Perspektywa Diany
Nie widziałam Caine już od tygodnia. Od momentu, w którym zniknął.
Pamiętam jakby to było wczoraj. A nie jest.
Lana wyszła z pokoju, żebym mogła wtedy spokojnie pogadać z chłopakiem. On stanął w drzwiach, otworzył usta i nagle zniknął. W sumie nie tak nagle. Jego ciało zaczęło się jakby rozmazywać. Zdążyłam jeszcze podbiec do Caine, który był już częściowo hmm duchem?
Chciałam złapać go za rękę, ale moja dłoń przecięła zwykłe powietrze. To zdecydowanie nie było normalne zjawisko.
Teraz stoję na przeciwko zegara wpatrzona w jego czarne wskazówki i myślę. Myślę. O czym? Sama nie wiem.
- Obudź się dziewczyno!- Santij.
Ten chłopak to jedno z najbardziej irytujących stworzeń chodzących po tej planecie. Nie mam pojęcia co ta Lana w nim widzi. Niby chłopak ma te 17 lat, a zachowuje się gorzej niż moja kuzynka, która w tym roku kończy 6 lat. Tak, właśnie mam wrażenie, że ona jest już bardziej dojrzała niż on. Podobno dziewczyny dojrzewają szybciej od chłopców, ale nie o 11 lat!
Co jeszcze irytuję mnie w tym chłopaku?
Jest miły- to niby zaleta, ale nie w takim stopniu. Zawsze musi być jakaś granica tego wszystkiego.
Chłopak nie ma pojęcia co to ironia- czyli praktycznie nie zna mojego drugiego imienia. To na prawdę smutne.
- Mówiłem coś- odezwał się chłopak po dłuższej przerwie.
- Nie wątpię- odpowiedziałam ze znużeniem.
- Próbowałem dodzwonić się do Alberta. Mówią, że od tygodnia nie pojawił się w firmie.
- Tak faktycznie dziwne- udam, że mnie to interesuję. Nigdy nie przepadałam za tym człowiekiem. Chyba jest niewiele osób, które toleruję- Tylko dlaczego mnie to nie interesuję?- chłopak otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Nie miałam ochoty na rozmowę z Santijem, dlatego każdy pretekst był dobry na to, żeby się od niego uwolnić i udać jak najdalej chłopaka.
- Ktoś zamawiał pizze?- otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się wysoki blondyn z uśmiechem wyjętym z reklamy pasty do zębów.
Pierwsze co przyszło mi do głowy to'nie' ale potem do mojej głowy przyszły inne myśli. Właśnie przede mną stoi wysoki, przystojny i dobrze zbudowany- no do Caine mu jeszcze daleko, ale czego mogę oczekiwać po takich zwykłych ludziach?
Czemu nie miałabym właśnie teraz trochę się zabawić?
Caine nie ma. Jeśli nie ma go już od tygodnia to znak, że ten chłopak szybko nie wróci. Może znalazł miejsce, w którym będzie mógł rządzić?
- Właściwie to możliwe.
- Możliwe?- kolejny uśmiech chłopaka, z który każda dziewczyna mogłaby zabić.
- Ja nie zamawiałam, ale możliwe, że zrobili to moi znajomi. Wejdziesz?- zaprosiłam chłopak do środka.
- W sumie to chyba mam chwilkę- powiedział i zrobił krok do przodu. Eh faceci też mogą być łatwi.
Byłam zajęta flirtowaniem z chłopakiem, ale nie aż tak bardzo, żeby nie zauważyć jednego szczegółu. Dosyć ważnego.
- A gdzie masz pizze?
- Chyba nie będzie nam potrzebna- powiedział.
- No w sumie- zabawę czas zacząć.
Perspektywa Caine
- Merwin. Nie mam zamiaru z tobą współpracować- powiedziałem rozbawiony. Propozycja chłopaka bardzo mnie śmieszyła.
- Razem moglibyśmy...- on był strasznie zdesperowany. Czego chciał? Właściwie dlaczego go jeszcze nie zabiłem? Tam myśl krążyła w mojej głowie od jakichś 2 dni. Jednak nie potrafiłem się przemóc.
- Czy na prawdę myślisz, że po tym wszystkim chciałbym z tobą współpracować? Mógłbym ci wiele rzeczy wybaczyć. Dobrze słyszałeś Merwin- niech pozna moją litość. Tępy idiota- Ale nigdy nie zapomnę tego co zrobiłeś Dianie- na samo wspomnienie o tamtych momentach gniew rósł w mojej głowie, a potem ogarniał większość ciała.
- To tylko zwykła dziewczyna- prychnął.
- A ty to zwykły palant- mruknąłem.
-Caine.
-Merwin?- nie dam mu satysfakcji mówienia mu po imieniu. Nie teraz.
Wolnym krokiem podszedłem do chłopaka, który w prawej ręce trzymał jakiś alkohol, a w lewej papierosa. Żałosny widok.
- Caine. Kiedyś współpracowaliśmy- zaczął powoli- Było dobrze.
- Na początku. Pomińmy już momenty, w których chciałeś zabić Dianę lub mnie- powiedziałem kwaśno. Wiedziałem, że nie dałby rady mnie zabić, ale samo to, że próbował.
- Czasy się zmieniają. Potrzebujesz mnie.
- Chyba na odwrót Merwin. Dobrze o tym wiesz.
Odwróciłem się tyłem do chłopaka. Na przeciwko mnie stało lustro. Chłopak stojący za mną chyba go nie zauważył. Wziął do ręki nóż i zaczął powoli się skradać. Ile ona miał lat? Tak nie robią dzieci w podstawówce. Musiałam na prawdę powstrzymywać się od wybuchnięcia śmiechem. Jeszcze by mi tego brakowała.
Poczekałam aż chłopak stanie się bardziej pewny siebie i w momencie, gdy był już blisko i podnosił nóż do góry- ja podniosłem rękę.
Chłopak uniósł się w powietrze,a ja rzuciłem nim z całej siły w ścianę stojącą najdalej. Drake ryknął z bólu.
Odwróciłem się do niego z uśmiechem na twarzy.
- Widzisz, ciągle to robisz- powiedziałem kręcąc głową z rozbawieniem- Ciągle próbujesz mnie zabić.
HEJHALO
Jestem tutaj z bardzo spóźnionym rozdziałem. Na kartce miałam go już zapisanego od jakiegoś tygodnia XDD
Ale stwierdziłam, że i tak nikt tego nie czyta. Gdyby nie jedna dziewczyna to pewnie nie napisałabym nic przez kolejny tydzień.
Ale teraz mam nową energię i nowe pomysły, serio.
Chciałabym wiedzieć, że to czytacie i jest sens to pisać
CZYTASZ
Powrót || Gone
FantasiMinął już rok od zakończenia ETAP-u. Nic nie jest już takie jak kiedyś. Chociaż można by powiedzieć, że wszystko małymi krokami wraca do normy. Wyobraź sobie, że przeżyłeś to wszystko i myślisz, że Cię już nic nie zaskoczy. Jesteś w błędzie. Tak jak...