~Rozdział trzynasty~

12 2 4
                                    

Wychodzę z mojego pokoju. Zauważam mamę. Przeciera tak mi się wydaje zmęczone oczy. Zasłania twarz dłońmi. Siedzi na kanapie. Jest przykryta kocem, a na jej nogach leży komputer.

- Mamo? - odzywam się cicho.

Kobieta patrzy na mnie, po czym przeciera oczy. Nie chciała bym widziała, że płacze. Usiadłam obok niej.

- Co jest? - spytałam lekko się już martwiąc.

Mama przeczesała palcami po swoich włosach. Chwyciła się za kark. 

- Mamy coraz mniej pieniędzy. - powiedziała - Dom wygląda jak jakaś rudera. Chciała bym wam dać dobre życie - przyznała.

- Dajesz na super życie, może i nie śpimy na banknotach, ale mamy siebie - mówiłam szczerze.

Chwyciłam ją za dłoń i położyłam głowę na jej ramieniu. Kobieta pocałowała mnie w czubek głowy.

- Coś wymyślę - powiedziałam.

Kobieta przetarła oczy. Wyłączyła jakąś stronę i włączyła Netflixa. 

***

Odkąd się obudziłam, to ani razu nie zamknęłam oczu. Nie czułam zmęczenia. W zeszycie rozpisywałam rzeczy, które mogą pomóc mojej mamie. Nawet przyszedł mi pomysł, żeby sprzedać toaletkę. Mogłam też znaleźć pracę, ale nie wiem czy by mnie przyjęli, gdyż nie jestem pełnoletnia. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej luźne spodnie oraz sweter. Podeszłam do komody i wyjęłam srebrną biżuterie. Oczywiście musiał się pojawić naszyjnik z gwiazdą. Pomalowałam się. Wyszłam z pokoju. Zobaczyłam śpiącą mamę a obok niej wtulonego blondyna. Wzięłam karteczkę i napisałam, że wychodzę. Ubrałam buty i zawinęłam się szalem. Wyszłam z domu. Stałam przed kamienicą, która serio wyglądała jak by miała się rozlecieć. Nie wsiadłam do auta. Stwierdziłam, że się przejdę. Po kilku minutach drogi zaszłam do sklepu po napój. Podeszłam do regału z napojami. 

Gdzie jest te cholerne pepsi? - pomyślałam.
Koło mnie ustała jakaś dziewczyna. Miała na sobie dres. Popatrzyłam na nią. Amelia. Nie miała sztucznych rzęs oraz tony tapety. Wyglądała... normalnie. Znalazłam puszkę i poszłam do kasy. Zapłaciłam. Popatrzyłam znów na napój. Przecież miałam ograniczyć gazowanych napoi. Przecież miałam kupować wodę. Przecież miałam schudnąć. Wyjęłam słuchawki z torebki i wsadziłam je do uszu. Od razu usłyszałam znajomą melodie. Diamonds - Rihanna. Szłam dalej.

- When you hold me, I'm alive, we're like diamonds in the sky - śpiewałam pod nosem.

Popatrzyłam za siebie. Nikt za mną nie szedł. Zauważyłam kotka. Kucnęłam a on do mnie podszedł. Wystawiłam rękę, pocmokałam kilka razy, żeby się do mnie zbliżył .Pogłaskałam go. Był cudny. Wstałam i poszłam z wielkim bólem dupska. A mogłam go wziąć do domu.

- Palms rise to the universe as we moonshine and molly. - spojrzałam na zegarek. Chodziłam tak bez celu po mieście, dwadzieścia minut - Feel the warmth, we'll never die, we're like diamonds in the sky.

Doszłam do jakiegoś parku. Rozejrzałam się. Wiem gdzie byłam, to już jest sukces. Popatrzyłam się przed siebie. Byłam tam, gdzie się ostatnio spotykaliśmy. Była to restauracja pani... Morelli czy jakoś tak. Wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam je do torebki. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi budynku. Dzwonek nad nimi zadzwonił. Od wejścia było czuć zapach cynamonu. Samo wnętrze miało taki przytulny klimat. Podeszłam do kasy, czekając aż mnie obsłużą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Widać było, że lokalem zajmuje się kobieta. Do kasy podszedł jakiś chłopak, który trzymał jakiś napój. Uśmiechnęłam się. Brunet na mnie popatrzył i to co wypił prawie na mnie wypluł.

Elastic heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz