-BU!
Taki okrzyk obudził śpiącą Lilianne po zaledwie kilkunastu minutach odpoczynku. Wymamrotała coś pod nosem, nie otwierając oczu ani na sekundę.
-Czego chcecie, idioci...?
-STO LAT, STO LAT! NIECH ŻYJE ŻYJE NAM... Sto lat! Sto lat! Niech żyje żyje nam... Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje żyje nam... niech żyje nam! A kto? Pani Nottowa!
Zmięła w ustach przekleństwo, siegając z nadal zamkniętymi oczami na swoje ramię, by sprawdzić, czy nadal jest tam jej ptak. Nie było jej, ale kiedy podniosła w końcu powieki, jasnym się dla niej okazało, że po prostu atakowała bliźniaków w odwecie za stworzony przez nich hałas. Ziewnęła i podniosła się z siedzenia, oglądając z uśmiechem broniących się przed dziobem orlicy Freda i George'a.
-Chodź, Mira, zostaw ich już - poleciła białemu ptakowi.
Bliźniacy spojrzeli się na nią z wyrzutem.
-No wiesz co?
-Tak witać ludzi, którzy składają ci życzenia urodzinowe?
Prychnęła.
-Naprawdę nie wiem, co dla was takiego specjalnego jest w urodzinach. Poza tym, moje były miesiąc temu. Dostałam nawet prezent... chociaż podejrzewam, że gdybym się na niego nie zgodziła, to moja reputacja w oczach pana Notta ległaby w gruzach.
Nie dała im nawet chwili na odpowiedź, będąc ciekawą ich opowieści z wakacji.
-A jak było w Egipcie?
Chłopcy rzucili jej spojrzenia pełne wyrzutu.
-No weź, chcieliśmy jeszcze zapytać o to, czy wkupiłaś się już w ich rodzinkę - mruknął niezadowolony George.
-Właśnie, pani Nottowa, pokazali ci jakieś tajemne czarnomagiczne rytuały, grozili, że cię zabiją albo użyli twojej krwi do przebudzenia potwora z Loch Ness? - zapytał Fred na jednym wdechu, przez co przez chwilę nie mógł złapać tlenu.
Wywróciła oczami z pobłażającym uśmiechem.
-Nie, w sumie to nie - stwierdziła. - Oprócz mojej i wszystkich w tamtym domu rywalizacji, było dosyć normalnie. To teraz wy odpowiedzcie na moje pytanie. Co robiliście w Egipcie?
I zaraz zalała ją fala opowieści o piramidach, zamykaniu w nich rodzeństwa, straszeniu ich młodszej siostry mumiami czy zmienianiem Odznaki Prefekta Percy'ego z napisu Prefekt na Pierdek. Musiała przyznać, ciekawe mieli wakacje. Ich historie, jako, że byli czasem okropnymi gadułami, zajęły z dwie godziny; w tym czasie Lilianne zdążyła wyjąć z bocznej kieszeni walizki nóż i widelec, transmutować je w narzędzia do obróbki drewna i, ufając bliźniakom, że nikomu nie pokażą sposobu rzeźbienia różdżek, zaczęła tworzyć kolejny jej wzór w jednym z lepszych do tego patyków, jakie znalazła w dworze Nottów. Tym razem był to pomysł różdżki dla tych, którzy kochają magiczne zwierzęta; wzorując się na rysunkach Ollivandera, chciała wyciąć w drewnie wizerunki kelpii i centaura, bo uważała je za niezwykłe stworzenia.
Znaczna część drogi do Hogwartu minęła jej na słuchaniu bliźniaków, bo ona sama nie chciała aktywnie uczestniczyć w rozmowie, będąc jeszcze zmęczoną po wizycie u Nottów. Zmieniło się coś dopiero, gdy zaczęli zwalniać, pomimo wcześniejszej pory niż zazwyczaj.
-W tym roku Hogwarts Express jest jakoś szybszy czy tylko mi się wydaje? - zapytał Fred, wyglądając na korytarz ze zdziwieniem.
-Nie, jeszcze nie dotarliśmy - stwierdził George, który z kolei patrzył na krajobraz za oknem.
CZYTASZ
Zemsta po Ślizgońsku smakuje najlepiej • Tom Marvolo Riddle
FanficLilianne nigdy nie miała normalnego dzieciństwa i nawet nie zdawała sobie z tego sprawy, bo rodzice izolowali ją od wszelkiego świata. Dowiedziała się o tym zupełnym przypadkiem, a wraz z nią - dwójka nieprzyjemnie wścibskich rudych diabłów. Co jesz...