Uczennice Hogwartu (nawet te najmłodsze) rozglądały się zdezorientowane za każdym razem, gdy udało im się nawiązać kontakt wzrokowy z Syriuszem Blackiem i nie otrzymywały w nagrodę mrugnięcia, posłanego buziaka ani chociażby uśmiechu. Odkąd po raz pierwszy w życiu oficjalnie był zajęty, bardzo się pilnował. A raczej pilnowali go przyjaciele.
- I wcale tego nie robimy dlatego, że Olivia nam kazała - oznajmił Peter któregoś dnia przy kolacji.
- Po prostu nie chcemy, żebyś skończył rozszarpany przez nową dziewczynę, kiedy zdradzisz ją któryśsetny raz - uzupełnił ze śmiechem James, pk czym powrócił do stukania nerwowo palcami o stół.
Tęsknił za Lily, która planowo miała wrócić do Hogwartu tamtego dnia wieczorem. Wszyscy mówili, że prawdopodobnie nie zdąży na kolację, ale dla James'a wieczór zaczął się o szesnastej, gdy skończyli lekcje. Spojrzał na zegarek.
- Dziewiętnasta. Lily się spóźnia.
- Spóźniać to się będzie, kiedy nie wróci rano, kopytonogi - Syriusz wywrócił oczami.
- Jak długo czekałeś, żeby użyć "kopytonogiego"? - zapytał Remus.
- Minutę, tak na oko.
- Słabo - stwierdził Lupin.
Wyglądał na bardzo zmęczonego - pełnia Księżyca zbliżała się wielkimi krokami.
- Luniaczku, korzystając z tego, że nie ma tu naszych dwóch królowych dramaturgii, powiedz: czy ty z nimi konspirowałeś? - zapytał Syriusz z powagą.
- Ej, Lily nie jest królową dramatów! - zaprzeczył James.
Black uniósł brew.
- Może trochę - przyznał Rogacz po chwili - No, dobra, jest. I to nawet bardzo.
- Lupin, zadałem ci pytanie!
Remus uśmiechnął się lekko.
- Nie, nie kospirowałem. Rozmawiałem. Widzisz, przyjacielu, Remus Lupin wzbudza zaufanie.
- O czym ty mogłeś rozmawiać z dziewczynami? - zdziwił się Peter.
- Obydwie miały wiele do powiedzenia na temat beznadziejnego zachowania Łapy i Rogasia.
James i Syriusz wymienili spojrzenia. Remus się zaśmiał.
- Pamiętasz, jak kazałem ci przestać się popisywać i rozmawiać normalnie? A tobie, jak powiedziałem, żebyś zaproponował Olivii normalny związek bez błazenady? Cóż... nie ma za co! - wyszczerzył zęby, a chłopakom opadły szczęki.
- Remusie, jesteś moim osobistym bogiem - przyznał James.