~Rozdział pierwszy~

31 5 6
                                    

Samantha

Siadam przy toaletce, na której stoi zdjęcie przedstawiające mnie i moją zmarłą siostrę. Dziewczyna nie żyję sześć lat. Jakiś dureń ją potrącił. Miałam wtedy jedenaście lat. Siostra miała siedemnaście. Kochałam ją nad życie. Była wspaniałą osobą. No ale co, czasu nie cofnę. Nie chcę żyć przeszłością a przyszłością. Patrzę w swoje odbicie.

 Wyskoczyły mi pryszcze, oczy mam podkrążone, że aż z kilometra dało by się je zobaczyć, włosy nie włosują. Patrzę na kosmetyki. Nakładam produkty na skórę. Ostatnim krokiem są kreski, dodają mi pewności siebie. Podchodzę do szafy. Wybieram czarne luźne spodnie oraz biały top bez ramiączek. Patrzę jeszcze na swoje odbicie. Z komody wyjmuję biżuterię, srebrne kolczyki oraz tego samego koloru naszyjnik z gwiazdką. Moja siostra, Hazel miała taki, ale ze słońcem. Wkładam w nos kolczyk. Wychodzę z pokoju i wita mnie śmiech dziecka. Śmiech mojego brata. Ustałam w salonie, w którym jest mama i Andy.

-Chcesz tosta? - spytała rodzicielka.

Pokiwała mgłową. Mama wstała z krzesła. Jej blond włosy były spięte w kok. Miała na sobie golf i przylegające czarne spodnie.

Byłam do niej całkiem podobna. Obie miałyśmy blond włosy, byłyśmy niskie, tylko oczy miałyśmy inne. Jej były niebieskie, niczym ocean. Moje zaś były brązowe. Takie same miał mój ojciec. Andy natomiast był mieszanką rodziców. Blond włosy, ciemne oczy oraz piegi, które miała Hazel.

Dzwonek zaczął dzwonić. Popatrzyłam na mamę.

-Otworzę – powiedziałam.

Nie musiałam już otwierać. Moja przyjaciółka sama sobie otworzyła, zamknięte drzwi. Brunetka ściągnęła kowbojki i weszła do salonu, a ja szłam za nią.

-Cześć ciocia – pomachała mojej mamie.

Nie byłyśmy rodziną, ale tak się przyjęło. Nasze mamy były blisko, to dlatego.

-O, cześć Riv – odpowiedziała.

River usiadła na kanapie.

-Riri!! - krzyknął mój brat i podbiegł do mojej przyjaciółki by ją przytulić.

-Dzieciaki, ja idę na zmianę – powiedziała mama łapiąc w dłoń torebkę.

Blondyn pomachał na pożegnanie. Puściłam mu jakąś bajkę.

-Wiesz kto do mnie napisał? - spytała podekscytowana brunetka.

Oho, który tym razem?

-Nie mam pojęcia, oświeć mnie – popatrzyłam na nią.

-Max Adams!!! - zapiszczała.

O fujka, ten ulizany szczur?

Jeśli mam być szczera to moja przyjaciółka nie miała gustu do chłopaków. Ale o tym to mi już miesiąc jak i nie więcej opowiada. A River Wolker jak ktoś wpadnie jej w oko, wie jak do niego zagadać, jak do niego podejść, co ma robić. No nie wspominając już o jej wyglądzie. Czarne włosy, niebieskie oczy i pełne usta. Gdybym nie wolała chłopaków, już bym do niej startowała.

Wzięłam od niej jeszcze raz telefon by zobaczyć jeszcze tego chłoptasia. Uniosłam brew. Nawet próbowałam przymknąć jedno oko i zamknąć drugie próbowałam, ale nie dawało to jakiś skutków. Po prostu nie chciano go obdarzyć pięknem.

-Wredna jesteś – stwierdziła przyjaciółka na co ja się zaśmiałam po czym dałam jej buziaka w policzek.

Lubię ją.

Andy na nas popatrzył i się chyba skrzywił ale nic nie powiedział bo wrócił do oglądania bajki.

W stałam do kuchni, żeby trochę ogarnąć, jednak jak mama miała drugą zmianę wróci pewnie po dwudziestej drugiej. Przetarłam blat, pozmywałam naczynia. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam River tłumaczącą mojemu bratu kogo nie lubi i aż się uśmiechnęłam na ten widok. Traktowała go jak własnego brata. 





Elastic heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz