Rozdział 7

40 4 0
                                    

Otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu, próbując przypomnieć sobie, gdzie jestem. Leżę na kanapie, otulona ciepłym kocem, który pachnie świeżością. Okna są zasłonięte, więc nie mam pojęcia, czy to już dzień, czy jeszcze noc. W środku czuję się dziwnie spokojnie, jakby przez chwilę wszystko, co działo się w moim życiu, było zawieszone gdzieś na zewnątrz.

Nie wiem, kiedy zasnęłam. Ostatnie, co pamiętam, to ciepło gorącej czekolady w dłoniach i łagodny głos Alexa, który mówił coś o tym, że wszystko będzie dobrze. Nie wiem, czy w to uwierzyłam, ale ten moment wystarczył, bym mogła poczuć choć odrobinę ukojenia.

Przeciągam się lekko, a koc zsuwa się z mojego ramienia. W pokoju panuje cisza, a jedynym dźwiękiem jest cichy szum z kuchni. Podnoszę się powoli, zaskoczona, jak dobrze się czuję – jakby to była pierwsza noc od dawna, kiedy naprawdę się wyspałam.

– Obudziłaś się – słyszę znajomy głos i odwracam się w stronę kuchni.

Alex stoi tam, ubrany w szarą bluzę i spodnie dresowe, z kubkiem kawy w ręce. Wygląda tak swobodnie, że przez chwilę zapominam, w jakim chaosie znajduje się moje życie. Patrzy na mnie z lekkim uśmiechem, a w jego oczach widzę coś, co sprawia, że czuję się... zaopiekowana.

– Nie chciałem cię budzić – dodaje, kładąc kubek na blacie. – Wyglądałaś, jakbyś tego naprawdę potrzebowała.

– Chyba tak – odpowiadam, siadając prosto i przecierając twarz dłonią. – Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

– Po prostu odłożyłaś kubek i zasnęłaś na kanapie – mówi z delikatnym rozbawieniem. – Więc przykryłem cię kocem i... starałem się być cicho.

Patrzę na niego, czując, jak ciepło, które czułam pod kocem, teraz przenika do mojego serca. Wiem, że to tylko chwilowe, ale to i tak więcej, niż mogłam oczekiwać.

– Która godzina? – pytam, próbując wyrwać się z tego błogiego uczucia.

– Jest dziewiąta – odpowiada, wskazując na zegar na ścianie. – Zrobiłem kawę. Chcesz?

– Tak, poproszę – mówię, wstając z kanapy i podchodząc do kuchni.

Siadam na stołku przy blacie, a Alex stawia przede mną kubek z parującą kawą. Przez chwilę oboje milczymy, popijając w ciszy. To dziwne, ale ta chwila wydaje się normalna. Tak bardzo, że aż mnie to zaskakuje.

– Dzięki, że mnie tu przenocowałeś – mówię cicho, patrząc na niego z wdzięcznością. – Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś się wtedy nie pojawił.

– Nie musisz mi dziękować, Charlotte – odpowiada, patrząc na mnie uważnie. – Cieszę się, że mogłem pomóc.

Chcę powiedzieć coś więcej, coś, co oddałoby to, co czuję, ale nie wiem, jak to ubrać w słowa. W końcu tylko się uśmiecham, choć mój uśmiech jest lekko nieśmiały.

– Co teraz? – pyta Alex, przełamując ciszę.

Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Ale to pytanie zmusza mnie do zastanowienia się nad tym, co dalej – nad mamą, nad domem, nad moim własnym życiem. Może właśnie teraz jest ten moment, by spróbować to wszystko poskładać.

– Muszę iść do mamy – mówię, odkładając kubek na blat. Czuję, że muszę być przy niej, nawet jeśli po prostu siedzę w ciszy obok jej łóżka. To jedyne miejsce, gdzie teraz powinnam być.

– Zawiozę cię – mówi Alex bez wahania, odkładając swoją kawę.

– Chyba powinieneś być w kancelarii – odpowiadam, patrząc na niego z lekkim wyrzutem. – Nie chcę ci robić problemów.

BEZ WYROKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz