Tak jak się umówiliśmy poprzedniego wieczoru po ósmej stałam gotowa do
wyjścia przed klatką. Samochód Jacka już na mnie czekał, więc szybko weszłam do
środka. Przywitałam się.
– Cześć- odrzekł poważnie i tak jakoś smutno. Nie wiedziałam czy to z powodu
naszej kłótni czy czegoś innego. Ale patrząc na niego miałam ochotę go objąć i
przytulić. Oczywiście tego nie zrobiłam. Siedziałam tylko cicho aż w końcu
spytałam:
– Gdzie właściwie jedziemy?
– Chciałaś dowiedzieć się czegoś o mnie, pamiętasz? Jedziemy więc do mnie.
– Do twojego mieszkania?- powtórzyłam jak głupia. Chyba zinterpretował to
inaczej, bo dodał:
– Spokojnie, nic ci nie grozi. Mam tam sąsiadów, więc jakby co usłyszą twoje
piski i krzyki.- naprawdę nie mogłam patrzeć na niego w takim stanie. Przecież
moje serce mówiło mi, że mnie kocha i nic więcej się nie liczyło.
– Wiesz, że nie o to mi chodzi. Wiem, że nie zrobiłbyś mi krzywdy- dotknęłam
powoli jego dłoni spoczywającej na skrzyni biegów i uścisnęłam ją. Gdy
odwzajemnił mój ruch poczułam się szczęśliwa jak małe dziecko. On
uśmiechnął się do mnie i mój humor znacznie się poprawił. Niech wszyscy
gadają sobie co chcą: ja i tak wiem, że kochamy się nawzajem.
Zaczęliśmy kierować się na północną część stolicy. Nie znałam tej części Warszawy,
więc bardzo absorbowały mnie widoki. Było tu jakoś ciszej i spokojniej niż w
centrum. Tak jakoś bardziej...wiejsko.
– Pięknie tu prawda?- retorycznie zapytał Jacek, ale mimo to skinęłam głową.-
Zaraz będziemy na miejscu.- Zgodnie z jego informacjami po niespełna 5
minutach dojechaliśmy pod duży jednopiętrowy budynek . Wyglądał na dość
drogi.
– Tutaj mieszkasz?- upewniłam się.
– Tak. Chodźmy. Tylko poczekaj chwilkę wstawię wóz do garażu.- stałam przed
wejściem i czułam się jak jakiś Kopciuszek. Przecież taka chata musiała
niemało kosztować. A on nie chwalił się, że jest bogaty. Chociaż mówił, że ma
zamożnych rodziców. Ale jakoś to nie zaprzątało mojej uwagi. Pojawił się
Jacek.
– Gotowa? No to chodźmy. Otworzył drzwi wklikując kombinację cyfr i zamek
ustąpił. Gdy otworzyły się drzwi ujrzałam przestrzenny, biały salon na środku
którego stała wielka wyglądająca na wygodną sofa i szklany stolik. Wow, jak w
amerykańskich filmach. Niepewnie zatrzymałam się na środku.- No chodź.
Wyglądasz na przestraszoną- zauważył.
– Chyba tak się czuję. To twoje mieszkanie?- upewniałam się. Potwierdził
skinieniem głowy.
– Przecież wspominałem, że mam dzianych starych. A przynajmniej miałem, bo
ojciec nie żyje.- potrząsnął nieznacznie głową.
– Wiem, ale jakoś nie powiązałam tego. Poza tym pracujesz w knajpie i wątpię
czy wyciągasz na czysto chociaż 3 patyki.- Roześmiał się.
– To prawda, ale mówiłem ci, że pracuje bo chcę, a nie bo muszę. Chodźmy
dalej, pokarzę cie resztę pomieszczeń.
Jacek oprowadził mnie po całym domu, a ja nadal nie mogłam otrząsnąć się z
fascynacji bogactwem przepychu i urody wnętrz. Wszystko było tak nieskazitelnie
czyste i nowe jakby w ogóle nie używane. No może poza sypialnią. Widząc moją
reakcję zaczął się tłumaczyć.
– Wiesz, zapomniałem trochę ogarnąć.- uśmiechnął się zakłopotany, a ja
odwzajemniłam uśmiech. Przynajmniej walające się puste butelki po napoju i
plastikowe opakowania po chińskim jedzeniu świadczyły o jakimkolwiek
używaniu tego pomieszczenia.
– Nie o to chodzi po prostu wszystko wygląda tu tak idealnie, że po zobaczeniu
tych wszystkich nieskazitelnie czystych pomieszczeń to nadało ci bardziej
ludzki rys w moich oczach- zażartowałam
– Wiesz, nie za często z niego korzystam. Praktyczne spędzam czas tylko tutaj
lub oglądam w salonie telewizję. Masz ochotę na coś do picia?- spytał mnie
– Jeśli masz herbatę, to tak.
– Niestety nie mam. Może być cola?
– To poproszę wodę.- powiedziałam na co on skinął głową. Gdy wyszedł
zebrałam w jakąś leżącą jednorazową torbę wszystkie plastikowe śmieci i
odłożyłam ją w kąt. Gdy przyszedł Jacek. Zauważył:
– No no od razu lepiej. Ale nie musiałaś tego robić.
– Ej, to nic wielkiego.- uśmiechnęłam się. Spojrzałam mu w oczy i poczułam się
niepewnie gdy on tak się we mnie wpatrywał.- No co?- spytałam głupio cała
czerwona.
– Nic- uśmiechnął się- nie spotkałem jeszcze żadnej dziewczyny, która by się tak
czerwieniła.
– To nie jest zabawne.- zaprzeczyłam, ale mimo to ze śmiechem. On też się
roześmiał.
– No dobrze nie jest. A co cię tak właściwie speszyło?
– Nie wiem, to wszystko. Nie wiedziałam, że jesteś bogaty.
– To coś zmienia?- spytał
– Oczywiście.- odparłam zgodnie z prawdą- Przecież możesz uznać, że
spotykam się z tobą dla pieniędzy.
– Tak jak ty możesz uznać, że jak się wcześniej wyraziłaś chcę cię tylko
wykorzystać. Więc chyba jest fair.- zastanowiłam się.
– Tak, masz rację. Przepraszam za tamto. W ogóle cała nasza znajomość jest tak
dziwna.
– Ja określiłbym to raczej jako oryginalna.- położył się na łóżku gestem
zachęcając mnie żebym usiadła obok. Przycupnęłam delikatnie na samym
rogu, a on się roześmiał.
– No przecież cię nie zjem.
– Wiem- odparłam znowu zażenowana, ale przysunęłam się odrobinę bliżej. On
wyglądał tak naturalnie: rozluźniony, swobodny, uroczy. A ja niezdarna,
zakłopotana i wiecznie buracząca się z byle powodu.
– No to co chcesz wiedzieć?- spytał po chwili, a ja wpatrywałam się w niego ze
zdziwieniem- no przecież wczoraj wieczorem powiedziałaś, że nic ci nie
mówię, więc teraz zgadzam się odpowiedzieć na prawie wszystkie.- dodał
gwoli wyjaśnienia.
– Czemu prawie wszystkie?- obudził się we mnie duch przekory.
– Bo mówiłaś, że lubisz tajemniczych facetów.- roześmiałam się. Zastanawiałam
się o co go spytać.
– Mówiłeś, że mieszkasz tu od niedawna, trzech lat?- przytaknął- A skąd
pochodziłeś wcześniej? Gdzie mieszkałeś?- nie wiem czemu, ale chwilę
zwlekał z odpowiedzią.
– Nad morzem. Niedaleko Gdańska. Tam spędziłem dzieciństwo.
– I została ci tylko matka czy masz jeszcze jakąś rodzinę?
– Nie mam, mój ojciec zmarł 3 lata temu. Z matką nie utrzymuję kontaktu.
– Dlaczego?
– Mój ojciec nie był z nią szczęśliwy. Tak naprawdę kochał wyobrażenie o niej
jakie chciałby aby była. A była tylko wyrachowaną suką- wyznał, a mnie
zrobiło się słabo na myśl, że mówi tak o własnej matce. Po chwili widząc moją
reakcję dodał:- Wiem, że to straszne co mówię, ale to prawda. Wyszła za
mojego ojca tylko dla pieniędzy łapiąc go na dziecko mimo iż on
bezgranicznie ją kochał.
– To przykre. Ale ona go chyba choć trochę kochała?- spytałam, bo nie
wiedziałam jak to wszystko rozumieć.
– Kochała?- powtórzył gorzko- ona nie wie co to za pojęcie, dla niej to
abstrakcja.
– Utrzymujesz z nią jeszcze kontakt?
– Nie, nie widziałem jej już od ponad trzech lat i jakoś za nią nie tęsknie. Ona za
mną chyba też nie, bo odkąd się wyprowadziłem nie wykazała nawet
najmniejszej chęci na kontakt. Uważa mnie za totalne zero.- wzruszył
ramionami- i być może ma rację.
– Przestań, wiesz że to nieprawda. Bardzo mi przykro z tego powodu. Nie miałeś
szczęśliwego dzieciństwa co?
– Nie no nie było aż tak źle- przyznał- ojciec naprawdę mnie kochał. Gdy tylko
mógł, co zdarzało się bardzo rzadko, zabierał mnie ze sobą do teatru czy
wernisaż. Często chodziliśmy na plażę zbierać muszle. Pamiętam swoją
kolekcję- zasępił się, ale teraz jej już nie ma.
– Jacek- złapałam go za dłonie- przepraszam, że kazałam ci to wszystko
powiedzieć. Pewnie jest to dla ciebie bolesne, a ja..-uniósł się na łokciach i
delikatnie mnie objął:
– Przestań, przecież chciałaś znać prawdę. A ja po raz pierwszy od naprawdę
długiego czasu poczułem, ze chcę o tym komuś powiedzieć- pocałował mnie w
policzek.- Bo jesteś dla mnie kimś ważnym i nigdy o tym nie zapominaj.-
Jak dobrze było przytulać się do niego słysząc te piękne słowa. On gładził delikatnie
moje plecy, zataczając dłońmi małe kółka i ustami lekko dotykał mojego czoła. W
końcu jego usta powoli zaczęły całować moje oczy, nos aż wreszcie dotarły do ust.
Objęłam dłońmi jego kark dotykając lekko poskręcanych na karku loków. W końcu
wsunął mi do ust język i pocałunek stał się dzikszy, pełen pasji i żaru. Jacek złapał w
dłonie moją twarz przyciągając bliżej do siebie. Poczułam się wspaniale, moje ciało
reagowało na tę pieszczotę szybszym biciem serca i rwącym się oddechem. Nawet
nie spostrzegłam się jak on leżał nade mną głaszcząc całe ciało. Poczułam jak wsuwa
mi dłoń pod bluzkę i mimowolnie oprzytomniałam. Jacek spojrzał na mnie
roziskrzonym wzrokiem, potrząsnął głową i uwolnił mnie spod swego słodkiego
ciężaru. A ja nadal spazmatycznie łapałam powietrze oniemiała patrząc na niego. Po
raz pierwszy czułam ten nieznośny ból w dole brzucha, pulsujący i rozpalający we
mnie rządzę. Pożądanie. Boże, przecież nigdy tego nie czułam.
– Przepraszam, miałaś być bezpieczna, a mnie trochę poniosło. Wybacz.
– Nie mam ci czego wybaczać. Przecież też tego chciałam.- i nadal chce,
pomyślałam, ale nie byłam na tyle odważna by mu o tym powiedzieć.
– Nie, nie powinienem. Nie teraz. Tylko zniechęciłbym cię do siebie. To jakie
masz inne pytania?
I tak znów zaczęliśmy rozmawiać. Poznałam go jak nikogo innego: opowiadał o
swojej pierwszej łódce, wiernym psie Kołku i teleskopie: prezencie na dwunaste urodziny który
zapoczątkował jego pasję.
Nie mogłam się nadziwić jak bardzo jego świat różnił się od mojego: jemu nic nie
brakowało oprócz miłości i uwagi matki; u mnie w domu się nie przelewało tym
bardziej żyjąc pod jednym dachem z bezrobotnym pijakiem i trójką rodzeństwa. W
końcu i o tym mu opowiedziałam. Słuchał uważnie, a na jego twarzy malowała się
troska.
– Ale teraz jest już dobrze, wiesz? On nie żyje już od 6,5 roku a mama ma
wreszcie szansę na szczęście. Spotkała wspaniałego faceta, Bartosza który ma
niedługo z nią zamieszkać. Musi tyko załatwić jakieś sprawy odnośnie swej
profesji, bo jest policjantem.
– Policjantem?- zainteresował się Jacek- a czym się konkretnie zajmuje?- spytał
zainteresowany.
– Hmm, właściwie to nie wiem, ale chodzi o coś z przestępczości. Z tego co
wiem, jest niezłą szychą.
– A jak się nazywa dokładnie?
– Branicki, a co znasz go?- spytałam autentycznie zaciekawiona.
– Nie, pytam z ciekawości. Wspominałaś coś o bracie i siostrze?
– Tak Marlena jest starsza ode mnie o dwa lata, a Wojtek o trzy młodszy. W tym
roku kończy liceum i też chce zostać policjantem. Żartowałam z niego, że idąc
drogą Bartosza będzie miał łatwiejszy start, bo dobre plecy. A Marlena jest
teraz w ciąży ze swoim pierwszym dzieckiem. Nie jest jej łatwo, bo wiesz ten
jej mąż Michał strasznie dużo pracuje i podróżuje zostawiając ją samą, a ona
bardzo się nudzi no i ...
Po męczącej rozmowie poszliśmy do kuchni. Jacek stwierdził, że jest totalnym
beztalenciem kulinarnym, a ja mimo iż też nie najlepsza kucharka nie mogłam nic
wyczarować z jego zubożałych zapasów, więc zjedliśmy tylko kanapki. Oczywiście
przez cały ten czas Jacek narzekał, że powinniśmy zjeść na mieście, czym mnie
drażnił, aż w końcu rzuciłam w niego ścierką. To go niezmiernie rozbawiło.
– Śliczna jesteś kiedy się złościsz- powiedział. Podszedł do mnie delikatnie
całując, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. - zostań tutaj. Zobaczę kto to.
Tak więc usiadłam w kuchni czekając na Jacka i słysząc jakiś męski głos. W sumie
nie mówił mi o żadnych kolegach pomyślałam. Ale gdy usłyszałam damski głos jak
to zwykle była kierowana ciekawością wychyliłam się, aby lepiej słyszeć.
– Gardo, przecież umawialiśmy się, żebyś następnym razem uprzedzał kiedy
będziesz- to był głos Jacka.
– Dziecinko, mówiłem ci, żebyś nie sprowadzał tu żadnych dup To nie burdel.
– To nie jest żadna dupa!- krzyknął Jacek tak, że gdybym nie podsłuchiwała i tak
bym to słyszała. Potem dodał już ciszej- to coś poważniejszego i chce mieć
trochę prywatności.
– No co ty nie powiesz?- tym razem odezwał się damski głos ze śmiechem.-
widziałeś Gardo? Czyżby masz niegrzeczny chłopczyk się zakochał?- zaśmiała
się już otwarcie.
– W dupie mam co o tym myślicie. Tak więc zobaczyliście mnie i chyba możecie
już iść tak? Więc nara, wiecie gdzie są drzwi- pożegnał się dość niegrzecznie,
ale oni tylko chichotali niezwykle ubawieni. W ogóle nie wiedziałam o co
chodzi. Po chwili nadszedł Jacek.
– Sory, że tak długo. To tylko dwójka denerwujących mnie wiecznie kolegów.
– Rozumiem. Nie wspominałeś o nich wcześniej.- zauważyłam
– Tak, bo w sumie to nikt ważny. Jakoś nie jestem zbytnio towarzyski jak
pewnie zdążyłaś zauważyć. To co będziemy teraz robić?
Po południu zaczęliśmy oglądać jakiś film, ale nie było akurat nic ciekawego i Jacek
zaproponował kręgle. Świetnie się bawiliśmy, mimo tłumu nastolatków kręcących się
po centrum. Po wcześniejszej długiej rozmowie między nami wszystko się
ustabilizowało. Poczułam, że mogę mu ufać, że możemy być razem i nareszcie
całkowicie uwierzyłam w jego miłość. Bo swojej dawno już byłam pewna. Do domu
odwiózł mnie przed dziesiątą, bo potem wybraliśmy się na kolację. Niechętnie z
nim rozstałam, ale wiedziałam, że następny dzień również spędzę z nim.
CZYTASZ
Niebezpieczna Miłość.
Genç KurguHistoria opowiada o studiującej, młodej dziewczynie, która na imię ma Karolina. Dziewczyna pracuje w barze jak co wieczór by móc utrzymać mieszkanie. Całe jej życie ulega zmianie gdy poznaje tajemniczego Jacka. Wszystko na początku idzie bardzo dobr...