Rozdział 54.

58 8 0
                                    

    -Sama nie wiem, czemu to robię... - Lilianne westchnęła z niedowierzaniem, szukając w swoim kufrze pewnego dziennika, który pozostawał nietknięty od właściwie dwóch lat.

   Był wieczór, dzień zakończenia roku szkolnego, a wszyscy uczniowie latali teraz w poszukiwaniu swoich rzeczy, które zostały komuś bezzwrotnie pożyczone lub zaginęły w ogólnym bałaganie, który powstał w Pokojach Wspólnych każdego Domu. Lilianne nie martwiła się, że czegoś zapomni, bo spakowała się już w dniu trzeciego zadania Turnieju Trójmagicznego, korzystając z tego, że większość uczniów została jeszcze na trybunach. Jedynej rzeczy, której nie mogła w zamku znaleźć, i stwierdziła, że pewnie zginęła bezpowrotnie, był jej szalik, który zwędziła Croake'om, ale jakoś szczególnie za nim nie tęskniła.

   Teraz szukała dziennika Toma Riddle'a, wiedząc, że kiedyś musi do niego napisać, jeśli chciała spełnić szalony plan, który zrodził jej się w głowie parę dni temu, i korzystając z faktu, że jej współlokatorki były zajęte. Nie była naiwna, wiedziała, że gdyby wyciągnęła Horkruks niegdyś najpotężniejszego czarnoksiężnika swoich czasów w domu Severusa Snape'a, u którego zostawała na wakacje, z pewnością zabroniłby jej go w ogóle dotykać i najprawdopodobniej zaniósłby to do Ministerstwa, gdzie mogliby się tym zająć Aurorzy. Niestety, chociaż nie mogła powiedzieć, że przebywanie w towarzystwie wspomnienia młodego Ridldle'a wydawało jej się bezpieczne czy komfortowe, nie mogła też pozwolić na jego zniszczenie.

   Sięgnęła do najgłębszej kieszonki kufra i wyciągnęła z niej przedmiot, którego szukała. Czuła mroczną magię, która wydzielała się z niego, i pokręciła głową z niedowierzaniem. To był chyba najgorszy pomysł, na jaki mogła wpaść.

   Lilianne usiadła na swoim łóżku, zaciągając kotary i zapalając sobie różdżkę, żeby w ogóle widziała, co pisze.

Riddle - napisała - nie wiem, czy to jakkolwiek poczułeś, ale twoje ciało odżyło parę dni temu.

Poczekała chwilę na jego odpowiedź, to był raczej dziwny sposób komunikacji, szczególnie, gdy wiedziało się, że osoba po drugiej stronie papieru nie istnieje.

Jestem w stanie to wyczuć - odpowiedział, a potem dodał: - Raczej nie zapomniałaś o naszej umowie, prawda?

Croake poczuła nieprzyjemne iskry magii pełzające po jej ręce, to było przypomnienie tego, co był w stanie zrobić.

Cóż, umówiliśmy się, że gdy Lord Voldemort powróci, oddam mu ten dziennik, i zamierzam to zrobić. Ale nie zrobię tego, kiedy jest w takim stanie jak teraz, teraz zwyczajnie postradał zmysły. Właśnie dlatego do ciebie napisałam.

Przez chwilę na pergaminie nic się nie pojawiało. Lilianne czekała kilka sekund, żeby jej odpisał;

Mów dalej.

   Chcę zorganizować rytuał, który miałby złączyć aktualnego ciebie z jego kilkoma horkruksami. Jestem pewna, że natrafiłeś kiedyś na coś takiego, ale jeśli nie zechcesz podzielić się swoją wiedzą, po prostu dłużej będziesz musiał czekać na powrót do ciała.

Nie była zbyt zadowolona ze swojego doboru słów, był zbyt mało Ślizgoński, ale nie miała nastroju do wspinania się na wyżyny aktorstwa. W całym zamku panowała raczej napięta atmosfera, mimo dziwnych sytuacji, które wydarzały się tak naprawdę co roku, to był pierwszy raz od pięćdziesięciu lat, gdy jakiś uczeń umarł podczas roku szkolnego.

   Riddle znów przerwał, może się namyślał, a może po prostu bawiło go dramatyzowanie - nie chciała tego nawet roztrząsać. Odpowiedź, po kilku minutach dyskusji, w jakimś stopniu ją usatysfakcjonowała, więc zamknęła dziennik z poczuciem wypełnienia części zadania, które sobie wymyśliła.

Zemsta po Ślizgońsku smakuje najlepiej • Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz