~Rozdział dziewiętnasty~

479 24 0
                                    

Cassian

Zapukałem do pokoju siostry. Nie słyszałem, żeby mówiła ,,wejdź braciszku ty mój najwspanialszy" ale przeżyję. Biorę za pierwszą lepszą poduszkę i uderzam ją w głowę.

- Wypad Cass - powiedziała przykrywając się bardziej kocem.

Tak, miła jak zawsze.

Podszedłem bliżej do siostry.

- Wstawaj! - krzyknąłem jej w ucho.

Dziewczyna pomachała ręką i odwróciła się do mnie dupą. Bezczelna. Wzruszyłem ramionami. Tak ona chcę się bawić? Odsunąłem się od niej i poszedłem w stronę kuchni. Siedziała w niej mama, w szlafroku Batmana, oraz z kubkiem z księżniczkami w ręce. Otworzyłem usta i zmrużyłem oczy. Zarąbała mi kubek! Staję obok niej, uśmiechając się. Mama zmarszczyła brwi.

- Vai jeszcze nie wstała - powiedziałem kiwając za siebie głową.

Kobieta przetarła sobie twarz ale wstała z krzesła i ruszyła w stronę pokoju siostry. Usiadłem sobie na krześle, czekając aż mama wyrządzi kłótnię na pół Kalifornii. Wziąłem mamy kawę i się jej napiłem. Zapomniałem, że mama nie słodzi i omal nie wyplułem tego. Popatrzyłem w stronę pokoju, z którego wyszła Vaiana. Nadal była zaspana. Kiedy usiadła na przeciwko mnie, wyglądała jak by chciała mnie zabić, a ja nawet nic nie zrobiłem. Pomogłem jej tylko się obudzić. Podszedłem do aneksu i szybko zrobiłem sobie kanapki. Pakuje je w plecak. Całuję mamę w policzek i wychodzę z domu. Idę gankiem w stronę mojego samochodu. Niebieski ford mustang. Wsiadam i odpalam samochód. Daję wsteczny i wjeżdżam na ulicę. 

Mijam parki, cmentarze, jakieś galerie. Po dwudziestu minutach dojechałem pod studio. Wysiadłem z auta i je zamknąłem. Otworzyłem drzwi do lokalu. W recepcji siedziała Rebecka. Była... spoko. Nie wiem, bo chyba mnie nie lubiła, ale nadal nie dowierzam jak można mnie nie lubić.

- Cześć Beck - powiedziałem ruszając w stronę garderoby.

Nie usłyszałem czy mi odpowiedziała. Wiem jedno. Na sto procent dogadała by się z Ryderem. Może trzeba ich ze sobą zapoznać?

Udałem się w stronę pomieszczenia, gdzie tatuowaliśmy. Do pomieszczenia weszła dziewczyna. Położyła na szafce obok mnie, herbatę. Uśmiechnąłem się do niej. Lekko kącik jej ust się uniósł. Lekko, ale to zawsze lepsze niż nic.

Beck była szatynką z białymi pasemkami. Same jej włosy sięgały ledwo za ucho. Miała na sobie od chuja tatuaży. To samo było z kolczykami. Dwa w nosie. Przekuta brew. W języku. W uszach. Szatynce chociaż pasowały do urody. Ubrałem rękawiczki oraz maseczkę. Do pomieszczenia wszedł jakiś chłopak. Przybiłem z nim sztamę.

- Co robimy? - spytałem biorąc łyk napoju.

Chłopak wzruszył ramionami. Zawołałem Beck żeby naszkicowała klientowi tatuaż. Po kilku minutach rozmowy, uzgodniliśmy, że robimy dżdżownice na deskorolce w okularach. Pokiwałem głową. Ja nie chciałem oceniać, bo sam miałem dziwne tatuaże. Chłopak wskazała gdzie chciałby tatuaż. Odbiłem kalkę i po upewnieniu się, że wszystko git zacząłem dziarać.

