2. Paczuszka

397 18 0
                                    

  Dobra, może i zachowałam się jak idiotka wczorajszej nocy, ale chyba miałam do tego prawo, prawda? Tym bardziej teraz, niespełna dwanaście godzin po tym wydarzeniu kiedy moje współlokatorki, Beata i Kryśka zarzucały mnie pytaniami:
Jezu Karola, czy ty zawsze musisz spóźnić się na autobus?- spytała ta pierwsza- I do tego budząc nas w nocy prosząc o przyjechanie po ciebie samochodem? Gdybyś chociaż powiedziała wcześniej a tak...Wiesz, że miałam o 8.00 rano egzamin? I prawie go oblałam przez ciebie!- oskarżającym gestem wskazała na mnie palcem. Chciałam jej powiedzieć, że wynik egzaminu jest wynikiem raczej jej lichej nauki niż nie wyspania się, ale darowałam sobie. W końcu sama spałam niemal do południa!
Sory Beti. Naprawdę was przepraszam, ale przestraszyłam się wczoraj. Napadł na mnie jakiś bandzior.
Jaki bandzior?- wtrąciła się Krysia- nic wczoraj nie mówiłaś.
Nie mówiłam, bo byłam w szoku. Poza tym nie chciałam was martwić.
Jak to nie chciałaś nas martwić?- wykrzyknęła z emfazą Beata.- Przecież mógł ci zrobić krzywdę!- cała ona: upierdliwa, ale prawdziwa kumpela- Masz nam wszystko opowiedzieć ze szczegółami.
No i opowiedziałam im wszystko- pomijając drobne szczegóły o mojej żałosnej konwersacji z bandziorem- łącznie z moim wybawcą. Na koniec dodałam:- Wiem, że zachowałam się jak idiotka i on miał rację, ale wtedy mdlałam ze strachu, do tego było jeszcze bardzo późno i nie najlepiej prosperowałam- w sumie nie wiem po co im się tłumaczyłam.
No dobra, ale on był taki straszny?- spytała Beti
Kto? Bandzior?- odrzekłam
Nie. Wybawca- chórem odparły dziewczyny.
Tak. To znaczy nie.- wahałam się- Bo był ubrany w dres, był wysoki, było ciemno i w ogóle...to pewnie dlatego tak zareagowałam. Ale jego twarz. Nie wiem, po prostu miał w sobie coś niebezpiecznego..
Że niby taki brzydal?- spytała Beata. Przewróciłam oczami. No cóż Beti właściwie zawsze rozróżniała facetów w kategoriach brzydki- ładny więc nie powinno mnie to już dziwić. Zastanowiłam się chwilę.
No w sumie to chyba nie, a rozpatrując to w twoich kategoriach to pewnie był nawet przystojny. Ale miał wygląd zbira. Poza tym jaki normalny facet po północy krąży ulicami Wawy?
Jejku, uratował cię z opresji a ty jeszcze tak na niego nadajesz. Ja uważam, że to nawet romantyczne.- uśmiechnęła się rozmarzona Beata.
Taa, jak w prawdziwej bajce- przytaknęła ironicznie Krysia- Karola zdajesz sobie sprawę, że to trzeba by zgłosić?
Na policję?- spytała Beti- przecież nic jej się nie stało.
Czy ty używasz czasem mózgu?- zwróciła się do niej Kryśka- Przecież to była napaść! On mógł ją zgwałcić, okraść a nawet zabić, a ty tylko trąbisz o tym jakie to romantyczne- wyrzuciła sarkastycznie.
Hej, Krysia wyluzuj.- uspokajałam ją- przecież Beti ma rację i nic takiego się nie stało. Poza tym co powiem policji? Nie widziałam dokładnie jego twarzy, w sumie nic mi nie zrobił. Chcę o tym zapomnieć i już. A teraz dajcie mi coś do jedzenia, bo umieram z głodu.
Po południu musiałam zrobić jakieś zakupy. Kiedy emocje po tamtym opadły byłam na siebie trochę zła na to wszystko. Niby taka rozsądna, a tak dałam się podejść. I jeszcze dziś opuściłam wykłady. Dobrze, że w czwartki mam tylko 2 godziny. Jakiś czas później wracając objuczona dwoma siatkami czarny samochód za mną nagle zatrąbił. Przestraszyłam się i machinalnie wypuściłam torebki z rąk. Chyba jednak nie ochłonęłam tak do końca po wczorajszym.
Cholera- przeklęłam i zaczęłam zbierać zakupy z chodnika.
Cześć Karolina- usłyszałam za sobą znajomy głos i odwróciłam się nadal klęcząc. No nie tylko nie on!
Witaj Kuba- przywitałam się
Co tam robisz?- spytał głupio, a ja już miałam odpowiedzieć: A no wiesz lubię tak czasem rozsypać zakupy na chodnik i potem na klęczkach je zbierać na oczach ludzi, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam.
Zbieram zakupy. Siatka mi poszła- skłamałam, bo jakoś nie miałam chęci informować go jak było naprawdę.
Pomogę ci- zaoferował się, ale ja już kończyłam
Nie trzeba- rzuciłam, ale on już klęczał i podniósł z podłoża małą paczuszkę. Myślałam, że spalę się ze wstydu gdy mi ją dawał.
Eee...dzięki- bąknęłam niemal mu ja wyrywając i pobiegłam do mieszkania.
Gdy byłam na miejscu ze złością rzuciłam siatki na stół. Moje współlokatorki natychmiast wyszły ze swoich pokoi.
Ty Karola, coś taka zła jak osa?- odezwała się Krysia.
Przez tą nimfomankę omal nie umarłam ze wstydu!- krzyknęłam sugestywnie wskazując na Beatę
A co ja ci znowu zrobiłam?- zapytała zdziwiona.
Nic. Ale już nigdy więcej nie będę ci kupować gumek.
No nie mów, że się wstydzisz. Kobieto masz 22 lata i nic w tym złego, że..
Wiem, ze nic w tym złego- przerwałam jej- tylko gdy wracałam siatki mi poszły, a ten cymbał Tomek akurat przechodził i pomógł mi zbierać rzeczy. Zgadnij co wziął do ręki?- spytałam retorycznie
O kurczę, pewnie teraz nie ma tak dobrego zdania o dziewicy Karolinie- zaśmiała się Beti
Ciebie to bawi? Wiesz co on naopowiada o mnie na wykładach? Cała grupa do jutra będzie o tym wiedziała- powiedziałam ze złością.
Wyluzuj.- pocieszyła mnie Kryśka- przynajmniej ten nieudacznik da ci spokój i przestanie za tobą łazić. Chyba po tym co zobaczył nie zaprosił cię znowu na randkę, co?
Bardzo śmieszne- odparłam i wyszłam z kuchni w otoczeniu ich głośnego śmiechu.
Na szczęście moje obawy się nie sprawdziły i przychodząc następnego dnia na zajęcia nikt nie patrzył na mnie dziwnie. No, może poza Kubą. Ale miałam go gdzieś. Z powodu jego wiecznych umizgów Beti ciągle mi dogryzała śmiejąc się z mojego ,,konkurenta", co mnie krępowało. I wcale nie chodziło o to, że Jakub był dość hmm nierozgarnięty, ale jego nieustanną atencję moją osobą. Bo on nie rozumiał, że jeśli dziewczyna pięćdziesiąt razy odmawia spotkania wykręcając się jakąś błahostką to daje mu do zrozumienia, ze nie jest zainteresowana. Nie, był na to zdecydowanie za tępy.
Po wykładach miałam jeszcze trochę czasu, więc poszłam do biblioteki i zrobiłam notatki. Potem- o dziwo nie spóźniona- weszłam do ,,U Martiego" i pomyślałam, że tym razem obędzie się bez ironicznej zaczepki szefa. Przeliczyłam się. Znowu.
O, dziś mój zegarek chyba się późni. Widzisz jak łatwo można się nauczyć punktualności?- spytał uśmiechając się rozbawiony moją złością.- Widziałem bilans. Dobra robota. Skoro już zaczęłaś robić to rozliczenie to może dzisiaj sprawdzisz towar i go zaksięgujesz, co? Zawsze twierdziłem, że jesteś świetną księgową, ale marną barmanką. Wypuść już te powietrze, bo zaraz pękniesz- dodał na odchodnym, a ja prawie naprawdę pękłam ze złości. Znowu chce dowalić mi pracy. Boże, pomyślałam, jak ja go nie cierpię.
Ponownie grzebiąc w papierach, wśród krzyków pijanych klientów i ciągłych wyrazów współczucia od Magdy, która chyba myślała, że to mnie pocieszy usłyszałam komórkę. Spojrzałam na wyświetlacz i odebrałam jednocześnie kierując się do wyjścia.
Tak mamo?
Witaj córciu. Jesteś w pubie?- mama zawsze mówiła na knajpę pub. Jakoś nie mogłam jej tego oduczyć.
Tak- westchnęłam
Więc będę się streszczać. Dzwonię żeby cię zaprosić na kolacje w sobotę. Chciałabym, żebyś przyszła, więc nie próbuj się nawet wykręcać. Jeśli chcesz Wojtek po ciebie przyjedzie.
Nie, przyjadę autobusem. Nie będę ciągać brata na największe korki. To o której ta kolacja?
Nie byłam z tego zadowolona. Myślałam, że nareszcie uda mi się trochę odpocząć w weekend. Dodatkowo wiedziałam, że kolacja to tylko kolejna wymówka do swatania mnie. No trudno, przecież nie odmawia się mamie, która jest nadopiekuńcza wobec całej trójki swoich dzieci jakby nie mogąc się pogodzić, że wszystkie już dorosły. Wojtek niedawno skończył 19 lat , Marlena- moja starsza siostra- miała już 24 i właśnie obroniła dyplom. Otrząsnęłam się z tych myśli i skierowałam się do magazynu. Chciałam już skończyć tą dostawę. Zwróciłam się z pytaniem do kierowcy ciężarówki o ilość przywiezionego towaru, ale on odparł, żebym o wszystkie informacje w sprawie rozładunku pytała jego kolegę, który właśnie kończy rozładunek. Podziękowałam mu więc, w duchu zastanawiając się jak dzielą się zarobkiem skoro jeden pracuje a drugi nie. Zamyślona weszłam do magazynu i przywitałam się do stojącej tyłem do mnie postaci.
Dzień dobry. Zajmuje się przyjęciem zamówienia i chciałabym się dowiedzieć ile...- przerwałam, bo mężczyzna obrócił się w moją stronę tak, że zobaczyłam jego twarz. No nie, czemu to właśnie on?!
O, witam Panią Wariatkę.- uśmiechnął się do mnie ironicznie facet, który mnie uratował poprzedniej nocy.  

Niebezpieczna Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz