Rozdział 48

5.7K 642 53
                                    

Syriusz dał Huncwotom ledwo zauważalny znak, że na nich już pora.

- No... To ja już muszę iść - James gorączkowo próbował wymyślić jakiś niepodejrzany powód - Idę się modlić do własnoręcznie zrobionego ołtarzyka Lily... i takie tam.

Peter szybko podchwycił pomysł.

- Mogę zerwać do niego świeże kwiaty... no... Chodź, Lunatyku, pomożesz nam wyplatać wianki.

Ruszyli w baletowych podskokach ku Wieży Gryffindoru.

Olivia się zaśmiała.

- Czasem nie wiem, czy to zabawne, głupie, czy słodkie.

- Głupie - zawyrokował Syriusz.

- Więc... O czym chciałeś pogadać?

- Ja?! Ja nie chciałem o niczym gadać!

Spojrzała na niego z litością.

- Oczywiście, że chciałeś. Inaczej nie kazałbyś wymyślać chłopakom beznadziejnych wymówek, żebyś został ze mną sam.

Wytrzeszczył oczy.

- Sprytna jesteś.

- Slytherin - odparła.

"Raz się żyje", pomyślał.

- Um, pamiętasz jak dwa lata temu uzgodniliśmy, że będziemy się spotykać, ale niezobowiązująco?

Pokiwała głową. Chyba nie chciał zakończyć tej imitacji związku? (Na którą z resztą zgodziła się, bo miała do wyboru udawanie, że jej nie zależy albo utonięcie w morzu innych dziewczyn po jednej randce).

- Ja... - kontynuował, unikając kontaktu wzrokowego - pomyślałem, że... może... ja i ty... chciałabyś...

"Merlinie, trzymajcie mnie. Czy właśnie się zarumieniłem?!"

- Tak? - Olivia ponagliła go delikatnie.

W jej oczach pojawiły się iskierki nadziei, a to dodało mu otuchy. Oparł się o ścianę i wypuścił powietrze. Jestem Syriusz Black!
Przywołał na twarz najlepszy uwodzicielski uśmiech, na jaki go tylko było stać.

- Może zaczniemy umawiać się... no... normalnie?

Olivia zacisnęła ręce na czarnym materiale spódnicy od mundurka, żeby nie rzucić się chłopakowi na szyję.

- Tak - uśmiechnęła się - Merlinie, tak! Tyle na to czekałam!

Spojrzał na nią z niedowierzaniem.

- Serio?

- Oczywiście - odparła i po chwili zmarszczyła brwi - Chwila... Nie chcesz już umawiać się ze wszystkimi?

- Chcę! Ale... wolę tylko z tobą.

Dobra, Olivia musiała przyznać, że to było naprawdę urocze. I do tego twarz Syriusza była tak blisko... Gdyby nie przechyliła głowy, stykaliby się nosami. Musnęła delikatnie jego wargi swoimi wargami. Spróbował ją pocałować, ale uniemożliwił mu to szeroki uśmiech. Odsunęła się.

- Kto by pomyślał, że beznadziejnie całujesz? - zaśmiała się.

- Ja całuję beznadziejnie?! - oburzył się Syriusz podniósł dziewczynę.

- Nie! Czekaj, co robisz?! - Olivia zaczęła panikować, gdy jej stopy oderwały się od ziemii.

- Zamierzam ci udowodnić, że całuję fenomenalnie.

Lunatyk, Glizdogon, Łapa i RogaczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz