Rozdział 17 [<3]

43 3 0
                                    

Czytasz na własną odpowiedzialność [<3]
_________________________
Podchodzę do niego, stając tuż przed nim. Czuję, jak serce mi przyspiesza, choć jego obecność powinna mnie uspokajać. Alex siedzi na kanapie, patrząc na mnie z delikatnym uśmiechem. Moje słowa wydają się zawisnąć w powietrzu, a ja zastanawiam się, czy nie posunęłam się o krok za daleko.

– Zostaniesz dziś ze mną tutaj? – pytam cicho, prawie szeptem.

Jego spojrzenie łagodnieje, a uśmiech staje się jeszcze cieplejszy.

– Jeśli mogę – odpowiada, patrząc na mnie z takim spokojem, że moje serce łagodnieje.

Robię krok bliżej, pochylając się delikatnie, aż jestem blisko jego twarzy. Mój oddech miesza się z jego, a ja szepczę cicho, niemal muskając jego ucho:

– Możesz. Ja ci pozwalam.

Czuję, jak jego dłonie unoszą się powoli, by objąć moje biodra. Jego dotyk jest delikatny, ale pewny. Patrzy mi głęboko w oczy, jakby szukał potwierdzenia, że naprawdę tego chcę.

– Charlotte... – zaczyna, jego głos jest niski i miękki. – Wiesz, że zrobię wszystko, żebyś czuła się bezpieczna.

Kiwam głową, nie odrywając od niego wzroku.

– Wiem, Alex. Dlatego chcę, żebyś tu był.

Chwila między nami wydaje się trwać wieczność. W końcu podnosi się z kanapy, nie odrywając ode mnie wzroku, i delikatnie mnie obejmuje. Jego ramiona są silne, a ja czuję, jak wszystkie napięcia znikają w jednym momencie. Opieram głowę na jego piersi, słuchając bicia jego serca.

– Dziękuję – mówię cicho. – Za wszystko, Alex.

– Nie musisz mi dziękować – odpowiada, głaszcząc mnie delikatnie po plecach. – Jestem tutaj, bo chcę być. Zawsze.

Wieczór spowija dom w ciszę. Zapalam kilka świec w salonie, tworząc miękką, ciepłą atmosferę. Alex siedzi na kanapie, obserwując mnie, kiedy przygotowuję herbatę.

– Lubisz mi się przyglądać? – pytam, odwracając się z kubkami w rękach.

– Uwielbiam – odpowiada bez wahania. – To jedna z moich ulubionych rzeczy.

Uśmiecham się pod nosem, podając mu kubek.

– Jesteś niemożliwy – mówię, siadając obok niego.

– Może – odpowiada, obejmując mnie ramieniem. – Ale to ci się podoba, prawda?

Nie odpowiadam, tylko wtulam się w niego, czując, jak ciepło herbaty i jego obecność otulają mnie niczym koc. Przez chwilę milczymy, wsłuchując się w odgłosy nocy za oknem.

Później, kiedy siedzimy już w sypialni, Alex patrzy na mnie, jakby zastanawiał się, czy może coś powiedzieć. W końcu odzywa się cicho:

– Charlotte, wiesz, że jestem tutaj na dłużej, prawda? Że nie chodzi tylko o dzisiejszy wieczór.

Kiwam głową, czując, jak jego słowa otulają mnie czymś, co trudno opisać. Bezpieczeństwem? Miłością?

– Wiem – mówię cicho. – I to mi wystarcza.

Podchodzę do niego, kładąc dłoń na jego policzku. Patrzy mi w oczy z takim oddaniem, że przez chwilę czuję, jakby świat wokół nas zniknął. Nasze usta łączą się w cichym, delikatnym pocałunku, który zdaje się mówić więcej niż jakiekolwiek słowa.

Kiedy gaszę światło i kładziemy się do łóżka, jego ramiona otaczają mnie jak tarcza. Czuję, jak jego oddech równomiernie opada na moją skórę.

BEZ WYROKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz