Rozdział 31

6.5K 655 27
                                    

- Sialala! - śpiewał, a raczej krzyczał Syriusz. Ten to ma płuca.
- Uszy mnie bolą - dobiegł ich stłumiony poduszką głos Jamesa.
- Sialalala lala!
- Co go ugryzło? - zapytał Remusa.
- No, kilka rzeczy. Chęć wkurzenia nas wszystkich, głupawka i może ten list od Puchonki.
- SIALALA LA!
- Syriuszu Orionie Blacku, w tej chwili przestań zawodzić bardziej niż Lunatyk do Księżyca!
Syriusz zmienił swoje dzikie śpiewy na niekontrolowany śmiech i oberwał poduszką.
Remus spiorunował Jamesa wzrokiem i bezgłośnie powiedział: Lily.
- Daj spokój, przecież śpi. Zobacz - odgarnął rude włosy z twarzy leżącej łóżko obok dziewczyny i powiedział - Z tej McCoy to nawet niezła laska. Może umówię się z nią, jak Evans mi się znudzi.
Ku swojemu zaskoczeniu Lily rozbawionym tonem odpowiedziała:
- Przez trzy lata nie odpuszczałeś, więc teraz to już ci się nie znudzę.
- O, um, obudziłem cię?
Ziewnęła i usiadła.
- A już udało mi się zasnąć. Przez całą noc nasłuchiwałam odgłosów z Hogsmeade.
- Ja też - James odruchowo zetknął przez okno, ale nie zobaczył nic poza białymi plamkami ośnieżonych dachów.
- Dlaczego? - Syriusz nagle uwolnił się z ataku śmiechu.
Wymienili spojrzenia.
- Byliśmy, eee... Na spacerze...
- Na randce, Liluś, na randce.
- No dobra, byliśmy na randce w Hogsmeade wczoraj w nocy i widzieliśmy, jak śmierciożercy podpalają jeden z domów.
- Na własne oczy?! - Peter aż upuścił czekoladowy batonik.
- Nie do końca. Zauważyliśmy po prostu, że się pali i rzucają zaklęciami, więc uciekliśmy - uzupełnił James.
- Jesteście pewni, że to śmierciożercy?
- A którzby inny, Glizdku?
- Czysto teoretycznie mogliby wedrzeć się teraz do Hogwartu - zauważył Remus nie bez niepokoju.
Syriusz parsknął.
- Mamy najlepszą ochronę w postaci starego Trzmiela*, Hogwart jest teraz najbezpieczniejszym miejscem pod słońcem.
- Taa, w sumie...
Jakoś trudno było im w to uwierzyć: na świecie śmierciożercy szaleją a w szkole cicho? Co prawda żadne z nich nie czytało gazet, ale Ministerstwo i tak zgrabnie wszystko ukrywało. Patrząc z perspektywy uczniów Voldzio trochę pogroził, ale nic z tego nie wyszło. Jednak dorośli czarodzieje byli pewni, że zbliża się czas mordów i terroru.
- Ekhm, schodząc na luźniejsze tematy, patrzcie co dostałem! - Syriusz szybko zmienił temat, pokazując im list - Tamta laska, co dała mi z liścia, teraz jednak chce się ze mną umówić. Wtedy narzekała, że jest sześdziesiąta czwarta, teraz musi się zadowolić sto trzydziestym ósmym miejscem.
Lily spojrzała na niego z obrzydzeniem.
- Jesteś okropnym niemoralnym podrywaczem.
- Jaki 'niemoralny'? - zapytał zdumiony.
Palnęła się w czoło.
- Wczoraj James zareagował tak samo. Ponieważ ja wytłumaczyłam jemu, to teraz niech on wytłumaczy tobie.
Rogacz wysunął dolną wargę do przodu.
- E... A mogę całusa na przypomnienie?
- O, chciałoby się! Nie, dopóki sobie nie przypomniesz co to znaczy - Lily uśmiechnęła się złowieszczo, a chłopakowi zrzedła mina. Natychmiast chwycił Pelerynę - Niewidkę i ciągnąc Syriusza za sobą pobiegł do biblioteki. Gdy zniknęli w drzwiach, Remus się zaśmiał.
- Mogli się zapytać mnie.

*- Chyba większość z Was czytała słowniczek pod koniec 'Kamienia Filozoficznego', ale dla niedoinformowanych 'Trzmiel' to 'Dumbledore' :P

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz