Rozdział 36.

147 11 9
                                    

   Nie zaprzeczę - uznała Lilianne po tym, jak Canten uwiesił się na niej jak na starym przyjacielu.

Strzepnęła jego ręce tak mocno, żeby na pewno to odczuł.

-Uznał, że nie możesz być półkrwi - kontynuował Theodor, jakby nie zauważył, co powiedział przed chwilą jego brat i jak się zachował.

Podniosła brew. Co uważała za śmieszne, była półkrwi, ale przez nazwisko Croake żaden czystokrwisty by jej nie uwierzył.

-Zna na pamięć nazwiska rodów czystej krwi i wie, z kim się łączyli. Powiedział, że w życiu nie słyszał o rodzie Croake i gdyby chociaż raz usłyszał o takim najmniejszą wzmiankę przy okazji jakichś małżeństw, na pewno by ją zapamiętał - Theodor wziął głębszy wdech. - Stwierdził też, że nie jesteś szlamą, bo jesteś zbyt kulturalna, a twoja aura magiczna nie jest tak mierna.

Prychnęła mentalnie. Tak, jasne, jej moc magiczna była niby na wyższym poziomie niż takiej mugolaczki Granger? Może i miała bardziej otwarty umysł od niej, ale była pewna, że była w stanie wykonać mniej zaklęć niż Gryfonka, a chyba na tym polegała potęga magiczna.

-Do sedna, Nott młodszy - pośpieszyła go, pomimo zaciekawienia chcąc jak najszybciej ulotnić się z Pokoju Wspólnego.

Chłopak westchnął.

-Chce cię zaprosić na ostatni tydzień wakacji do nas.

Zmarszczyła brwi, skofundowana. Dwaj Ślizgoni obok niej mogli niemal zobaczyć, jak przesuwają się trybiki w jej głowie. Szybko zorientowała się, że to może być swego rodzaju test, który musiała zaliczyć, żeby zyskać akceptację Theodora Notta seniora. Co prawda na ten moment nie potrzebowała niczego w tym stylu, ale chociaż nie do końca pojmowała jeszcze działanie mózgów czystokrwistych, wiedziała, że gdyby zignorowała ten test, mogłaby mieć w przyszłości bardzo utrudnione życie. Szczególnie, jeśli chciałaby się zatrudnić w fachu czarodziei.

-Nie wypada odmówić - mruknęła, mentalnie wykreślając swoje plany w miarę spokojnych wakacji spędzonych trochę na Pokątnej i trochę u Croake'ów.

Będzie musiała poczytać co nieco o czarodziejskiej etykiecie, bo to na sto procent będzie ważne w punktacji końcowej tego specyficznego testu.

-Niech będzie - powiedziała na głos. - Mam odpowiedzieć waszemu ojcu listem czy wystarczy, że przekażecie mu odpowiedź? Nie chciałabym, żebyście czuli się jak sowy, ale nie wiem, czy to nie jest za mało oficjalne zaproszenie na wysyłanie listu.

Widziała jawne zaskoczenie na twarzy Cantena i podniesioną brew Theodora.

-Na szczegóły i oficjalne zaproszenie musiałabyś zaczekać, aż wyśle list - odpowiedział jej rówieśnik, widząc brak reakcji z jej strony na ich zaskoczenie. - Croake, nie jesteś głupia i wszyscy to wiedzą, ale jesteś pewna, że chcesz jechać?

-Ojciec nie zrobił tego przypadkiem - odezwał się Canten. - Ale skoro uważasz, że jesteś wystarczająco dobra na podjęcie wyzwania...

Pokręciła głową z lekkim, cierpkim uśmiechem.

-Nie uważam, że jestem wystarczająco dobra, Nott starszy - odbiła. - I dlatego zamierzam doedukować się wystarczająco, żeby zaliczyć test na Zadowalający.

Po chwili ciszy, w trakcie której cała trójka zastanawiała się nad odbytą rozmową, Lilianne wyszła z Pokoju Wspólnego do swojego dormitorium. Ślizgoni nie zatrzymywali jej; prawdopodobnie wszystko, co mieli powiedzieć, już przekazali.

Kiedy dziewczyna w końcu znalazła się za drzwiami, wypuściła głośno powietrze z płuc.

No to się wpakowałam - pomyślała. - Ale gdybym się nie zgodziła, w przyszłości czekałoby mnie pewnie coś gorszego niż tygodniowa obserwacja głowy czystokrwistego rodu.

Zemsta po Ślizgońsku smakuje najlepiej • Tom Marvolo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz