Rozdział 23

69 4 0
                                    

– Charlotte, jesteś już gotowa? – Alex woła stojąc za drzwiami, a w jego głosie słychać lekką nutę niecierpliwości.

– Tak, już, już – odpowiadam, próbując nadać głosowi pewność, której sama nie czuję.

Stoję przed lustrem w łazience, dokładnie się sobie przyglądając. Sukienka, którą wybrałam, jest prosta, ale elegancka. Chciałam wyglądać naturalnie, ale odpowiednio na tę okazję. Dzisiaj jedziemy do rodziców Alexa. Nie tylko na obiad, ale przede wszystkim po to, by powiedzieć im, że jesteśmy razem. Decyzja, którą podjęłam o pozostaniu tutaj – studiowaniu i kontynuowaniu stażu w jego kancelarii – była krokiem w jego kierunku. Teraz czeka mnie kolejny.

Patrzę na swoje odbicie, próbując dodać sobie otuchy.

– Dasz radę, Charlotte – szepczę cicho. – To tylko jego rodzice.

Ale to nie jest „tylko". To spotkanie z ludźmi, którzy mogą mieć mieszane uczucia co do naszej relacji. I to mnie przeraża.

Wychodzę z łazienki, chwytając torebkę. Alex stoi oparty o ścianę, ubrany w granatowy garnitur, który podkreśla jego sylwetkę. Wygląda jak wyjęty z katalogu i uśmiecha się na mój widok.

– Wyglądasz przepięknie – mówi, a w jego oczach widzę szczerość.

– Dzięki – odpowiadam, a moje policzki lekko się rumienią. – Ty też nieźle się prezentujesz.

Alex wyciąga rękę w moim kierunku, a ja ją chwytam, czując, jak jego dotyk od razu mnie uspokaja.

– Gotowa? – pyta, patrząc na mnie uważnie.

– Nie – odpowiadam od razu, spuszczając wzrok.

– To tylko James i Melania – mówi, próbując mnie uspokoić. – To moi rodzice.

– To aż twoi rodzice – poprawiam go, a moje słowa brzmią bardziej poważnie, niż zamierzałam.

Alex uśmiecha się lekko i ściska moją dłoń.

– Będzie dobrze – mówi z przekonaniem. – Nie są twoimi dziadkami, ale... muszą uszanować nasz wybór.

Opuszczam wzrok, czując, jak moje nerwy zaczynają mnie przytłaczać.

– Co jest? – pyta, pochylając się, żeby zobaczyć moją twarz.

– Twojego brata... nie zaakceptowali – mówię cicho.

Alex zamiera na chwilę, ale zaraz potem podnosi moją twarz, unosząc delikatnie mój podbródek.

– Hej – mówi, patrząc mi prosto w oczy. – Trudno. Jeśli się tak stanie, ja cię kocham i nie zamierzam się z tym już dłużej ukrywać.

Jego słowa są jak plaster na moje obawy. Kiwnęłam głową, biorąc głęboki oddech.

– Masz rację – mówię. – Chodźmy.

Droga do domu jego rodziców mija szybciej, niż bym chciała. W aucie panuje cisza, choć Alex co chwilę kładzie dłoń na mojej, jakby chciał mi dodać odwagi. Docieramy pod ich dom – imponującą rezydencję z zadbanym ogrodem i wysokimi drzewami wzdłuż podjazdu.

Byłam już tu nie raz. W innych okolicznościach. Jak była jeszcze mama. Zresztą Melania się z nią przyjaźniła. Ten dom zawsze wydawał mi się imponujący, ale dzisiaj, w tej chwili, czułam, jakby jego ogrom mnie przytłaczał.

– Kocham cię – mówi Alex, zatrzymując się na chwilę, gdy wychodzimy z samochodu.

Jego słowa są jak delikatne ciepło, które rozgrzewa moje nerwy.

BEZ WYROKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz