Rozdział 32

6.4K 726 22
                                    

Następnego dnia 'wypuszczono ich na wolność', jak to mówił Syriusz.
- No naprawdę, ile można kogoś trzymać w Szpitalu z powodu głupiego przeziębienia!
- Mam swoją teorię - mruknął Remus - Wiedzą, że tak łatwiej nas upilnują, żebyśmy nie wychodzili poza Hogwart. Jak widać, nie za bardzo im to wyszło - uśmiechnął się jakby drwiąco.
- Mhm... To co robimy na powitanie naszych drogich kolegów po feriach? - Syriusz schylił się pod łóżko, by wyciągnąć swój niezastąpiony notatnik. W prawdzie zeszyt należał do Lunatyka, ale, jak sam prawowity właściciel twierdził 'nie mózg operacji, a ten niepotrzebny powinien pisać'. Łapa oczywiście się z nim nie zgadzał, ale to już inna historia.
- Wiem! - wykrzyknął James z miną godną geniusza - Liluś zaprzestanie swoich tortur, gdy to zobaczy...
- Jakich tortur? - zaciekawił się Peter.
- Udaje, że nasza wielka miłość nie istnieje, bo zapomniałem głupiego słowa! - jęknął niczym rozpuszoczona nastolatka. Miejmy nadzieję, że to był efekt zamierzony - Tak czy siak, mam pomysł, jak oznajmić wszystkim, że po tylu latach mi się udało!
- Prawie ci się udało - poprawił go Syriusz.
- Uh. Macie jeszcze to stare prześcieradło? Chyba z tyłu też się coś zmieści...
• • •
Przypominało to sytuację sprzed półtora miesiąca. Nawet bardzo.
Stała przy wyjściu z Pokoju Wspólnego. Promienie wschodzącego słońca przelewały się przez okna, a Lily wołała tego głupka, Jamesa.
Gdy w końcu przyszedł (znowu bez koszulki, czy jemu nigdy nie jest zimno?) był uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Małe dejá vu, skarbie?
Zrobiła się na twarzy prawie tak czerwona jak jaskrawy napis na prześcieradle.

Lily Evans jednak mnie kocha.

- Co im do tego? - zmarszczyła brwi w geście złości, ale wyszło trochę jak zmieszanie.
- No, wiesz, założyłem, że z niewiadomych powodów nie będziesz chciała mnie pocałować przy śniadaniu...
- To nie tak, że...
- No właśnie! Więc musiałem znaleść sposób, żeby wszyscy o nas wiedzieli.
Rozczulało ją to na swój irytujący sposób. I irytowało w rozczulający sposób.
- Nie powiedziałam, że cię kocham - zmróżyła oczy.
- Ale tak pomyślałaś. Wiesz, czytanie w myślach i te sprawy.
Chwilę jej zajęło gorączkowe szukanie momentu, w którym tak pomyślała, zanim do niej dotarło, że to żart.
- Wsypię cię McGonagall - uśmiechnęła się złowieszczo.
Przez chwilę wydawał się bledszy niż zwykle. Ha!
- Nie zrobisz tego swojemu chłopakowi - wyszczerzył zęby.
- Nie jesteś moim chłopakiem.
- A chciałabyś, żebym był?
Zaniemówiła. Luźne żarty szybko przeszły w coś poważnego. Niedobrze.
- Ja... Jamie, naprawdę...
- Słuchaj, Lily, czasem bywałem dupkiem. Nawet częściej niż czasem. I może trochę cię wkurzałem. Ale cholernie mi na tobie zależy.
Patrząc na niego, nie potrafiła nie widzieć wrednego i aroganckiego prześladowcy jej byłego przyjaciela. Chociaż ostatnio się zmienił.Dojrzał, zauważyła to podczas i po ataku śmierciożerców. Zresztą, przecież jej się jeszcze nie oświadczał.
Cholera, co tu robi słowo 'jeszcze'?
- No... Um, tak. Chciałabym - spróbowała spojrzeć mu w oczy, ale jej uwagę skutecznie odwracał odsłonięty tors. Treningi quiddicha chyba się opłaciły.
James poczuł się jak najszczęśliwszy człowiek na ziemii. Już miał ją pocałować, ale lekko go odepchnęła.
- Co to znaczy 'niemoralny'? - uśmiechnęła się słodko.
Zaklął głośno.
°°°°°°°°°°°°°°°°°
Nie napisałam, że wczoraj, 12 sierpnia minął równiutki miesiąc od pierwszej publikacji huncwotów ^^ Wychodzi, że pisałam trochę ponad jeden rozdział dziennie. Nawet tego nie odczułam! Za to te 9k owszem ❤
olifgaxx

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz