15. Razem

19 0 0
                                    


  Następnego dnia czułam się jakoś inaczej: zdecydowanie lepiej i znacznie
pewniejsza siebie.
Na wykładach z ekonomii siedziałam rozmarzona tępym wzrokiem wpatrując się w
profesora. Aż jednak z koleżanek obok której siedziałam zwróciła mi uwagę i się
roześmiała. Spaliłam buraka, ale przynajmniej skupiłam się na tyle, żeby zacząć
cokolwiek notować. Czekałam niecierpliwie końca zajęć, a gdy już wychodziłam
zatrzymał mnie jakiś chłopak.
– Hej, ty jesteś Karolina Makuszyńska?- spytał, a ja w odpowiedzi skinęłam
głową.
– Nie znasz mnie, nazywam się Czarek Branicki. Studiuje na innym wydziale.-
skinęłam znowu, ale nadal byłam niepewna, bo nie wiedziałam o co chodzi.
On chyba doszedł do tego samego wniosku, bo zaraz dodał- Budzia, to znaczy
Kaśka Budziszewska powiedziała, że jesteś u nich najlepsza na roku, a ja mam
pewne problemy z matą. To znaczy, muszę zaliczyć jakieś głupie testy, żeby
dostać się mój upragniony kierunek, a zupełnie sobie z tym nie radzę. Może
mogłabyś pożyczyć mi swoich notatek i któregoś dnia poświęcić godzinkę po
wykładzie?- spojrzałam na niego- to znaczy, jeśli byś chciała; ja się do ciebie
dostosuje. Bardzo mi na tym zależy.- Jako, że zazwyczaj nikomu nie
potrafiłam odmówić zgodziłam się.
– W porządku. Jeśli chcesz możemy spotkać się w któryś czwartek. Kończę
wcześniej- uśmiechnął się z wdzięcznością.
– Dzięki, równy z ciebie gość- chyba miał to być komplement. Dlatego
odwzajemniłam uśmiech.
– Nie ma za co. Podziękujesz jak coś z tego będzie. A tak w ogóle to nie
wyglądasz mi na pierwszorocznego- zauważyłam.
– Bo nie jestem. Jestem na ostatnim roku, ale chciałbym zacząć coś innego, z
informatyką.- spojrzałam na niego sceptycznie. Miał problemy z matą i
wybierał się na studia, gdzie jest on praktycznie wiodącym przedmiotem?!
– Wiem co sobie o mnie myślisz- domyślił się i jakby w niewypowiedziane
przeze mnie pytanie odpowiedział:- Po prostu nie radzę sobie z tym
prawdopodobieństwem. Okej, może nie jestem też najbystrzejszy z maty, ale
prawdziwą pasją jest dla mnie informatyka. Od początku chciałem ją wybrać,
ale jakoś uległem rodzicom- uśmiechnął się smutno
– Okej, pogadamy jutro, bo teraz spieszę się na autobus.- zaczęłam się żegnać
– Dobra, skontaktuje się z Kaśką i dam ci swój telefon. A i jeśli chcesz mogę cię
podrzucić do domu. Też już skończyłem wykłady.
– Nie, naprawdę dziękuje. Poradzę sobie- odpowiedziałam i ruszyłam szybszym
krokiem w stronę przystanku.
W pracy trochę żałowałam, że się zgodziłam; miałabym więcej czasu dla siebie. Ale
w sumie to tylko dwie godziny. Trzeba pomagać ludziom, przekonywałam samą
siebie. Pogrążona w myślach nie zauważyłam zbliżającego się Jacka.
– Cześć.- przywitał się obejmując mnie od tyłu. Odwróciłam twarz w jego
kierunku. Fioletowa poświata na policzku zniknęła i pozostało po niej
maleńkie zadrapanie.
– Cześć. Jednak dalej pracujesz?- spytałam, bo poprzedniego dnia myśli
zaprzątały nam inne sprawy i jakoś nie zapytałam go o to.
– Tak. Na razie. Ale potem poszukam czegoś lepszego. No wiesz, jako twój
mąż..
– Ciszej. Jeszcze ktoś usłyszy.- zrugałam go delikatnie, a on spojrzał na mnie z
niemym pytaniem w oczach.
– Rozmyśliłaś się?
– Oczywiście, że nie. Tylko nie chce wysłuchiwać jakiś durnych pogadanek i
gratulacji na ten temat. No i wspaniałych porad odnośnie sukni, wesela.
Przecież nie pobieramy się jutro.- zażartowałam, ale tak naprawdę to sama nie
do końca wiedziałam czemu chciałam to na razie ukryć. Jacek zaakceptował
takie wyjaśnienie.
– W porządku. Masz rację. Ale wiesz, twój pomysł wydał mi się nieoczekiwanie
bardzo atrakcyjny.
– Jaki pomysł?- spytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
– No żebyśmy pobrali się jutro.- spojrzałam na niego, ale był całkowicie
poważny.
– Chciałbyś? Przecież to szaleństwo- wyszeptałam.
– Ale bardzo romantyczne nie sądzisz? Tylko my dwoje, no i jacyś świadkowie;
bez tego całego zgiełku i zamieszania. Żadnych gości, tortu i wystawnego
przyjęcia. Wiesz, ten pomysł coraz bardziej zaczyna mi się podobać.-
roześmiałam się do niego.
– Ale z ciebie wariat!- powiedziałam prosto w jego roześmianą twarz.
– Muszę pasować przecież do mojej wariatki- odwzajemnił uśmiech i objął mnie
szerzej. Nie chciałabyś stać się panią Bończak?
– Przecież chcę. Ale może najpierw pierścionek?
– O cholera, masz rację zapomniałem.
– No i zniszczyłeś cały romantyzm- z udawanym smutkiem spuściłam głowę- no
muszę już lecieć, bo Aśka daje mi znaki.
– Do zobaczenia po pracy.
– Do zobaczenia.
Gdy wreszcie wybiła ósma szybko ubrałam się w kurtkę i wyszłam czekając na
Jacka. Ten rozpromienił się na mój widok i razem wsiedliśmy do jego samochodu. W
drodze myślałam o jego spontanicznej propozycji. Czemu nie?, pomyślałam. Przecież
zawsze przerażał mnie ten cały splendor towarzyszący ślubowi i weselu. A tak byłoby
kameralnie i romantycznie.
– Ty naprawdę mówiłeś poważnie dziś w pracy?- spytałam w drodze do jego
mieszkania. Oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mnie.
– Oczywiście. Wątpisz w to?
– Sama nie wiem. Zaskoczyłeś mnie po prostu.
– Karolina kocham cię i bardzo tego chce. Ja jestem pewny tego kroku, ale jeśli
ty nie możemy poczekać.- zapewnił mnie
– Nie o to chodzi. Po prostu jakoś nie mogę uwierzyć w całą tą historię. Jeszcze
rok temu w ogóle cię nie znałam, a teraz myślę o poślubieniu cię. Przecież ja
nic nie mam, w dodatku nie skończyłam studiów i nie wiem czy nadaję się na
żonę.
– Przestań. Chcę być z tobą i tylko to się liczy.
Uspokoiła mnie ta rozmowa. Gdy tylko weszliśmy do mieszkania, Jacek
zaproponował mi herbatę (teraz ją posiadał). Czekałam na niego w salonie rozłożona
na sofie. Byłam zmęczona. Gdy wypiłam herbatę i zjadłam z Jackiem jakieś
grillowane skrzydełka skierowaliśmy się do sypialni po film, który chcieliśmy
obejrzeć. Nieoczekiwanie, gdy tylko przestąpiłam próg tego pokoju i spojrzałam na
łózko przypomniałam sobie wczorajszy dzień. Spojrzałam na Jacka i wiedziałam, że
pomyślał o tym samym co ja. Już nie miałam ochoty na film. Zbliżyłam się do niego i
mocno pocałowałam w usta. Pachniał dopiero co wypitą kawą, której nie znosiłam,
ale to mi nie przeszkadzało. Zaczęłam kierować nas w stronę łóżka.
– Poczekaj- wyszeptał Jacek odrywając mnie od siebie- Muszę zamknąć drzwi.-
Skinęłam głową zadowolona widząc znany mi już błysk w jego oczach. Po
chwili wrócił już bez koszulki. Patrzyłam na niego wygłodniałym z pożądania
wzrokiem. Nie mogłam już dłużej wytrzymać tego napięcia między nami i
podbiegłam rzucając się niemal na niego. On roześmiał się i wyszeptał mi do
ucha:- Nawet nie wiesz jak bardzo marzyłem o tej chwili. Często wyobrażałem
sobie jak przychodzisz do mnie w nocy wygłodniała i podniecona.
– Więc czemu nigdy mi tego nie powiedziałeś?- spytałam- nigdy nie myślałam,
że myślisz o mnie w ten sposób
– Co?- spytał nie przestając mnie całować i obejmować- jak mógłbym nie
myśleć o tobie w taki sposób? Przecież cię kocham i to jeden z moich
ulubionych sposobów okazywania miłości.
– Wiesz, ja myślałam, że nie wzbudzam w tobie aż tak gorących uczuć- nie
wiedziałam jak mam mu to wytłumaczyć- Bo wiesz ty nigdy nawet nie
próbowałeś..to znaczy uwielbiałam twoje pocałunki, ale ty nigdy no wiesz...nie
dałeś mi odczuć, że chcesz czegoś więcej- wyznałam onieśmielona. Jacek
pogłaskał mnie po policzku.
– Kochanie, mógłbym powiedzieć o tobie to samo. Już na samym początku
naszej znajomości bardzo tego chciałem, ale po tym co opowiadały ci o mnie
twoje koleżanki uznałem, że tak będzie lepiej. Nie chciałem, żebyś myślała, że
chodzi mi tylko o seks.
– Nigdy tak nie myślałam.- powiedziałam szczerze wracając do obsypywania
jego ramion i klatki piersiowej pocałunkami. Potem nie byłam już w stanie
myśleć o czymkolwiek innym.
Gdy z powrotem ubieraliśmy się po wszystkim, Jacek był dziwnie zamyślony.
Spytałam go o co chodzi, ale on uśmiechnął się do mnie lekko i powiedział, że musi
ze mną porozmawiać o swojej przeszłości. Gdy zasugerowałam, że możemy to
zrobić już teraz odparł, że teraz musi mnie odwieść do mojego mieszkania i nie
mamy na to teraz czasu. W związku z tym porozmawiamy jutro. Zgodziłam się, lekko
zaniepokojona wyrazem jego twarzy.
Ale następnego dnia znowu rozmowa nie była nam w głowie. Jak tylko
przekroczyliśmy próg mieszkania moje zmęczenie gdzieś się ulotniło. Zaczęłam
całować Jacka i wiadomo jak to się skończyło. Potem zastanawiałam się, czy uzna
mnie za niewyżytą seksualnie. No trudno, nie obchodziło mnie to. Kochałam go tak
mocno jak nic na świecie. Tym bardziej, że- choć jeszcze o tym nie wiedziałam miała
to być nasza ostania wspólna noc.  

Niebezpieczna Miłość.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz