O takiej niedzieli zawsze marzyłam. Siedzę na kanapie z babcią, trzymając w dłoniach filiżankę gorącej herbaty, i obserwuję, jak Alex przegrywa kolejną partię warcab z dziadkiem Edwardem. Widok jego skupionej twarzy, kiedy próbuje zrozumieć ruchy dziadka, jest bezcenny.
– Mat! – oznajmia dziadek z satysfakcją, opierając się wygodnie na krześle. – No cóż, Alex, chyba musisz jeszcze trochę poćwiczyć.
Alex marszczy brwi, wpatrując się w planszę, jakby wciąż próbował znaleźć sposób, by wygrać tę rozgrywkę.
– Nie wiem, czy to kwestia praktyki, czy... dziadka strategii – mówi, uśmiechając się lekko. – Ale przyznaję, jestem pokonany.
Babcia Helen wybucha śmiechem.
– Edward zawsze ma jakieś tajemnicze zagrywki. Nawet ja nigdy nie mogłam go pokonać – mówi, spoglądając na mnie z błyskiem w oku. – Chociaż Charlotte kiedyś była blisko. Pamiętasz?
– Pamiętam – odpowiadam, śmiejąc się cicho. – Ale miałam wtedy może dziesięć lat i dziadek chyba mnie oszczędzał.
Dziadek udaje oburzenie.
– Nigdy nikogo nie oszczędzam! – mówi, ale jego uśmiech zdradza, że cieszy się z naszej uwagi.
– Następnym razem to ja cię wyzwę – rzuca Alex, podnosząc ręce w geście poddania. – Ale najpierw potrzebuję instrukcji od Charlotte.
– Nie wiem, czy jestem najlepszą nauczycielką – odpowiadam, patrząc na niego z rozbawieniem. – Ale mogę spróbować.
Dziadek zaczyna układać pionki na planszy, gotowy na kolejną partię, a ja wtulam się bardziej w kanapę, czując ciepło i spokój tego miejsca. Babcia delikatnie dotyka mojej dłoni.
– Cieszę się, że tu jesteś – mówi cicho. – Dawno nie widziałam cię tak spokojnej.
Spoglądam na nią, a jej troskliwe spojrzenie sprawia, że czuję, jakby rozumiała więcej, niż mogłaby powiedzieć.
– To miejsce... to wy, babciu. Potrzebowałam tego – odpowiadam równie cicho.
Babcia uśmiecha się delikatnie, po czym patrzy na Alexa, który właśnie próbował zrobić ruch, który dziadek szybko unieważnia.
– Alex naprawdę się stara – zauważa z uśmiechem. – Wygląda na to, że jest gotów na wszystko dla ciebie, Charlotte.
Czuję, jak moje policzki lekko się rumienią. Nie mogę się powstrzymać od uśmiechu.
– Jest wyjątkowy – przyznaję, patrząc na niego, jak rzuca kolejne wyzwanie dziadkowi. – I ja to wiem.
Nagle dzwonek do drzwi przerywa ciepłą atmosferę. Babcia wstaje, prostując się z gracją, która mimo wieku wciąż jej towarzyszy. Otwiera drzwi, a zza uchylonych drzwi słyszę głosy – jej i kogoś innego, kogoś znajomego, ale dawno niesłyszanego.
Po chwili wraca do salonu, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem.
– Charlotte, przyszła Jasmine. Chciałaby z tobą porozmawiać – mówi ciepło, choć w jej oczach widzę cień emocji, który trudno mi odczytać.
Podnoszę się powoli z kanapy, rzucając szybkie spojrzenie na Alexa i dziadka, którzy przerywają rozgrywkę. Alex patrzy na mnie pytająco, ale tylko kiwam głową, uspokajając go, że wszystko w porządku.
– Dobrze – mówię, podchodząc do drzwi.
Na ganku stoi Jasmine, elegancka jak zawsze. Jej długie, ciemne włosy są starannie uczesane, a szary płaszcz dodaje jej klasy. Kiedy mnie widzi, uśmiecha się delikatnie, choć w jej oczach widać coś głębszego – troskę, może smutek.

CZYTASZ
BEZ WYROKU
RomanceDruga część historii Charlotte Harrington, studentki prawa i Alexandra Pierce prawnika. Nadal zadajemy jedno kluczowe pytanie : Czy Charlotte zmieni swoje podejście do życia i odnajdzie się w świecie, od którego chciała uciec?