Robienie tatuaży zawsze pomagało mi kiedy się wnerwiałem. Zawsze szedłem robić sobie coś nowego. To co mam na ciele, dla niektórych może być gównem i powiedzeniem ,,a na starość jak będziesz wyglądał?" ale dla mnie jest to część mnie. Te dobre, jak i złe chwile w życiu. Jeden przedstawia samolot, bo tata jest pilotem drugi to cynamon, bo kojarzy mi się on z mamą. Jeszcze inny to fale, które przypominają mi Vaiane, kolejny przedstawia czajnik, który przypomina mi Jennifer.

Po godzinie skończyłem moje arcydzieło. Popatrzyłem na klienta. Może i to tylko jakiś durny tatuaż, ale chłopak tak się z niego cieszył, jak by co najmniej wygrał na loterii.

- Zajebisty - stwierdził.

Zaprowadziłem go do kasy, gdzie siedziała dziewczyna. Podała mu kwotę. Chłopak pożegnał się i wyszedł. Usiadłem na krześle obok dziewczyny.

- Nie wiem czy mogę być z tobą szczera - zaczęła, a ja zamarłem - Nie, nie chodzi mi o to -prychnęła, a ja odetchnąłem - Lubisz Billie Eilish? - spytała.

To pytanie było wyrwane ni z dupy ni z pietruchy. Czy ja lubię Billie? Uwielbiam. 

- Lubię - lesze to niż całkowita prawda - A co? - spytałem.

Dziewczyna wzruszyła ramionami. 

- Mam dwa bilety, miałam iść z taką jedną ale mnie wystawiła - prychnęła. 

W tym momencie mogłem stwierdzić, że Rebecka w ciągu czterech lat, kiedy razem pracujemy, powiedziała więcej, niż bym przypuszczał.

Nie ukrywałem szoku, kiedy dziewczyna była ze mną szczera.

- To chcesz ten bilet czy mam komuś innemu dać? - spytała już lekko wnerwiona.

No tak koniec miłej Beck.

- Chcę! - powiedziałem za bardzo podekscytowany.

Dziewczyna parsknęła. 

Wyjąłem telefon z kieszeni. Na grupie ktoś wysłał zdjęcie. Zobaczyłem w wiadomości. Na zdjęciu była Nick z Sam. Ta druga bardziej mnie ciekawiła.

- To twoja dziewczyna? - spytała się szatynka wskazując na gnoma. Nim zdążyłem zaprzeczyć dziewczyna się odezwała - Ładna - stwierdziła.

Miała rację. Samantha była ładna. Nawet bardzo ładna.

Szatynka wzięła tablet do ręki. Miała narysowany jakiś rysunek.

- Co o tym myślisz? - spytała.

Tatuaż moim zdaniem był znośny. Raczej nie chciał bym nosić tatuażu w kształcie bielizny, ale kto co lubi.

- Spoko, ale ja bym zmienił - powiedziałem.

Dziewczyna popatrzyła na mnie.

- Fajnie? Ja taki zostawiam. Myślisz, że mama wyjebie mnie z domu, jak znowu wrócę z nową dziarą? - popatrzyła na mnie.

Oczekiwała szczerej odpowiedzi.

- Szczerze myślę, że możesz pożegnać się z domem - pokiwałem głową - Zamieszkaj pod mostem - dodałem.

Dziewczyna w odpowiedzi wytknęła mi środkowego palca.

Bezczelna.

***

Wszedłem do garderoby. Wziąłem plecak i ruszyłem w stronę wyjścia. Ustałem przy ladzie, żeby Beck mogła sobie wpisać swój numer. Po wpisaniu zablokowałem telefon i włożyłem go do kieszeni. Wyszedłem na zewnątrz, czekając na Beck, która zamykała studio. Ruszyliśmy w stronę parkingu. Wsiedliśmy do swoich pojazdów i ruszyliśmy w tylko nam znanym kierunkom. Pomyślałem, że zajadę do Jenii, ale potem sobie przypomniałem, że mogę tam zostać Noela, i mój plan spierdolił. Normalnie więc wróciłem do domu.

---------

Hejkaa!!!

Co sądzicie o rozdziale?

Buziakii, miłego dnia/nocy!!

Elastic heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz