Perspektywa Diany
Wiedziałam, że dzisiaj już nie zasnę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne spodnie i jedną z bluz Caine'a. Dali mi ją jego adopcyjni rodzice, którzy nie wydawali się jakoś specjalnie załamani śmiercią przybranego syna. Wyszłam z domu jak najciszej umiałam. Udało się. Szłam przed siebie i myślałam. Jak ten rok dziwnie minął. Niby szybko, ale jednak nie. Nie potrafiłam opisać tego co teraz czuję. W ETAP ie najbardziej zbliżyliśmy się do siebie z tym chłopakiem. Pokochałam go, ale chyba za późno. Z moich oczy zaczęły kapać łzy. Miałam to gdzieś, bo wszyscy przyzwyczaili się do tego, że często płaczę.
Szłam przed siebie. Nie obchodziło mnie teraz, że jest środek nocy, a ja sama włóczę się po jakichś uliczkach. Miałam to szczerze gdzieś. Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie nie wiem gdzie jestem. Cudownie
- A panienka to gdzie się wybiera w środku nocy?- usłyszałam za sobą nieprzyjemny męski głos. Nie wystraszyłam się
- Jestem na spacerze, nie widać?
- Ja na twoim miejscu byłbym grzeczniejszy- zaśmiał się
- Nie pamiętam, żebyśmy przeszli na 'ty' to po pierwsze, a po drugie to nie jest pan na moim miejscu- ktoś inny pewnie w tym momencie zacząłby uciekać, ale ja się nie bałam. Przeżyłam ETAP
- Nauczę Cię szacunku do starszych- mruknął niezadowolony
- Już próbowali. Jak widać nie udało im się to
- Widocznie mieli słabe sposoby nauczania
- Taki menel jak pan, ma pewnie lepsze- zaśmiałam się i to był mój błąd, bo już po chwili leżałam pod nim. Zaczęłam się bać. On chciał mnie zgwałcić
- Puść mnie ty oblechu- zaczęłam krzyczeć
- Ci maleńka. Albo właściwie krzycz. Lubię jak to robią dziewczyny, a tu i tak nikt Cię nie usłyszy- tym razem on się zaśmiał
Zaczęłam się wyrywać, ale to on był silniejszy. Po chwili poczułam jego ręce na zapięciu moich spodni. Zaczęłam go szarpać, ale on wyciągnął pasek ze swoich spodni i związał mi ręce. Jednym szybkim ruchem ściągnął mi spodnie i przyłożył nóż do gardła. Teraz już nie krzyczałam. Płakałam i wrzeszczałam jednocześnie. Nagle poczułam jak ktoś odrywa go ode mnie
Perspektywa Caine
Przebywałem w pustce. W nicości. Nie potrafię tego opisać. Koło mnie bawił się mały Pete. Nie wiem ile czasu minęło od momentu, w którym walczyłem z Gaiaphage, ale wiem, że wygrałem. Podczas walki, zdążyłem jeszcze spojrzeć na Dianę. W jej oczach było widać ból i cierpienie. Po policzkach spływały świeże łzy. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja widziałem jak otwiera usta i coś mówi. Dałbym sobie głowę uciąć za to, że powiedziała 'Kocham Cię' dlatego odpowiedziałem 'Ja Ciebie też' Po chwili ruszyła w kierunku gdzie stałem, ale zatrzymał ją Sam. Byłem mu wdzięczny, bo mogła stać jej się krzywda.
Siedziałem w pustce. Nudziło mi się tu jak cholera, ale gdy mówiłem coś do tego dzieciaka to mnie ignorował. Nie będę mówił jak strasznie mnie to denerwowało. Nienawidzę tego, gdy ktoś mnie ignoruję. poddałem się i już nic nie mówiłem. Nagle mały Pete odwrócił się w moją stronę i wyszeptał prawie bezgłośnie dwa słowa
- Już czas
Poczułam jak wszystko wokół mnie wiruję. To było dziwne. Raczej nie należało do przyjemnych uczuć. Nagle poczułem wstrząs i ogromny ból głowy. Otworzyłem oczy i zdałem sobie sprawę, że jestem na Ziemi. Podniosłem jedną rękę, nogę. To było moje ciało. Wstałem gwałtownie i od razu tego pożałowałem. Mocno zakręciło mi się w głowie. Usiadłem z bólu i wrażenie. Gdzieś w oddali słyszałem krzyki i jakiś śmiech. Potem płacz. Mimo rozwalającego bólu głowy ruszyłem w kierunku odgłosów.
Byłem już na tyle blisko, że mogłem dotrzeć dwie postaci. Nawet z tego miejsca potrafiłem stwierdzić, że jakiś facet chcę najprawdopodobniej zgwałcić jakąś młodą dziewczynę. Teraz biegłem ich stronę i gdy byłem blisko, oderwałem tego mężczyznę od jakiejś dziewczyny. Nie przewidziałem tego, że miał nóż. W jednej sekundzie poczułem koło piersi rozrywający ból. Bolało jak cholera, ale nie mogłem się teraz poddać, bo bym zginął. Znowu. Kiedy doszedłem do siebie zobaczyłem, że koleś chcę zadać mi kolejny cios. Zawsze się dobrze biłem, więc w ułamku sekundy facet leżał na ziemi. Moim błędem było to, że się odwróciłem w drugą stroną, a on to wykorzystał i zadał mi kolejny ból nożem, tym razem o wiele mocniej. Przewróciłem się, a moje oczy powoli zaczęły się zamykać. Nie mogę pozwolić sobie na kolejną śmierć. Nie, po prostu nie.
Zobaczyłem jak mężczyzna ucieka. Chyba przestraszył się, że nie żyję. Przynajmniej dziewczyna jest już bezpieczna. Usłyszałem kroki i nade mną pochyliła się jakaś dziewczyna. Znajoma twarz. Hmm. Nawet bardzo. Skądś ją kojarzę
- Caine- usłyszałem, a po chwili zobaczyłem, że po jej policzkach spływają nowe łzy
- Diana- nie potrafiłem uwierzyć własnym oczom. Chciałem wstać, ale ból był zbyt wielki
- Nie mogę Cię znowu stracić- wyszeptała i wyciągnęła z kieszeni telefon. iPhone. Na bogato
Obserwowałem każdy jej ruch, wsłuchiwałem się w każde słowo. Tęsknota za nią była nie do opisania. Kiedy już skończyła rozmawiać z jakimś facetem, który miał przyjechać karetką, odłożyła telefon i spojrzała na mnie. W jej oczach mogłem dostrzec mieszane uczucia. Widziałem w nich ból, cierpienie, miłość i jeszcze jedno uczucie, którego nie potrafiłem ocenić, może jeszcze tęsknota? Przygryzła wargę. Nawet kiedy jestem umierający tak bardzo to na mnie działa. Oblizałem usta. Nagle poczułem jej usta na moich. Za tym też się stęskniłem. Miała takie delikatne usta, takie miękkie. Pocałunek trwał zdecydowanie za krótko, bo po chwili przyjechała karetka.
- Jeszcze to nadrobimy- szepnąłem do ucha dziewczyny, a mimo tego, że było ciemno to mogę przysiąc, że się zarumieniła. Potem się uśmiechnęła i przytaknęła, a na mojej twarzy mimo bólu, który czułem zagościł uśmiech. Podbiegli do mnie ratownicy medyczni i zabrali do karetki. Nie pozwolili Dianie jechać ze mną z powodu mojego ciężkiego stanu zdrowia. Słyszałem rozmowy ratowników i co prawda niektóre słowa już do mnie nie docierały, to mogłem wywnioskować, jedno. Dziwią się, że jeszcze żyję
CZYTASZ
Powrót || Gone
FantasyMinął już rok od zakończenia ETAP-u. Nic nie jest już takie jak kiedyś. Chociaż można by powiedzieć, że wszystko małymi krokami wraca do normy. Wyobraź sobie, że przeżyłeś to wszystko i myślisz, że Cię już nic nie zaskoczy. Jesteś w błędzie. Tak jak...