~Rozdział dwunasty~

12 3 1
                                    

Cassian

Wchodzę z mamą do restauracji. Zapalamy światła. Mama wchodzi do kuchni i podaje mi fartuch. Patrzę na telefon. Jest za pięć minut dziewiąta. Gdyby mama mnie nie ściągnęła z łóżka, mówiąc mi, że nie mam kaca i mam ruszyć dupsko, to bym spał. Powyjmowałem składniki, żeby kucharzowi było łatwiej. Do pomieszczenia ktoś wszedł, a ja szczerze się modliłem, żeby nie była to Suzanne. Na szczęście do kuchni weszła Nick. Uśmiechnęła się i też założyła fartuch z logiem restauracji. Jej włosy wyglądały, jakby przechodziły jakiś kryzys, chociaż ona cała wyglądała jak by zaczęła mieszkać pod mostem.

- Gdzie twoja mama? - spytała przecierając twarz.

Wskazałem na jej gabinet. Dziewczyna podeszła do drzwi i do nich zapukała. Usiadłem przy kasie, czekając na jakiś  klientów, chociaż komu by się chciało wstawać tak wcześnie i to w sobotę. Nick przyszła do mnie.

- Widziałeś grupę?

Uniosłem brew. O czym ona pierdoli. Wskazała na mój telefon. Odblokowałem telefon, a tam od chuja wiadomości. My little pony, kurwa kreatywnie.

- Streścisz mi co tam pisaliście? - spytałem.

- Połowa to o wczorajszej imprezie, a reszta o spotkaniu się z laskami z imprezy - poprawiła okulary na nosie.

Szybko odpaliłem wiadomości, na co przyjaciółka się zaśmiała. Przeleciałem wzrokiem po wiadomościach. Dziewczyna czytała je razem ze mną. Blondynka otworzyła szerzej oczy. Wyjęła telefon z kieszeni i zaczęła coś pisać.

Nick: dobra przegłosowane, szesnasta przy parku obok restauracji pani Morelli

Nick: wiecie gdzie to?

Wiadomość przyszła niemal od razu.

Riv: nie

Przyjaciółka otworzyła szerzej uczy i buzię. Parsknąłem na to. Nick czytała dalej wiadomości a ja podszedłem do szafek po trzy kubki. Dzwonek nad drzwiami zadzwonił, a w nich stanęła dziewczyna. Miała rude włosy, a w końcu rudy fałszywy. Podeszła do kasy. Blondynka poszła do kuchni.

- Kawę - powiedziała, patrząc na telefon.

Zlustrowałem jej sylwetkę. 

- Jaką? - spytałem.

Co ona myśli, że ja wszech wiedzący jestem? Ruda popatrzyła na mnie a jej twarz stała się cała czerwona. Wyglądała jak taki śmieszny, spleśniały pomidor.

- Z ekspresu - prychnęła.

Gdyby teraz Nick tu stała, to taki opierdziel by był. Przeczesałem włosy.

- Jaką kawę chcesz? - spytałem ponownie.

Dziewczyna popatrzyła na Menu. 

- Z czekoladą, tylko bez cynamonu - pokiwała głową - dało by radę?

To nie tak, że głównym składnikiem jest cynamon. Popatrzyłem w kartę. Pod spodem była kawa bez cynamonu. Podszedłem do ekspresu i zacząłem parzyć kawę. Zamknąłem kubek.

- Będą trzy dolary - powiedziałem.

- Kartą - odpowiedziała i przyłożyła przedmiot do terminarza.

Do pomieszczenia weszła Nick. Wzięła ode mnie kubki i zaparzyła kawy. Jedną poszła zanieść mojej mamie. Po chwili wróciła.

- Dzisiaj się spotykamy o szesnastej. Będą ci nowi. - wzruszyła ramionami i podała mi kubek - Pomyślałam, że fajnie będzie ich poznać - stwierdziła.

Omal nie wyplułem na nią napoju. Jeśli ona zaproponowała spotkanie, to ja chyba jestem jakąś księżniczką.

- Ty? Wow - zaśmiałem się a blondynka uderzyła mnie w ramię.

Spojrzałem na zegar. Teraz tak zazdrościłem Vai, że może spać.

- O szesnastej - napisała na karteczce i przyczepiła je do mojego etui.

Wskazała na telefon, pewnie jej kochaś dzwonił. Ach ten Thomas, poza nią świata nie widzi.

*** 

Wyszedłem z restauracji. Towarzyszyła mi Nick. Dobrze, że mama znalazła sobie jeszcze kilku pracowników. Po kilku minutach drogi do parku, usiedliśmy na ławce. Do nas jeszcze doszedł Cam, Ryder i Cynthia. Przytuliła się ze mną i Nick przytulasem. Z Ryderem zbiłem żuwika. Wszyscy siedzieliśmy na ławce. Po kilku minutach na parking zajechał samochód. Wyszła z niego Samantha i River. Po nich wyszedł Thom. Dziewczyny wolno szły w naszą stronę. Cynth rzuciła im się na szyję. Potem przywitały się z nami a mnie przytuliła Sam na powitanie. Myślałem, że się posram ze szczęścia. Nick podeszła do swojego chłopaka i pocałowała go na powitanie. Rozmawialiśmy. Dużo. W miarę poznałem dziewczyny.

- Musimy się wybrać na jakąś wspólną wyprawę - rzucił Cam, na co prychnąłem.

No już to widzę jak dziewczyny ruszają w wyprawę życia, z obcymi im osobami.

- W sumie to jest całkiem git pomysł - podłapała temat Sam.

Otworzyłem oczy. O kurwa. Każdy zaczął gadać, gdzie chciał by się wybrać. Padało wiele pomysłów. Co prawda większość była debilna.

- A Los Angeles - spytała Riv.

To nie jest zły pomysł.

- TAK - powiedziała podekscytowana Cynth.

Blondynka wyjęła telefon. Czegoś szukała, tak mi się zdawało.

- Ja mam tam rodzinę, mogę coś załatwić - powiedział Ryder.

Spojrzałem w telefon. Nawet nie wiem kiedy minęły cztery godziny. Nick zaproponowała, że może odwieść dziewczyny. Pożegnałem się z dziewczynami i poszedłem do restauracji. Mama akurat wychodziła. Spojrzała na stojącego mnie i moich przyjaciół.

- Dobra, podwieźć was? - spytała.

Cam wystartował jako pierwszy.

- A czy dzik sra w lesie? - spytał.

Wszyscy uderzyliśmy się w czoło, a mama się zaśmiała. Otworzyła samochód. Pokazała głową, że mamy wsiadać. Podwiozła każdego pod dom. Uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech. Resztę drogi byłem zmuszony słuchać piosenek z playlisty mamy. Już naprawdę wolę Travisa Scotta niż to.

---------

Hejj misiaki jak tam wam dzionek mija?

Co myślicie o rozdziale?

Miłego dnia/nocy!!!



Elastic heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz