Ogród wyglądał jak ze snu. Biały obrus ciągnął się przez cały długość długiego stołu, przykrytego misternie ułożonymi świecami, delikatnymi kwiatami i kryształowymi żyrandolami, które zwisały nad nim, połyskując w popołudniowym słońcu. Kwiaty, w każdym odcieniu bieli, rozkwitały na każdym kroku, tworząc jakby puszysty dywan, a daleko, na samym końcu ogrodu, wznosiły się wysokie drzewa. Pod jednym z nich wisiały lampki – jeszcze nieoświetlone, ale czułam, że wieczorem rozbłysną, nadając temu miejscu jeszcze więcej magii.
Stałam w oknie sypialni, patrząc na to wszystko, i czułam jak serce bije mi szybciej. Moja długa, lekka sukienka delikatnie szeleściła przy każdym ruchu, jakby przypominając mi, że to właśnie dzisiaj. To miał być dzień, o którym marzyłam, ale nie taki pompatyczny, wyreżyserowany... tylko nasz, autentyczny. Nie mogłam uwierzyć, że udało się to wszystko utrzymać w tajemnicy. Wszyscy myśleli, że zaprosiliśmy ich po prostu na przyjęcie zapoznawcze. A tymczasem... to był nasz ślub.
Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Sukienka w odcieniu beżu delikatnie opływała moje ciało. Nie była ślubna, nie chciałam takiej. Chciałam czegoś prostego, lekkiego – czegoś, co sprawi, że poczuję się sobą. Alex powiedział, że wyglądam w niej jak ze snu, a ja uwierzyłam mu na słowo. Zawsze mu wierzyłam.
– Gotowa? – usłyszałam jego głos zza drzwi.
Otworzyłam je i spojrzałam na niego. Stał tam, w jasnym garniturze, z rozpiętą pod szyją koszulą, wyglądając tak swobodnie i elegancko jednocześnie, że przez chwilę zabrakło mi słów.
– Tak – odpowiedziałam cicho. – Jeszcze nigdy nie byłam tak gotowa.
Na dole wszystko już zaczęło tętnić życiem. Alex stał przy wejściu do ogrodu, witając gości. Ustaliliśmy, że to on będzie zajmował się tą częścią, podczas gdy ja będę czekać na nich na tyłach, przy ogrodowym stole. Każdy, kto wchodził, miał na sobie białe ubrania – nasza prośba została spełniona. Mieliśmy taki pomysł, żeby stworzyć wrażenie, że wszyscy są częścią tego magicznego dnia, nawet jeśli jeszcze nie wiedzieli dlaczego.
Zobaczyłam babcię Helen i dziadka Edwarda idących w moją stronę. Babcia była zachwycona – widziałam to w jej oczach, zanim jeszcze cokolwiek powiedziała.
– Kochana, ale to piękne miejsce! – zawołała, przytulając mnie.
– Siadajcie, babciu, dziadku – powiedziałam, wskazując na jedno z miejsc przy stole. – Jak już wszyscy będą, to wam powiemy, gdzie jesteśmy.
– Piękna sukienka – dodała babcia, uśmiechając się ciepło.
– Dziękuję, wy też wyglądacie przepięknie w bieli – odpowiedziałam, spoglądając na jej delikatną bluzkę i dziadkową lnianą koszulę.
– No wymyśliłaś takie coś, to musieliśmy coś wykombinować – zaśmiała się babcia.
Uśmiechnęłam się, ciesząc się, że ich tu mam. Ich i wszystkich innych, którzy zaczynali zapełniać ogród. Atmosfera była lekka, radosna, a w powietrzu unosiło się napięcie, jakby wszyscy podświadomie czuli, że to coś więcej niż tylko zwykła impreza. Spojrzałam na Alexa. Stał przy wejściu, rozmawiał z kimś i zerkał na mnie z daleka. Nasze oczy się spotkały, a ja poczułam, jak ogarnia mnie spokój. To był nasz dzień – i już niedługo wszyscy mieli się o tym dowiedzieć.
Po chwili do ogrodu weszli Henry i Stella. Henry wyglądał na trochę zirytowanego, ale było w tym więcej rozbawienia niż prawdziwej złości. Stella natomiast uśmiechała się szeroko, jakby całkowicie pochłonął ją klimat tego miejsca. Jej biała sukienka falowała lekko na wietrze, a ona poprawiała rękaw Henry'ego, który wyraźnie nie czuł się w swoim eleganckim stroju zbyt swobodnie.
CZYTASZ
BEZ WYROKU
RomanceDruga część historii Charlotte Harrington, studentki prawa i Alexandra Pierce prawnika. Nadal zadajemy jedno kluczowe pytanie : Czy Charlotte zmieni swoje podejście do życia i odnajdzie się w świecie, od którego chciała uciec?