Rozdział 51

5.6K 651 84
                                    

Lily obudziła się, czując, że pod głową ma coś innego, mniej twardego i ciepłego, niż pierś Jamesa. Szybko się podniosła i rozejrzała po ciemnym salonie. Minęła chwila, zanim jej oczy przyzwyczaiły się do mroku. Pełny księżyc rzucał na meble blade światło, nadając im nieco upiorny wygląd. Lily zsunęła z siebie koc, którym ktoś (prawdopodobnie James) przykrył ją, gdy spała. Przetarła oczy i skierowała się do dormitorium Huncwotów. Przysięgła sobie, że jeśli chłopak ot tak ją zostawił, żeby pospać w łóżku, spotka go jakaś niezbyt miła klątwa lub eliksir.

Uchyliła ciężkie drzwi i weszła do środka. Niepewnie odchyliła kotarę przy pierwszym łóżku, które okazało się puste. Tak samo drugie, trzecie i ostatnie. Zmarszczyła brwi. Gdzie się podziali chłopcy?

- Jamie? - zawołała cicho w głąb korytarza - Remusie? Syriuszu? Peter?

Nadal panowała cisza, która zaczynała ją już lekko niepokoić. Dobiegło ją wycie wilka w Zakazanym Lesie. A może to nie był wilk?

• • •

Peter podał hasło Grubej Damie i portret się odchylił. Pierwsz przeszedł przez krótki tunel, ale stanął jak wryty na jego końcu, kiedy zobaczył rudą dziewczynę siedzącą na kanapie z rękami założonymi na piersiach i spojrzeniem domagającym się wyjaśnień.

- O, Merlinie - jęknął cicho chłopak.

Idący na końcu James wpadł w trzeciego Syriusza, bo nie zauważył, jak "pochód" się zatrzymał.

- Auć, mój nos - skrzywił się i poprawił okulary - Co jest?

- O, cześć, James! - zawołała trzęsąca się z wściekłości Lily - Chciałbyś może mi coś wyjaśnić? Na przykład, gdzie polazłeś w środku nocy?!

- Lily, proszę... - jęknął.

- Wejdźcie - rzuciła, bo chłopcy nadal stali zdezorientowanie w wejściu.

Opadli na sofach i wymienili spojrzenia, co wyglądało jakby porozumiewali się w myślach. W końcu Syriusz powiedział bezgłośnie:

- Wszystko?

Skinęli tylko głowami. Mieli nieciekawe miny i Lily zaczynała czuć się nieswojo.

- Lily... - Lupin spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem - Zacznijmy od tego, że ja... jestem potworem.

Uniosła lekko jeden kącik ust.

- Ty, Remusie? Coś ci się chyba pomieszało. Jesteś człowiekiem.

Pokręcił głową.

- Nie rozumiesz. Dzisiaj była pełnia. Jestem wilkołakiem. Potworem.

Zmarszczyła brwi. Nie wiedziała co powiedzieć. W końcu wstała, czując na sobie spojrzenia pozostałych Huncwotów i usiadła koło Remusa. Objęła go delikatnie.

- To nie twoja wina. Mógłbyś być nawet Minotaurem, ale to nie zmienia faktu, że jesteś dobrym człowiekiem. Nigdy, przenigdy nie opisałabym cię słowem potwór. Spójrz na mnie - rozkazała Lily.

Remus przestał odwracać wzrok.

- Widzisz! - ucieszył się Peter, przerywając ciszę - Mówiłem, że zareaguje podobnie!

Syriusz parsknął.

- Nigdy nic nie mówiłeś na ten temat.

- Ale to nadal nie wyjaśnia, dlaczego ty szwendałeś się gdzieś po nocy - Lily wycelowała oskarżycielsko palec w stronę Jamesa.

- Jesteśmy animagami - wypalił.

Wytrzeszczyła oczy.

- Wy?!

- Mhm - Syriusz sprawiał wrażenie dumnego z siebie - animagami. Zostaliśmy nimi w piątej klasie. Nieźle, nie?

- Czy chcecie mi powiedzieć, że nielegalnie zostaliście animagami - Lily nie mogła w to uwierzyć - Czemu?

- Nie mogliśmy biednemu Lunatykowi pozwolić samemu hasać po lesie. Jeszcze by zaczął kwiatki wyjadać i co wtedy? - zaśmiał się James.

- Okej, chyba wszystko rozumiem - stwierdziła - Czyli to dlatego ty jesteś jeleniem, Remus wilkiem, Peter... dżdżownicą?!

- Szczurem! - oburzył się Peter.

- Przepraszam, szczurem... a Syriusz psem!

- Dokładanie - powiedział Syriusz.

- A zawsze myślałam, że to wszystko dlatego, że masz pchły...

- No wiesz co?!

- Żartowałam!

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz