Rozdział 32

57 4 1
                                    

To szalone – biorę ślub! Ja, Charlotte Harrington, naprawdę biorę ślub. Jeszcze niedawno nie pomyślałabym, że będę tu, gdzie jestem, a teraz siedzę w naszym wspólnym mieszkaniu i wypisuję zaproszenia na „Zapoznanie". Nawet ułożyliśmy specjalny wierszyk, który ma wprowadzić gości w nastrój.

Patrzę na gotowe zaproszenie:

Halo, Halo! Wielka biała sprawa!
Zapraszamy Was na imprezę, która będzie wyjątkowa:
Nie gala, nie bal, ale... biała zabawa!
Styl? Wszystko na biało!
Nieważne, czy koszula, sukienka, czy dres –
Byle biało i z uśmiechem na twarzy.

Dlaczego? Bo tak!
Bo chcemy się z Wami spotkać, pośmiać i stworzyć wspólnie niezapomniany dzień.
Coś się będzie działo... ale to niespodzianka!

Ubierzcie się na biało i wpadnijcie na imprezę, która nie będzie mieć sobie równych!
PS: Humor obowiązkowy, reszta to tajemnica.

Czytam to po raz kolejny i uśmiecham się pod nosem. To dokładnie tak, jak chciałam – luźno, zabawnie, bez zbędnych formalności. To w końcu tylko „zapoznanie" przed ślubem. Zawsze marzyłam, żeby ten dzień był radosny, pełen śmiechu i bliskich ludzi.

Alex wchodzi do pokoju z kubkiem kawy w ręce. Widzi moje zaproszenia porozkładane na stole i unosi brew.

– Widzę, że idzie pełną parą – mówi, siadając obok mnie.

– A jak! – odpowiadam, z dumą pokazując mu jedno z zaproszeń. – I co myślisz?

Przegląda tekst, a jego usta układają się w lekki uśmiech.

– Idealne – mówi, patrząc na mnie z ciepłem w oczach. – Dokładnie takie, jakie sobie wyobrażałem. A teraz powiedz mi, czy wysyłamy to też do Filipa?

Zatrzymuję się na chwilę, zaskoczona pytaniem.

– Myślisz, że przyjdzie? – pytam cicho.

Alex kiwa głową.

– Nie wiem, ale warto spróbować. To przecież nasz dzień, a on jest moim bratem. Nie zależy mi na jego zgodzie z rodzicami, ale chciałbym, żeby był częścią tego, co tworzymy.

Patrzę na Alexa przez chwilę, próbując zrozumieć, jak udało mu się zachować taki spokój i pogodzenie z sytuacją. W końcu wzdycham i kiwam głową.

– Masz rację – mówię. – To nasz dzień, a nie ich. Jeśli Filip chce być częścią tego wszystkiego, to jego wybór, ale damy mu szansę.

Alex uśmiecha się i odkłada zaproszenie na stosik tych, które już wypisałam.

– Świetnie – mówi. – W takim razie ja zajmę się tym, żeby do niego dotarło.

Wstaję, rozciągając się po długim siedzeniu przy stole. Czuję, jak z pleców schodzi napięcie.

– Myślisz, że nasi goście naprawdę ubiorą się na biało? – pytam, uśmiechając się do Alexa.

– Znając twoją rodzinę i moją mamę, pewnie będą mieli całe białe garnitury i suknie – śmieje się. – A co do reszty... cóż, może być ciekawie. Wyobrażam sobie Henrego w białym dresie.

Parskam śmiechem na tę wizję.

– Stella pewnie go jakoś ogarnie – mówię, próbując powstrzymać kolejną falę śmiechu. – Ale jeśli Melania pojawi się w białej sukni balowej, to będę musiała coś z tym zrobić.

Alex śmieje się jeszcze głośniej.

– Uważaj, bo jeszcze przyjdzie z mikrofonem i zrobi przemowę życia.

BEZ WYROKUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz