To spotkanie było całkiem przypadkowe. Zupełnie nie spodziewałam się, że
rozpoznam tamtą dziewczynę na ulicy, ale gdy tylko mnie minęła natychmiast ją
skojarzyłam.
– Niech pani poczeka- krzyknęłam cicho do mknącej postaci. Ona chyba nie
wiedziała, że chodzi mi o nią, bo nawet się nie odwróciła w moją stronę.
Dlatego zawróciłam i zabiegając jej drogę powiedziałam:- Przepraszam, czy
możemy chwilę porozmawiać?- Kobieta patrzyła na mnie bez słowa w niemym
zaskoczeniu. No cóż w końcu nie wiedziała kim jestem. Mimo to skinęła
głową.
– Tak, ale ja pani nie znam.- odpowiedziała pewnie.
– Wiem- potwierdziłam,- ale ja widziałam panią jakieś dwa miesiące temu wymieniłam
adres domu mojego narzeczonego- odwiedzała pani Jacka
Bończaka.
– Tak, byłam tam- przyznała- ale nie odwiedzałam nikogo o tym nazwisku. Nie
znam żadnego Jacka.- zaprzeczyła. Byłam lekko skonfundowana.
– Proszę nie kłamać- postanowiłam grać w otwarte karty- widziałam jak pani
wchodzi do tego mieszkania. Nie obchodzi mnie co panią z nim łączy- taki
mały blefik- Chcę tylko wiedzieć, czy wie pani coś na temat jego zniknięcia.
– Niech mnie pani nie obraża.- syknęła tamta wyrywając swe ramie spod mojej
dłoni- powtarzam, że nie znam żadnego Jacka Bończaka.
– Po co była pani w takim razie w jego mieszkaniu?- nasza dyskusja na środku
ulicy zaczęła wzbudzać zainteresowanie przechodniów. Nic mnie to nie
obchodziło. Nadal trzymałam kobietę za rękę.
– Niech pani mnie puści!- krzyknęła tamta, ale widocznie widząc, że nie uzyska
tym spokoju a sama nie zdoła wyszarpnąć ręki dodała- jeśli już chcesz
wiedzieć to nie jest mieszkanie żadnego Jacka tylko Tomka Kownackiego. To z
nim miałam się spotkać. A teraz puszczaj już wariatko, bo zawołam policję.-
spełniłam rozkaz. Jej odpowiedź całkowicie mnie zaskoczyła. Jacek nie był
właścicielem tego domu? A więc mnie oszukał? I kim był ten cały Tomek
Kownacki? Jego przyjacielem? Szkoda, że nie udało mi się zatrzymać tej
tlenionej wiedźmy jeszcze przez chwilę. O co w tym wszystkim chodziło? I
gdzie do cholery był w tym wszystkim Jacek?!
We wtorek w pracy próbowałam dyskretnie wypytać szefa, kto poinformował go o
zerwaniu przez Jacka umowy. Ten nie powiedział mi w sumie nic nowego: przyszło
do niego jakichś dwóch facetów- jeden na oko pod pięćdziesiątkę, drugi na około
trzydzieści, może mniej. Rysopis nic mi nie dał: i tak nie wiedziałam kompletnie o
kogo może chodzić. Podziękowałam mimo wszystko Marcinowi, a ten klepnął mnie
lekko w ramię i powiedział:
– No załatwił cię ten chłoptaś, co? A wydawał się taki porządny. No cóż,
powinnaś znaleźć sobie kogoś innego i zapomnieć o nim- nie wiedziałam co na
to rzec, więc tylko uśmiechnęłam się i skinęłam głową. Dobre sobie. Takie
rady to może dawać swojej siostrze, a nie mi. Wszyscy są tak strasznie mądrzy,
a nie dostrzegają, że mogło mu się stać coś złego. Dlaczego traktują go jak
bandytę?
W środę jak głupia znowu koczowałam pod mieszkaniem Jacka w nadziei na
spotkanie z tamtą tlenioną wiedźmą albo właścicielką mieszkania, Nataszą.
Oczywiście bilans był taki, że opuściłam zajęcia, zmarzłam jak cholera i straciłam
tylko 20 zł na komunikację. W końcu musiałam udać się do pracy.
Następnego dnia poszłam w końcu na wykłady. Przekonał mnie do tego esemes od
Czarka, w którym upewniał się co do naszych korepetycji. No cóż, nie mogłam go
przecież olać. Po skończonych wykładach tak jak planowaliśmy spotkałam się z
Czarkiem. Zaczęłam mu wyjaśniać trochę zawiłości kombinatoryki, a potem
wciągnął mnie w dość ciekawą rozmowę. Dopóki nie zeszła na temat komputerów.
To w ogóle mnie nie ciekawiło, a szczerze mówiąc potwornie nudziło. Ale nie chcąc
sprawiać mu przykrości pozwalałam na kontynuację nudnawego wywodu. Do chwili,
gdy usłyszałam:
– Wiesz i wtedy kumpel poprosił mnie, żebym naprawił jej ten telefon i
sprawdził czy wysłała tego esa...
– Umiesz robić takie rzeczy?- spytałam przerywając mu. On zastanawiał się
chwilę o co mi chodzi,
– Tak, umiem naprawiać telefony, komputery i inne różne gadżety. Może ci w
czymś pomóc?- momentalnie przypomniałam sobie o zepsutym starym
telefonie Jacka, który znalazłam na tyłach knajpy po tym, jak pobiło go dwoje
młodych facetów.
– Właściwie, to tak. Widzisz, jakiś czas temu zostawiłam w ogrodzie komórkę
no i zamoczyła ją deszczówka, bo przez roztargnienie o niej zapomniałam trudno,
najwyżej będzie mnie miał za głupią; nie obchodziło mnie to- czy
byłoby możliwe uruchomienie go? Miałam tam ważne kontakty i w ogóle zrobiłam
nieokreślony ruch dłonią. Czarek chwilę zastanowił się nad
odpowiedzią.
– Wiesz, co ciężka sprawa, ale można spróbować, może się udać. Przynieś go
jutro, a ja zobaczę co da się zrobić
– Dzięki Czarek. Nawet nie wiesz jak wielką oddajesz mi przysługę.
Tak więc w piątek oddałam zepsuty telefon. Czarek spytał się mnie o jakieś
szczegóły: jak długo przebywał w wodzie, czy ma jakieś uszkodzenia mechaniczne,
czy działa karta pamięci itp. Gdy zapytałam go po obejrzeniu aparatu, czy są jakieś
szanse na naprawienie go odparł, że jeśli ma być szczery, to niewielkie, ale mimo to
spróbuje. Podziękowałam mu raz jeszcze.
W piątek wieczorem jak co wieczór od zniknięcia Jacka rozmyślałam nad wszystkim,
co mogło mi ułatwić jego odnalezienie. Niestety nie przychodziło mi nic do głowy.
W sumie zdumiewające było to, jak w gruncie rzeczy mało o nim wiedziałam.
Znałam tylko jago osobowość, a nie żadne fakty z życia. Mogłam podać na przykład
bez problemu jego ulubioną książkę, ale nie miałam pojęcia w jakiej szkole
podstawowej się uczył; wiedziałam co go śmieszy i drażni, a nawet nie wiedziałam
czy ma jakichś znajomych; nie wiedziałam gdzie dokładnie kiedyś mieszkał ani jak
nazywa się jego żyjąca matka...No właśnie, matka- gwałtownie wstałam z łóżka, że
aż zakręciło mi się w głowie. Przecież wspominał mi o niej. Wyjęłam kartkę i
długopis i próbowałam przypomnieć sobie wszystko co mówił o niej Jacek: wdowa,
bogata kobieta, po ojcu właścicielka jakiejś dużej firmy którą prawdopodobnie nadal
zarządza, mieszkająca w Gdańsku...nie było tego dużo. Prawdę mówiąc bardzo mało
i nie wiedziałam nawet, czy mój szalony pomysł wyjazdu do Gdańska ma jakiś sens.
No bo jak w ogóle mam zamiar ją odnaleźć? Nic o niej nie wiem. Będę pukać do
wszystkim przedsiębiorstw z pytaniem: dzień dobry czy znają państwo panią
Bończyk, która ma syna Jacka? Właśnie go szukam, bo niespodziewanie zniknął z
Warszawy...Nie, to przecież do bani. Mimo iż wiele osób uważało mnie za wariatkę
nie pokusiłabym się na aż takie szaleństwo. To byłaby już skrajna głupota. A więc co
robić? Gliny mi raczej nie pomogą- już mają swoje wyjaśnienie historii i nic ich nie
przekona do zmiany; zresztą moi znajomi także. Nagle przyszła mi do głowy bolesna
myśl: czemu uważam, że oni wszyscy się mylą? Może mylę się tylko ja? Może Jacek
rzeczywiście mnie zostawił? Z tą ostatnią myślą, zasnęłam.
W piątek niespodziewanie zadzwonił do mnie Czarek. Z zadowoleniem
poinformował mnie, że udało mu się naprawić telefon, a;e nie wszystkie funkcje
działają poprawnie. Guzik mnie to obchodziło; spytałam tylko czy udało mu się
odzyskać kontakty i skrzynkę; gdy potwierdził miałam ochotę skakać z radości.
Nareszcie się czegoś dowiem. Umówiliśmy się na spotkanie na uczelni. Byłam
bardzo zdenerwowana i nie mogłam doczekać się tego, co mogę tam znaleźć. Tylko
spokojnie, uspokajałam sama siebie. Przecież nie musi tak być niczego ważnego i
tylko się rozczarujesz. Ale mimo to po zajęciach, czekając jeszcze przez pół godziny
na Czarka z nerwów obgryzłam niemal wszystkie skórki od paznokci. Gdy tylko go
zobaczyłam, natychmiast podbiegłam łapiąc za dłoń i ciągnąc w stronę boiska oraz
ławek. On uśmiechnął się i zażartował:
– O widzę, że się za mną strasznie stęskniłaś.- wywróciłam oczami gdy już
zaciągnęłam go na ławkę i mieliśmy trochę prywatności.
– I co? Masz ze sobą tą komórkę?- spytałam bez żadnych wstępów.
– Nie, zostawiłem ją w domu. Możemy teraz po nią jechać jeśli chcesz- dodał
widząc moją minę.
– Żartujesz?- spytałam czując na niego rosnącą złość.
– Jasne, że tak.- roześmiał się- aleś się spięła. Już ci oddaje- zaczął szperać po
plecaku, a ja odetchnęłam z ulgą. Za chwilę może ciemność w mojej głowie się
trochę rozjaśni. Czarek podał mi telefon tłumacząc jeszcze coś na jego temat, o
czym nie miałam bladego pojęcia. Mimo to kiwałam głową na znak, że
rozumiem chcąc się jak najszybciej z nim pożegnać i rozpocząć śledztwo. On
śmiał się z mojej gwałtowności, ale pożegnał się ze mną. Na koniec
podziękowałam mu za pomoc i udałam się w stronę przystanku autobusowego.
Gdy tylko wsiadłam natychmiast wyjęłam telefon Jacka. Czułam się trochę jak
zdrajczyni, ale powtarzałam sobie, że robię to tylko i wyłącznie po to aby go
odnaleźć.
Trzęsącymi się dłońmi weszłam najpierw w kontakty. Nie było tego dużo: pizza,
hydraulik, praca, Gardo...Zaraz, zaraz słyszałam już to nazwisko czy też ksywkę.
Wyraźnie ją pamiętam. Moja pamięć jednak nie działała na tyle dobrze, żeby
przypomnieć sobie skąd. Szperałam dalej: poczta, numer alarmowy, Natasza, Mały,
Kara, czyli ja (przez chwilę poczułam się rozczarowana, że pod moim numerem nie
kryje się żadne Kotek lub Skarb, ale potem stwierdziłam, że to raczej banalne). No
cóż, szczerze mówiąc nie było tego dużo. Chyba Jacek był takim samotnikiem za
jakiego go uważałam. Wyszłam z kontaktów i wkradłam się teraz w wysyłane
wiadomości. Większość stanowiły moje rozmowy z nim, było kilka wiadomości od
tego całego Gardo i z sieci. Och, jest jedna od Nataszy. Odczytałam ją: ,,Pamiętaj, że
jakby coś się działo to wbijaj". Widocznie byli zaprzyjaźnieni. Weszłam teraz w
wiadomości od Gardo. W sumie były do siebie podobne: ,,Przyjdź dzisiaj przed
południem", ,,możesz wpaść za godzinę", ,,jestem teraz zajęty przyjdź później".
Zastanawiało mnie to, że wysyłane były z dużą częstotliwością: z reguły codziennie.
I Jacek spotykał się z nim w czasie, gdy ja miałam wykłady. Poczułam się trochę
rozczarowana. Przecież mógł mi powiedzieć, że ma jakiegoś najlepszego kumpla.
Nawet jeśli nie chciał, żebym go poznała mógł chociaż kiedykolwiek mi o tym
wspomnieć.
Dobra, teraz nadawcza. Przeglądając kto wysyłał mu wiadomości zauważyłam mniej
więcej te same numery: mój i kilka Gardo. Przejrzałam te drugie. Były podobne do
tych z wysłanej skrzynki i stanowiły pytania o porę odwiedzin: ,,Wpadnę po
dziesiątej", ,,Będę przed południem", ,,Dzisiaj nie mogę, ale będę jutro z samego
rana". Niewiele można było się z tego dowiedzieć. Patrząc jednak na daty doszłam
do wniosku, że część wiadomości była przez Jacka kasowana. Tylko dlaczego?
Przecież to był jego telefon. Czy bał się, że ktoś może to odczytać? No tak,
pomyślałam głupio, przecież ja właśnie te robię. Szukając innych przyczyn
zobaczyłam jednak wiadomość od Gardo trochę inną niż wszystkie: ,,Jeśli chcesz się
skontaktować z panią Kownacką tu masz jej numer" pod spodem widniał ciąg cyfr.
Chciałam wejść jeszcze raz w skrzynkę wysłanych wiadomości i sprawdzić co
odpisał na to Jacek, ale oczywiście nie było żadnej wiadomości. Prawdopodobnie
wcześniej ją usunął lub zwyczajnie zignorował. Pani Kownacka...przecież ta
dziewczyna, którą spotkałam dzisiaj na ulicy mówiła o jakimś Tomku Kownackim!
Tak, to pewnie była jego żona albo siostra. Nieważne. Możliwe też, że pod postacią
Gardo krył się właśnie nieznany mi Tomek Kownacki. To by jednak wykluczało, że
pani Kownacka to jego siostra lub żona, bo napisałby przecież po prostu: ,,jeśli
chcesz się skontaktować z moją siostrą/ żoną" No chyba że nie pozostawał z nią w
dobrych relacjach i był to wyraz pogardy z jego strony. W każdym bądź razie był to
mój jedyny ślad. Wstukałam sobie numer rzeczonej kobiety, choć nie wiedziałam
jeszcze co zrobię. Przecież nawet nie wiedziałam kim ona jest! Podnosząc wzrok
wyżej zauważyłam, że zbliża się mój przystanek. W pośpiechu schowałam obydwie
komórki i wysiadłam. Zastanawiałam się co mam powiedzieć gdy po drugiej strony
połączenia odezwie się jakiś damski głos- bo to że zadzwonię nie pozostawiało mi
wątpliwości. Może podam się za jakąś pracownicę sieci albo oferującą nowe usługi i
dyskretnie dowiem się gdzie mieszka? W sumie trzeba spróbować. Jeśli nie jutro
użyję telefonu Kryśki i zadzwonię jeszcze raz z innego numeru. Wtedy zapytam się jej co łączy ją z moim Jackiem.
CZYTASZ
Niebezpieczna Miłość.
Genç KurguHistoria opowiada o studiującej, młodej dziewczynie, która na imię ma Karolina. Dziewczyna pracuje w barze jak co wieczór by móc utrzymać mieszkanie. Całe jej życie ulega zmianie gdy poznaje tajemniczego Jacka. Wszystko na początku idzie bardzo dobr...