~Rozdział dwudziesty~

481 25 5
                                    

Samantha 

Wróciłam do domu trochę po dziewiętnastej. Kiedy otworzyłam drzwi usłyszałam znajomy głos. Głos, którego nienawidziłam. Elli przyszła. Nadal zastanawiałam się, czego ona tak właściwie od nas chcę. Ojciec jej każe? Chcę wyciągnąć od niej jakieś informację? 

Weszłam do salonu. Widok jaki tam spotkałam odebrał mi mowę. Elli trzymała w ręce pas i kierowała go w stronę mojego brata. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę dziewczyny.

- Elli, nie zapędzasz się za bardzo? - spytałam. W moim głosie było słychać irytację.

Wzięłam chłopca na ręce i mocno go do siebie przytuliłam. Dziewczyna wyglądała jak by myślała jakie kłamstwo ma wymyśleć. Może i była siostrą mojego brata, ale nie mogłam jej powiedzieć, że jest moją rodziną, a tym bardziej ciocią.

- Co Elli, on zaczął? A może on sam tobie kazał? - pytałam patrząc na dziewczynę.

Widać było, że rodzina mojego ojca. Oboje byli upośledzeni.

Kiedy dziewczyna przez dłuższy czas nie odpowiadała, wiedziałam, że ona nic nie ma na swoją obronę.

- Wiesz co? Wynoś się, bo nie chcę cię nawet słuchać - dziewczyna zlustrowała moją sylwetkę i przewróciła oczami, ale wyszła.

Nie wiem co mnie bardziej martwiło. To, że nie było mamy, choć miała zwolnienie, czy to, że Elli tu była. Postawiłam blondyna na podłodze i na niego popatrzyłam. Na jego czole pojawił się siniak, i rękę mogę sobie odciąć, że była to sprawa tej zdziry.

- Coś ci jeszcze zrobiła? - spytałam, przyglądając się jemu. Pokręcił głową na co odetchnęłam - A gdzie mama? - zapytałam.

Znam mamę i ona nie zostawiła by Andy'ego samego. By napisała mi wiadomość albo jakiś liścik. Ale tego nie było. 

- Nie wiem - jego głos się załamywał.

Posadziłam go na kanapie i zaczęłam szukać mamy. Pod kusiło mnie żeby zobaczyć do garderoby. Leżała tam. Wyglądała jak by spała. Ruszyłam do niej. Potrząsnęłam jej ramieniem. Nie ruszyła się. Przyłożyłam ucho do jej twarzy i oglądałam jej klatkę piersiową. Nie podnosiła się. Panika jaka się we mnie obudziła była nie do opisania. Przecież nie mogłam stracić i jej. 

- Andy przynieś mój telefon! - krzyknęłam - Szybko!

Chłopczyk szybko przyniósł mi telefon a ja czym prędzej zadzwoniłam po pogotowie. Powiedziałam operatorce co się stało.

Nie wiem ile zajęło zanim przyjechali. Minuty? Godziny? Nie wiem. Wiem tylko to, że Andy cały czas był obok mnie. Kiedy ratownicy przyjechali wzięli mamę. Szybko ubrałam bratu bluzę i buty. Wybiegliśmy za nimi. 

Chwyciłam brata za rękę i pobiegłam z nim do auta. Ktoś coś za mną krzyczał, ale nie wiem co. Odpaliłam samochód i ruszyłam za karetką. Popatrzyłam w lusterko na brata.

- Z mamą będzie dobrze? - spytał.

W oczach pojawiły mu się łzy.

- Nie wiem - odpowiedziałam szczerze.

Mam nadzieję, że jej pomogą, nie jak Hazel. Jechaliśmy za karetką a ja z minuty na minutę miałam coraz gorsze przeczucia. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy do szpitala. Zatrzymałam się. Nie obchodziło mnie to, że mogłam kogoś potrącić. Teraz liczyła się tylko mama.

Kurwa mega zajebisty mam odpoczynek po tej pracy - pomyślałam.

Usiadłam na krzesełku w poczekalni. Wzięłam brata na kolana. Nie chciałam by siedział obok jakiegoś starego dziada. Od niego waliło alkoholem.

Elastic heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz