~Rozdział dwudziesty szósty~

509 25 10
                                    

Cassian

Nie wiem kiedy zacząłem spędzać więcej czasu z Sam niż z przyjaciółmi. Przy niej godziny były jak minuty. Jej uśmiech sprawiał, że chciałem tylko go oglądać. Jej oczy, były niczym gorzka czekolada. Mam wrażenie, że przy niej życie jest jakieś lepsza. Ona miała taką aurę. Przy niej człowiek czuł się lepiej. Chociaż i tak czasem myślałem, że jest wiedźmą, która rzuciła na mnie urok.

-Cassian! - usłyszałem jak ktoś mnie woła.

Chwilę potem w drzwiach stała moja młodsza siostra.

-Łączy cię coś z tą niską blondynką? - popatrzyła na mnie po czym wskoczyła na moje łóżko.

Odwróciłem głowę, byle by na nią nie patrzeć. Jeszcze ten dzieciak zacząłby coś podejrzewać.

-Nie - nie wiem czy kłamałem czy mówiłem prawdę.

Szczerzenie wiem jak miałbym nazwać ta relację. Ona była... dziwna. Chyba tak bym to nazwał.

-Taa, jeśli nic cię z nią nie łączy, to ja zdaję z matmy -prychnęła po czym zaczęła patrzeć sobie na paznokcie.

Prychnąłem. Położyłem się na brzuchu. Wzrok miałem utkwiony w ścianę. Nagle mój telefon zawibrował. No kurwa.

-O, o wilku mowa - zaśmiała się.

Wytknąłem w jej stronę środkowego palca. Brunetka zrobiła to samo. Wstałem z łóżka i udałem się do łazienki. Zakluczyłem drzwi z obawy, że ta psychopatka będzie mnie podsłuchiwać.

-Hmm? - spytałem.

Popatrzyłem na swoje odbicie w lustrze. Boże, jaki seksiak. Brał bym.

-Chcesz się spotkać? - spytała a w tle usłyszałem śmiech. Obstawiam, że śmiech jej brata.

Niemal po tym pytaniu nie skakałem jak opętany. Chciałem piszczeć ze szczęścia. Samantha Hamilton sama zaproponowała spotkanie To jak wygrać na loterii!

-Pewnie - nie musiałem długo myśleć nad odpowiedzią.

-Do potem, papatkii - rozłączyła się.

Coś w jej głosie się zmieniło. Nie myśląc długo podszedłem do drzwi i je od kluczyłem. Popchnąłem je i usłyszałem huk. Popatrzyłem na ziemię, na której leżała Vaiana.

-Przyglądałeś się kiedyś, jaką mamy cudną podłogę? - zaśmiała się nerwowo. Jeździła palcem po drewnie - Powinniśmy ją bardziej doceniać - dodała, przy tym kiwając głową.

Parsknąłem. Ruszyłem w stronę drzwi. Szybko ubrałem na siebie bluzę oraz buty. Wziąłem kluczyki od samochodu i go otworzyłem. Usiadłem nasiedzeniu kierowcy. Przywaliłem z całej siły głową o kierownicę. Kurna ja nie mam pojęcia gdzie ona mieszka! Szybko napisałem do River. Dzięki Bogu, że ona wiedziała. Nie chciałbym pisać do Thoma. Jeszcze by sobie jakieś dziwne scenariusze pododawał.

Wycofałem z podjazdu i ruszyłem w tamtą stronę. Mijałem domy, jakieś hotele, restaurację. Minąłem też jakiś cmentarz. Po kilku minutach pomyślałem, że nie ładnie przyjeżdżać do kogoś bez prezentu - jedzenia. Zajechałem do sklepu. Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę budynku. Drzwi się otworzyły. Mijałem alejki, ale najbardziej zależało mi by wziąć owoce. Chwyciłem za maliny. Kto nie lubi mal... Sam nie lubi. Cofnąłem się i wziąłem też truskawki. Jakoś mi się z nią kojarzyły. Wziąłem też puszkę pepsi i butelkę soku pomarańczowego. Od kąt pracuję z tym gnomem, ciężko nie zauważyć, że ona naprawdę uwielbia ten sok.

Idę w stronę kasy. Szybko płacę i niemal biegiem ruszam się w stronę samochodu. Kładę zakupy obok siebie. Odpalam samochód i wycofuję z parkingu. Słyszę cichą melodię i podgłaśniam radio. Bad guy - Billie Eilish.

Elastic heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz