~Rozdział dwudziesty czwarty~

445 25 15
                                    

Cassian

Przebrałem się w dresy. Chwyciłem za telefon i wyszedłem z pokoju. W salonie było słychać krzyki. Zszedłem ze schodów i poszedłem w tamtą stronę. Vaiana właśnie opieprzała Noela. Nie wiem za co, jakoś mnie to gówno obchodziły. Wiem tylko tyle, że genów się nie oszuka.

- Co wy odpierdalacie? - spytałem stając za siostrą.

Popatrzyłem na chłopaka. Nikt mi nie odpowiedział. 

- Wiesz co Nael... - przerwano jej.

- Noel - poprawił ją.

Vai popatrzyła na chłopaka. Potem na mnie a potem na drzwi, przez które weszła mama. Podbiegła do niej.

- Mamo weź wywal z domu Noela - złapała ją za dłoń - Proszę - dodała.

Mama popatrzyła na niego. Podeszła do niego i coś mu powiedziała na ucho. Chłopak otworzył szerzej oczy. Wybiegł z domu, a my z Vaianą popatrzyliśmy na siebie zdezorientowani. Kobieta poszła do kuchni. Usiadła na krześle przy wyspie i zaczęła jeść winogrona.

- Nie patrzcie tak, bo i tak wam nie powiem - wzruszyła ramionami.

- Ja jadę - powiedziałem i podszedłem do przedpokoju.

Nie wiem nawet kiedy Vaiana pojawiła się obok mnie.

- Mogę jechać z tobą? - spytała układając ręce do modlitwy.

Westchnąłem ale się zgodziłem. Brunetka podskoczyła i ubrała buty. Wyszliśmy z domu. Otworzyłem samochód i usiadłem na siedzeniu kierowcy. Popatrzyłem na siostrę.

- Gdzie my tak właściwie jedziemy? - spytała w końcu.

- Zobaczysz - uśmiechnąłem się do siebie. Wyjąłem telefon z kieszeni, wybrałem numer Cynth i przyłożyłem telefon do ucha - Cynth, musimy kupić jeszcze jeden bilet - powiedziałem, patrząc na dziewczynę.

- Pomyślałam o tym i kupiłam jeden dodatkowy - odpowiedziała.

Pokręciłem głową. No tak. Cynthia myślała.

***

Po trzydziestu minutach drogi dojechaliśmy na miejsce.

- Wesołe miasteczko! - pisnęła Vaiana.

Zaśmiałem się. Wysiadłem z auta. Oparłem się o maskę i zapaliłem papierosa. Po chwili obok mnie ustała Nick. Poprawiła okulary. Wystawiłem w jej stronę paczkę. Dziewczyna wzięła jedną.

- Wiedziałeś, że Sam przyjedzie z bratem? - popatrzyła na mnie.

Pokiwałem głową. Zmrużyłem oczy. Thomas jechał. Po chwili z auta wysiadł Thom a za nim szedł jaki chłopczyk. Zauważyłem też, Sam i River. Ta pierwsza złapała swoją przyjaciółkę pod ramię.

Podeszli do nas. Chłopczyk popatrzył na mnie.

- Jak masz na imię? - kucnąłem do niego.

Blondyn cofnął się o krok.

- Mama mi mówiła, że mam nie rozmawiać z obcymi - odpowiedział.

Elastic heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz