17| Ten klucz należy do mojej rodziny.

280 12 0
                                    

Pope opatrzył mi ranę, która wciąż nieźle bolała, gdy tylko ruszyłam głową. Na szczęście nic nie wskazywało na to, abym miała wstrząs mózgu. Siedzieliśmy z chłopakiem w Twinkie czekając na powrót Maybanka i Kiary, którzy poszli powiadomić Johna B o całym zajściu. Heyward zdradził mi, że blondyn, uderzył trzy razy Andy'ego w twarz i gdyby nie Kiara to możliwe, że skończyłoby się to jeszcze gorzej. Na szczęście pobity Mitchell nie próbował się konfrontować tylko odszedł.

Nagle do naszych uszu doszły krzyki i gdy spojrzeliśmy w kierunku ogniska dojrzeliśmy ogromne zamieszanie. Pope natychmiast tam ruszył prosząc, abym nie podążała za nim. O ile chciałam pójść i zobaczyć co się dzieje, tak wciąż czułam dyskomfort, dlatego posłuchałam przyjaciela. Weszłam w głąb samochodu siadając na podłodze, opierając plecy o ścianę, mając dobry widok na ognisko.

Minęło kilka chwil jak cała grupa wróciła i pospiesznie wskoczyła do samochodu, chociaż JJ cofnął się jeszcze po piwo.

-Co się stało?-zapytałam spoglądając na smutnego Johna B, który usadowił się koło mnie. W ręku trzymał puszkę, która posłużyła za zimny okład na podbite oko.

-Topper, jak zwykle-rzuciła Kiara zerkając na mnie-Jak twoja głowa?

-Wciąż boli, ale przechodzi-odpowiedziałam jej uśmiechając się słabo.

-Może jej przejdzie-powiedział JJ do JB. Posłałam Pope pytające spojrzenie, na co rzucił bezgłośne "później ci powiem".

-Jakby wszystko to co nas łączyło, nic nie znaczyło-odparł Routledge patrząc w podłogę.

-Jestem pewny, że to tylko nieporozumienie-rzucił Pope, chociaż widać było, że nie był przekonany tego co mówi.

-Możemy jechać do domu?-zapytał John B na co mu przytaknęliśmy. Jj wskoczył na siedzenie obok mnie, a Pope odpalił samochód. Chwilę później byliśmy już w drodze do Chateau.

Czułam się przygnębiona sytuacją z Andy'm. Nigdy bym nie przypuszczała, że chłopak złapie do mnie uczucia, a co dopiero zwyzywa mnie jak najgorszą szmatę i zrobi krzywdę. W tym wszystkim to on okazywał się być złą osobą, chciał mnie na wyłączność, kontrolować moją przyszłość.

Kiedy w końcu dotarliśmy do Chateau, postanowiliśmy rozpalić własne ognisko. Już sama wysiadłam z Twinkie i przetransportowałam się na krzesło, chociaż JJ szedł obok mnie asekuracyjnie. Było to urocze, że tak się martwił.

-Ostatnio ciągle ktoś podbija mi oko-rzucił John B wręczając mi kijek ze zrobioną nad ogniskiem pianką, który z uśmiechem przyjęłam.

-Ta jatka wisiała w powietrzu od lat-stwierdził JJ siadając obok Pope.

-Naprawdę broniłaś Sarah?-zapytał Routledge Kiarę, która siedziała obok mnie. Dziewczyna wzruszyła ramionami spoglądając na chłopaka.

-Oczywiście, że tak. Nie jest prawdziwą Snobką.

-Racja. Powiedz to Topperowi.-westchnął brunet, po czym spojrzał na mnie-A ty skąd masz tą zbitą głowę?

-Andy mnie popchnął jako zwieńczenie końca naszej znajomości-odparłam zaciskając usta w cienką linię. Próbowałam brzmieć jakby mnie to nie ruszało, ale wiedziałam, że w jednym miał rację. Zaniedbałam naszą znajomość...

-Jak właściwie do tego doszło? Przecież razem przyjechaliście na imprezę i spędziliście razem czas. Chociaż gdy tylko do was na chwilę podszedłem to miałem wrażenie, że chce mnie zamordować-odezwał się Pope.

-Mówił, że zaniedbałam naszą znajomość, bo ostatni tydzień widywałam się tylko z wami. Trochę ma rację, ale nie był to powód od razu do awantury. Był zazdrosny. Wyznał mi także, że mu się podobam, a gdy powiedziałam, że nie czuję tego samego to zaczął mnie wyzywać i was. Myślę, że powiedziałby dużo więcej gdyby nie Kiara, która się za mną wstawiła. To zniechęciło go do dalszej kłótni.-opowiedziałam, po czym spojrzałam na wspomnianą dziewczynę i uśmiechnęłam się szczerze-Nie spodziewałam się, że to zrobisz, ale dziękuję.

Rewrite the stars | JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz