Samantha
Wyproszono mnie z sali żeby zrobić badania mamie. Cały czas miałam nadzieję, że tak naprawdę nic jej nie jest. Że jest to tylko głupi sen. Miałam taż nadzieję, że złapano Elli. Niech ta głupia zdzira nigdy mi się już na oczy nie pokazuje.
Wyjęłam telefon z kieszeni. Była druga w nocy. Przetarłam twarz. Byłam śpiąca, ale nie mogłam spać. Nie mogłam bo bałam się, że jeśli się obudzę to mamy nie będzie, że jej nie pomogą.
Chciałam zadzwonić do Riv, spytać co u nich. Powstrzymałam się. Przecież oni pewnie spali. Rozejrzałam się po korytarzu. Ojciec, pierwszy do pieniędzy, ale jeśli chodzi o jego rodzinę to ma wywalone. Coś we mnie pękło.
Nie powinnam się tym zamartwiać, że go tu nie ma. Pewnie znowu siedzi w jakimś klubie i szczerzy się do jakiejś lafiryndy.
- Przepraszam - popatrzyłam na jaką pielęgniarkę - Chciałabyś koc? - spytała.
Potarłam ramiona. Pokiwałam głową.
Znowu wyjęłam telefon. Nie było szansy, żebym poszła dzisiaj do szkoły. Wolę poczekać tutaj, bo wiem, że oprócz mnie nikt nie przyjdzie. Po chwili znowu przyszła ta pielęgniarka z kocem w ręce. Okryła mnie a ja się do niej lekko uśmiechnęłam. Przetarłam twarz i złapałam się za brzuch. Byłam od cholery głodna. Z bólem coraz bardziej czułam jak oczy mi się zamykają. Uszczypnęłam się w ramię. Nic to nie dawało.
***
Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. Obudziły mnie krzyki jakiś dzieciaków. Rozejrzałam się po korytarzu. Popatrzyłam w okno. Na zewnątrz robiło się już jasno. Wyjęłam telefon. Była dziewiąta. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam dziewczynę na wózku. Miała różowe włosy. Różowa landryna. Zobaczyłam, że dużo pisali na grupie.
Cynth: miśki, maśki wiecie jak ja was kocham?
Nick: co odwaliłaś?
Cynth: NIE TYLKO JA ALE I CASSIAN
Podniosłam brew.
Thom: no japidi
Prychnęłam.
Nick: CO WY ZROBILIŚCIE?
Cynth: zgubiliśmy Vai...
Nie wiedziałam kto to. Popatrzyłam przed siebie na salę. Ciekawe co z mamą.
Nie czytałam już reszty wiadomości. Jakoś ona mnie nie obchodziły.Popatrzyłam w stronę drzwi, które akurat się otworzyły. Nie dowierzałam kto w nich stał. Otworzyłam szerzej usta. Cassian Morelli we własnej osobie.
Trzymał w ręce kwiaty. Kiedy mnie zauważył uśmiech od razu wkradł mu się na twarz. Co on się tak szczerzy jak głupi do sera?
Podszedł do mnie usiadł obok mnie. W ręce dalej trzymał kwiatki. On chyba chcę mnie nimi zabić.
- Masz gnomie - wręczył mi - A mamę gdzie masz? - spytał rozglądając się po korytarzu.
Wskazałam głową na salę. Chłopak ani drgnął. Jak usiadł tak siedział.
- Czemu ty tu jesteś? - spytałam nie rozumiejąc.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Stwierdziłem, że posiedzę sobie z tobą - uśmiechnął się pokazując zęby.
Zlustrowałam jego twarz a potem sylwetkę. On ewidentnie coś brał.
- Skąd wiedziałeś, że tutaj jestem? - miałam od groma pytań.
Brunet zasłonił mi buzię ręką.
- Csii - powiedział. Podał mi kubek - Pij - popatrzyłam na niego nieufnie - spokojnie nie otruje cię.
Pokiwałam głową. Coś za miły był. Przyjęłam od niego kubek. Wzięłam łyka. Była nawet dobre.
- Ujdzie - odpowiedziałam.
Nie chciałam mu schlebiać. Jeszcze by mu ego urosło.
Piłam kawę. Kątem oka zobaczyłam, że chłopak mi się przyglądał.
- Jak już mi się przyglądasz, to rób to bardziej dyskretnie. Dobra? - popatrzyłam na Cassiana.
Chłopak nic sobie z tego nie zrobił. Usiadł wygodniej.
- Nie po co? - spytał się.
Patrzył w stronę drzwi. Czekał na kogoś? Chciał że mną posiedzieć? Dziwak.
Wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać aplikacje. Niespodziewanie wyrwał mi telefon z ręki. Położył rękę na moim ramieniu i się uśmiechnął.
- No co? Będziesz miała ładną tapetę - wzruszył ramionami.
- Była by ładna jak by ciebie się zakryło - odpowiedziałam uśmiechając się.
Chłopak złapał się teatralnie za serce.
- Jesteś okrutna Hamilton - westchnął.
Prychnęłam. Z sali nagle wyszedł lekarz. Wstałam i podeszłam do niego. Wydawał się weselszy niż wczoraj.
Zaczął mi wszystko tłumaczyć. Co jakiś czas kiwałam głową, na znak, że rozumiem co do mnie mówi. Wskazał ręką na drzwi, które otworzył. Weszłam do sali. Odwróciłam głowę.
- On jest ze mną - powiedziałam lekarzowi.
Ten pokiwał głową i zaprosił chłopaka. Podeszłam w stronę łóżka.
Mama miała otwarte oczy. Żyła. Chciało mi się krzyczeć i piszczeć że szczęścia. Usiadłam na krzesełku. Przy mnie ustał chłopak. Wyglądał jak by się krępował.
- Eemm... dzień dobry? - spytał.
Walnęłam go w ramię.
- Mam dla pani kwiatki - wskazał ręką.
Wiedziałam, że mama popatrzyła na mnie. Pokiwałam głową, lekko się do niej uśmiechając. Chłopak położył jej kwiaty na nogi. Róże. Ulubione kwiaty mamy.
Popatrzyłam na niego podejrzliwie.
- Jesteś stalkerem? - spytałam.
Chłopak parsknął.
- Nie Sam, nie jestem stalkerem. River mi powiedziała - wyznał.
Ale małpa z niej! Pokręciłam głową. Wstałam z krzesła i pocałowałam mamę w czoło. Pożegnałam się z rodzicielką. Wyszliśmy z sali. Nie chciałam, żeby się przemęczała.
Staliśmy na korytarzu. Trochę stawało się niekomfortowo. Stałam tak przy brunecie. Popatrzyłam na niego. Przytuliłam się do bruneta na co było czuć, że on lekko się wzdrygnął. Po chwili też poczułam, że odwzajemnił uścisk. Lekko jeździł palcami po moich plecach.
- Dziękuje - wyznałam
Cassian uśmiechnął się łobuzersko.
---------
Hejkaaa!!!
Co sądzicie o rozdziale?
Buziakiii, miłego dnia/nocyy

CZYTASZ
Elastic heart
Teen FictionSiedemnastoletnia Samantha Hamilton po utracie siostry myśli, że już nigdy nie znajdzie osoby, która zrozumie ją w stu procentach. Od tamtego czasu jej życie przybiera szare barwy. Jednak na jej drodze staję dwudziestocztero letni Cassian Morelli...