Po karuzeli wydarzeń, które miały miejsce w weekend udałam się do szkoły. O ile nie chciałam tam iść, ze względu, że przyjaciele nie mieli się w niej pojawić, tak wiedziałam, że muszę. Nie chciałam zawalić szkoły, a brak obecności w niej na pewno do tego by doprowadził.
Lekcje minęły mi jednak szybko i nim się obejrzałam dojechałam do domu. Pope napisał mi, że postanowili dać Johnowi B trochę przestrzeni i zmieniają miejscówkę. Zaproponowałam im zatem aby wpadli do mnie, ponieważ i tak miałam siedzieć sama przez wieczór. Jasper i Kim musieli pracować podczas jakiegoś bankietu, który zorganizował jeden ze Snobkich lokali. Heyward odpisał, że chętnie wpadną, dlatego postanowiłam szybko ogarnąć pokój.
Kiedy wkładałam zebrane z podłogi ubrania do szafy rozdzwonił się mój telefon. Na ekranie dostrzegałam zdjęcie Andy'ego, o którym całkowicie zapomniałam.
-Halo?
-Kenzie, w końcu! Czemu nie dajesz mi znaków życia od kilku dni?-zapytał chłopak z wyraźną troską w głosie.
-Nie patrzyłam na telefon. Miałam dużo innych zajęć, w których straciłam rachubę czasu-powiedziałam.
-Spędzałaś czas z Płotkami.-rzucił niemrawo chłopak, na co westchnęłam.
-Wcale nie-skłamałam nie chcąc, aby brunet źle się poczuł.
-Widziałem cię z nimi! Od kiedy się znowu zadajecie to przestałaś się interesować naszą przyjaźnią. Są tylko Płotki i Płotki.-odparł Andy, w którego głosie słyszałam zawód.
-To nie prawda. Okej, co powiesz na spotkanie? Jutro po szkole?-zaproponowałam zdając sobie sprawę, że ma racje. Zafiksowałam się tak bardzo powrotem Płotek, że zapomniałam o swoim przyjacielu, który przez ostatnie półtora roku był jedynym przyjacielem.
-Może w ramach tego spotkania pójdziemy na ognisko? To doroczne, w mojej części wyspy?-podłapał od razu brunet.
-Jasne!-od razu się zgodziłam uśmiechając pod nosem.
-Świetnie. To przyjadę do ciebie o 20.
Pożegnaliśmy się i się rozłączyłam. W tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi wejściowych, a następnie falę śmiechów. Odłożyłam telefon na szafkę przy łóżku, po czym zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi Płotkom i udając zabawny akcent zaprosiłam do środka. Widziałam, że Kiara czuje się trochę nieswojo, ale nie miałam zamiaru sprawiać jej jeszcze większego dyskomfortu. Przyznała się do wszystkiego, przeprosiła to nie miałam po co uprzykrzać jej życia. Owszem, wciąż pamiętam co zrobiła, ale nie oznaczało to, że miałam wypominać jej to na każdym kroku.
Poszliśmy do mojego pokoju, gdzie chłopcy natychmiast się rozgościli. Jj rozwalił się na łóżku, a Pope na pufie, zrobionej przez Jaspera. Kiarze zaproponowałam aby usiadła na krześle przy biurku, zaś sama oparłam się o niewielką komodę.
-Jakieś wieści od Sarah?-zapytałam nie mając pojęcia jak trzyma się nastolatka. Po wysadzeniu się Warda, postanowiła zostać z Wheezie i Rose, zaś my wróciliśmy do Chateau.
-Rafe już na wolności. Nic więcej nie pisała-odpowiedziała Carrera na co kiwnęłam głową.-Wciąż nie mogę uwierzyć w to co zrobił Ward.
-Zasłużył na to-rzucił JJ przenosząc się do pozycji siedzącej.
-Owszem, ale nie musiał się wysadzać na oczach córki-odparł Pope na co wszyscy się zgodziliśmy.
-Hej! Wciąż masz nasze zdjęcie!-zawołał nagle Maybank podrywając się z łóżka. Podszedł do biurka, na którym stała ramka, a zaraz za nim poderwał się Pope.

CZYTASZ
Rewrite the stars | JJ Maybank
Fiksi RemajaMackenzie Butler zostaje wciągnięta w odzyskanie dowodu na niewinność Johna B, a także odszukanie krzyża Santo Domingo. Nie przypuszczała jednak, że przyniesie to szereg wydarzeń, które wywrócą jej życie do góry nogami. W obliczu śmierci Johna B i S...