73 ✉

13.8K 958 96
                                    

*Lucy*

Po otrzymaniu ostatniej wiadomości od Caluma westchnęłam głęboko i podniosłam się na łokciach. Przeczesałam włosy ręką, mrugając kilkakrotnie. W końcu wyczołgałam się z łóżka i podeszłam do szafy, żeby wybrać jakieś ciuchy. Nie przywiązywałam do tego większej uwagi, po prostu wzięłam jakąś pierwszą lepszą koszulkę i spodnie. I tak jest ciemno i nikt raczej nie będzie mi się przyglądał. Z ubraniami ruszyłam do łazienki, gdzie przebrałam się i rozczesałam włosy. Nie robiłam nawet makijażu. Byłam zbyt zmęczona, żeby przejmować się takimi rzeczami. Obmyłam tylko twarz wodą, aby choć trochę się rozbudzić i wróciłam do pokoju po telefon. Zadzwoniłam po taksówkę, po czym udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie szybko kanapkę, która już zaraz była w moim żołądku. Po chwili zobaczyłam światła reflektorów za oknem. Domyśliłam się, że to moja taksówka, więc szybkim krokiem ruszyłam do korytarza. Ubrałam moje czarne vansy i wychodząc, wsadziłam telefon do kieszeni. Poinformowałam kierowcę gdzie chcę się dostać, na co ten tylko skinął głową. Był całkiem młody jak na taksówkarza. Zdziwiło mnie, że wybrał akurat taki zawód...

Moja podróż nie trwała długo. Nim się zorientowałam, byłam już pod tym nowym klubem. Już wychodziłam z samochodu, gdy nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Odwróciłam głowę w stronę młodego bruneta, który siedział za kierownicą, bo to właśnie on mnie zatrzymał.

-Zadzwoń -powiedział niskim głosem, wręczając mi jakąś kartkę.

Przez chwilę patrzyłam na niego z uniesioną brwią. Zastanawiałam się co powinnam zrobić. Myślałam jakie rozwiązanie jest najlepsze i w końcu zdecydowałam się na moją naturę...

-Marzenia -prychnęłam i zatrzasnęłam drzwi, od razu kierując się w stronę wejścia do klubu.

Pchnęłam duże, metalowe drzwi i weszłam do środka. Wchodząc tam, od razu uderzyła mnie fala potu, zmieszana z alkohokem. Rozglądałam się za którymś z chłopaków, przeciskając się między "tańczącymi" ludźmi. Nagle zauważyłam Caluma, siedzącego przy barze. Ruszyłam w tamtą stronę, przyspieszając kroku. Na szczęście już po chwili stałam przy chłopaku.

-Lucy jak się cieszę, że przyszłaś -wstał z miejsca i przytulił mnie mocno. O dziwo nie był pijany. Przypuszczałam, że to on pierwszy się upije.

-Gdzie Luke? -popatrzałam na chłopaka.

-Tam... -wskazał na jakiś stolik, przy którym siedziały dwie postacie. Nie było za bardzo widać kto dokładnie, bo było ciemno, jak to na imprezach bywa.

Usmiechnęłam się tylko do chłopaka i ruszyłam w tamtą stronę. Kiedy podeszłam bliżej usłyszałam głos Luke'a.

-Kręcisz mnie jak talerz w mikrofalówce i pociągasz jak spłuczka w kiblu... -następnie chciał się nachylić, ale mu nie wyszło i spadł z krzesła.

Pokręciłam tylko z niedowierzaniem głową i stanęłam przy stoliku, przy którym jak się okazało siedział też Michael. Oh, to chyba był podryw na Luke'a... Jak zwykle mu nie wyszło...

-Dobrze, że jesteś -już zielonowowłosy chłopak wstał i przytulił mnie, był dzisiaj jakoś dziwnie spokojny. To może dlatego, że mój chłopak go podrywał... -Już z nim nie wytrzymujemy

-Spróbuje coś na to poradzić... -zaśmiałam się cicho i nachyliłam się do leżącego na podłodze blondyna -Luke, idziemy...

-O kochanieee -od razu się podniósł i położył ręce na moje biodra.

-Idziemy do domu Luke... -zdjęłam jego dłonie z moich bioder.

-Ale kotku... Ja chce jeszcze zostać -wybełkotał, chwiejąc się lekko. Muszę przyznać, że to był komiczny widok. Pijany Luke... Tego jeszcze nie było.

-Idziemy -pociagnelam go za rekę w stronę Caluma. Po drodze wywalił się kilka razy, ale Michael, który szedł za nami pomagał mu wstać.

-Calumeeeek -blondyn uwiesił się na szyi azjatopodobnego człowieka -jakiś ty taki mało rozrywkowy dzisiaj

-Taksówka już jest -ciemnowłosy ledwo co wykrztusił, bo Luke go troszeczkę za mocno ściskał.

-To chodźcie -machnęłam zachęcająco ręką, na co wszyscy ruszyli za mną.

-Kochanie gdzie ty się wybierasz beze mnie? -podbiegł do mnie ten ledwo trzymający się na nogach i złączył nasze ręce. Już nic nie mówiłam. Przynajmniej posłusznie szedł.

Po chwili już byliśmy w drodze powrotnej do domu. Calum siedział z przodu, a ja, Michael i Luke na tylnych siedzeniach. Blondyn co chwilę coś śpiewał, a raczej wykrzykiwał tekst piosenek, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. W końcu dotarliśmy pod mieszkanie chłopaków. Calum zapłacił należną sumę pieniędzy i ruszyliśmy w stronę wejścia.

-Gdzie jest Ashton? -zapytałam po tym, jak weszliśmy do środka.

-Ashton! Zapomnieliśmy o nim! -krzyknął nagle ten z trawiastymi włosami.

-E tam... Poradzi sobie -ciemnowłosy machnął ręką, po czym zniknął gdzieś w głębi domu.

-Luke... Teraz pójdziesz grzecznie do swojego pokoju i położysz się spać... -popatrzyłam na chwiejącego się blondyna.

-Ja chce tańczyć! -tupnął nogą jak dziecko, które nie dostało tego co chciało.

-Idziemy do pokoju. Już. -pociągnęłam go w stronę wspomnianego wcześniej miejsca.

Kiedy weszliśmy do środka, zapaliłam światło i poprawiłam pościel, leżąca na jego łóżku.

-No raz dwa. Kladź się. -skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.

-Ale tylko jak ty położysz się że mną -uśmiechnął się szeroko.

-A czy wtedy pójdziesz spać? -westchnęłam głeboko.

-Tak -odpowiedział krótko,  kładąc się. Poklepał miejsce obok siebie, dając mi znak, żebym zrobiła to samo.

Wywróciłam oczami i poszłam w ślady chłopaka. Blondyn przytulił mnie mocno, wciąż się uśmiechając.

-Dobranoc -wyszeptał, po czym zamknął oczy.

-Dobranoc Luke... -usmiechnęłam się lekko.

Przyglądałam się jak chłopak zasypia. Wprawdzie wciąż śmierdział alkoholem, ale byłam tak zmęczona, że nawet na to już nie zwracałam uwagi. Po chwili ja także zamknęłam oczy i sama nie wiem kiedy zasnęłam.

KIK ✉ || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz