Syriusz dał Huncwotom ledwo zauważalny znak, że na nich już pora.
- No... To ja już muszę iść - James gorączkowo próbował wymyślić jakiś niepodejrzany powód - Idę się modlić do własnoręcznie zrobionego ołtarzyka Lily... i takie tam.
Peter szybko podchwycił pomysł.
- Mogę zerwać do niego świeże kwiaty... no... Chodź, Lunatyku, pomożesz nam wyplatać wianki.
Ruszyli w baletowych podskokach ku Wieży Gryffindoru.
Olivia się zaśmiała.
- Czasem nie wiem, czy to zabawne, głupie, czy słodkie.
- Głupie - zawyrokował Syriusz.
- Więc... O czym chciałeś pogadać?
- Ja?! Ja nie chciałem o niczym gadać!
Spojrzała na niego z litością.
- Oczywiście, że chciałeś. Inaczej nie kazałbyś wymyślać chłopakom beznadziejnych wymówek, żebyś został ze mną sam.
Wytrzeszczył oczy.
- Sprytna jesteś.
- Slytherin - odparła.
"Raz się żyje", pomyślał.
- Um, pamiętasz jak dwa lata temu uzgodniliśmy, że będziemy się spotykać, ale niezobowiązująco?
Pokiwała głową. Chyba nie chciał zakończyć tej imitacji związku? (Na którą z resztą zgodziła się, bo miała do wyboru udawanie, że jej nie zależy albo utonięcie w morzu innych dziewczyn po jednej randce).
- Ja... - kontynuował, unikając kontaktu wzrokowego - pomyślałem, że... może... ja i ty... chciałabyś...
"Merlinie, trzymajcie mnie. Czy właśnie się zarumieniłem?!"
- Tak? - Olivia ponagliła go delikatnie.
W jej oczach pojawiły się iskierki nadziei, a to dodało mu otuchy. Oparł się o ścianę i wypuścił powietrze. Jestem Syriusz Black!
Przywołał na twarz najlepszy uwodzicielski uśmiech, na jaki go tylko było stać.- Może zaczniemy umawiać się... no... normalnie?
Olivia zacisnęła ręce na czarnym materiale spódnicy od mundurka, żeby nie rzucić się chłopakowi na szyję.
- Tak - uśmiechnęła się - Merlinie, tak! Tyle na to czekałam!
Spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Serio?
- Oczywiście - odparła i po chwili zmarszczyła brwi - Chwila... Nie chcesz już umawiać się ze wszystkimi?
- Chcę! Ale... wolę tylko z tobą.
Dobra, Olivia musiała przyznać, że to było naprawdę urocze. I do tego twarz Syriusza była tak blisko... Gdyby nie przechyliła głowy, stykaliby się nosami. Musnęła delikatnie jego wargi swoimi wargami. Spróbował ją pocałować, ale uniemożliwił mu to szeroki uśmiech. Odsunęła się.
- Kto by pomyślał, że beznadziejnie całujesz? - zaśmiała się.
- Ja całuję beznadziejnie?! - oburzył się Syriusz podniósł dziewczynę.
- Nie! Czekaj, co robisz?! - Olivia zaczęła panikować, gdy jej stopy oderwały się od ziemii.
- Zamierzam ci udowodnić, że całuję fenomenalnie.