– Charlotte... – zaczyna cicho, sięgając dłonią w moją stronę, ale ja tylko kręcę głową.
– Nie wiem... – mówię drżącym głosem. – Nie wiem, co robić. Nie wiem, kim jestem. Nie wiem, dlaczego nic nie idzie tak, jak powinno.
Nie odpowiada, tylko patrzy na mnie z taką cierpliwością, że zaczynam mówić dalej, jakby jego obecność była jedyną rzeczą, która mnie teraz trzyma.
– Nie wiem, co robić, Alex – mówię, patrząc na niego przez zasłonę łez. – Mam wrażenie, że wszystko wokół mnie się wali. Że nie mam gdzie uciec, bo wszędzie jest chaos.
Nie przerywa mi, tylko patrzy na mnie z tym swoim spokojnym, cierpliwym wyrazem twarzy, który zawsze zdaje się mówić: „Mów dalej, jestem tu".
– Moja mama walczy o życie, a ja... czuję, że powinnam coś zrobić, ale nie wiem co. Henry stara się trzymać, ale widzę, jak bardzo to wszystko go boli. A ojciec... – urywam, czując, jak gniew zaczyna przebijać się przez smutek. – On zachowuje się, jakby nic się nie stało. Jakby to był po prostu kolejny problem do rozwiązania. A ja... – zatrzymuję się, szukając słów, które mogłyby wyrazić to, co czuję, ale znajduję tylko pustkę. – Nie wiem, Alex. Po prostu nie wiem.
Czuję, jak jego dłoń delikatnie kładzie się na mojej. Ten prosty gest sprawia, że od razu czuję się nieco bardziej uziemiona. Nie jestem sama.
– Charlotte... – zaczyna, a jego głos jest spokojny, ciepły, dokładnie taki, jakiego teraz potrzebuję. – To nie twoja wina. Nie musisz wszystkiego naprawiać sama. Nie musisz mieć wszystkich odpowiedzi.
Kręcę głową, wciąż niepewna.
– Ale muszę coś zrobić. Nie mogę po prostu siedzieć i patrzeć, jak wszystko się rozpada.
Alex ściska moją dłoń nieco mocniej.
– To, że tu jesteś, że walczysz każdego dnia, to już jest coś. Twoja obecność znaczy więcej, niż myślisz. Dla mamy, dla Henry'ego... i dla siebie.
Jego słowa docierają do mnie powoli, jak krople deszczu spadające na suchą ziemię. Nie wiem, czy jestem gotowa w nie uwierzyć, ale przynajmniej są. Są jak lina rzucona komuś tonącemu.
Patrzę na niego i widzę, że w jego oczach nie ma ani cienia osądu. Tylko troska i szczerość.
– Alex... ja już nie wiem, kim jestem. – Głos mi się łamie, a kolejne łzy spływają po policzkach. – Wydaje mi się, że wciąż tylko uciekam. Przed problemami, przed rodziną, przed... sobą.
Alex pochyla się nieco bliżej, jego spojrzenie intensywne, ale pełne zrozumienia.
– A co, jeśli przestaniesz uciekać? – pyta cicho. – Co, jeśli pozwolisz sobie być tu i teraz, bez wymagań, bez presji? Co, jeśli po prostu będziesz sobą, Charlotte? To wystarczy.
Czuję, jak coś we mnie zaczyna się zmieniać. Jakby jego słowa powoli rozpuszczały ten ciężar, który noszę w sercu. Nie wiem, czy to możliwe, żeby po prostu... być. Ale może warto spróbować.
– Nie wiem, czy potrafię – szepczę, spuszczając wzrok.
– Jesteś silniejsza, niż myślisz – odpowiada. – I nie musisz tego robić sama.
Tylko te słowa – „nie musisz tego robić sama" – sprawiają, że pozwalam sobie uwierzyć, choćby na chwilę, że może ma rację. Że może, mimo wszystko, mogę to przetrwać.
Alex spogląda na mnie, a jego wzrok przesuwa się na walizkę, jakby dopiero teraz w pełni uświadomił sobie sytuację. Jego wyraz twarzy zmienia się, a w oczach widzę coś pomiędzy zaskoczeniem a troską.
![](https://img.wattpad.com/cover/384945347-288-k647327.jpg)
CZYTASZ
BEZ WYROKU
RomanceDruga część historii Charlotte Harrington, studentki prawa i Alexandra Pierce prawnika. Nadal zadajemy jedno kluczowe pytanie : Czy Charlotte zmieni swoje podejście do życia i odnajdzie się w świecie, od którego chciała uciec?