że nie poddam się bez walki. Chłodny metal boleśnie zacisnął mi się na nadgarstkach, a zaraz za nim poczułam jak jestem podnoszona. Zostałam postawiona na równe nogi, by potem zostać poprowadzona przez dwóch mężczyzn do samochodu. Wciąż się wierciłam, czując jak metal harata mi skórę, ale nie chciałam dać im satysfakcji. Doszliśmy do samochodu gdzie zauważyłam siedzącą Kiarę. Czyli plan nie wypalił. Tajemniczy mężczyźni posadzili mnie koło dziewczyny, na którą spojrzałam z uniesioną brwią.
-Chyba kazałam ci uciekać-powiedziałam.
-Nie mogłam cię zostawić, żebyś dała się złapać za mnie-odparła zdenerwowana.
-Dobra robota-rzuciłam sarkastycznie.
Czułam jak powoli opada adrenalina. Prawa noga niespokojnie zaczęła podskakiwać, odbijając się od metalowej posadzki na pace samochodu. Zamykałam i otwierałam lewe oko, próbując pozbyć się ziarenek piasku, który nieprzyjemnie drapał. Niestety bez przemycia wodą, nie było chyba co marzyć o pozbyciu się go. W mojej głowie panował chaos. Byłyśmy złapane. Porywane! Nie wiadomo gdzie. Nie wiadomo po co. Nie wiadomo dlaczego. Nie wiadomo przez kogo. Czy coś nam się stanie? Gdzie nas zabiorą? Czy zrobią nam krzywdę?
Czy Płotki były bezpieczne? Czy udało im się skutecznie ukryć? Czy nic im nie było? Czy kiedykolwiek je jeszcze zobaczymy? Czy JJ'owi nic nie jest? Nieświadomie podążyłam wzrokiem w stronę mostu, gdzie tuż przy kamieniach, i podporach trzymających budowlę, w wodzie dostrzegłam ledwo widoczne zarysy ludzkich sylwetek. Nie wiem czy to podświadomość płatała mi figle, czy to zdenerwowanie, ale mogłam przysiąc, że czułam kontakt wzrokowy z Maybankiem. Jednak jak szybko to poczułam, tak szybko to zniknęło, bo sylwetki zaczęły przemieszczać się w drugą stronę, z dala od plaży.
Byłam tak pochłonięta myślami, że nawet nie zauważyłam kiedy podszedł do nas Jimmy.
-Uratowałyśmy cię-dopiero głos Kiary uświadomił mi obecność pilota.
CZYTASZ
Rewrite the stars | JJ Maybank
Ficção AdolescenteMackenzie Butler zostaje wciągnięta w odzyskanie dowodu na niewinność Johna B, a także odszukanie krzyża Santo Domingo. Nie przypuszczała jednak, że przyniesie to szereg wydarzeń, które wywrócą jej życie do góry nogami. W obliczu śmierci Johna B i S...