Rozdział 4

171 15 7
                                    


Perspektywa Diany


Poszłam z Astrid na pizze. O dziwo ta nie wzięła żadne wegetariańskiej czy coś w tym stylu. Ja miałam idealną figurę mimo,że nie dbałam specjalnie o to wszystko. Dziennikarze byli wszędzie. Czy oni nie mają swojego życia?

-Astrid?-odezwałam się po chwili milczenia. Siedziałyśmy przy stole i czekałyśmy na zamówienie

-Czego?-nie powiem, że zawsze była dla mnie miła, ale ja nie byłam lepsza w stosunku do niej

-Powiedz mi, co myślałaś o Caine' ie?- Astrid o mało nie zakrztusiła się Colą

-Tylko mi nie mów, że interesuje Cię moja opinia na temat Caine' a?

-Nie interesuję- odpowiedziałam

-Więc,po co się pytasz?- była wyraźnie zdziwiona

-Tak po prostu

Popatrzyła mi w oczy. Miałam wrażenie, że chcę mnie przejrzeć na wylot

-Nigdy nie lubiłam Caine' a, ale ostatecznie wszystkich nas uratował. Był zepsuty. Władza była dla niego najważniejsza- na te słowa mimowolnie się skrzywiłam. To co było dla niego najważniejsze było drażliwym tematem. Na samym końcu okazało się, że mnie kochał. Powinnam to była zauważyć. W końcu zawsze mnie chronił. Zawsze wydawał mi się dziecinny. Mimo wszystko, ale kochałam go .Szkoda, że tak późno to do mnie dotarło. Szkoda. Po chwili kelner przyniósł nam pizze.

-Dzień dobry, nazywam się Arthur i przyniosłem paniom pizze- uśmiechnął się naprawdę szczerze i może to mnie tak strasznie wkurzyło. Nie znałam tego chłopaka, ale już stwierdziłam, że go nie lubię. Nie lubiłam wszystkich, którzy byli szczęśliwi. Jakim prawem oni mogli być szczęśliwi a mi odebrano jedyną osobę, która dla mnie cokolwiek znaczyła. Ci ludzie mają wszystko. A ja miałam tylko Caine' a. I to właśnie mi odebrano jedyne szczęście

-Idę do toalety- powiedziałam szybko i wyszłam. Miałam dość. Dość życia


Perspektywa Astrid


-Dzień dobry, nazywam się Arthur i przyniosłem paniom pizze- przystojny blondyn spojrzał na Dianę tym wzrokiem, którym podrywa się dziewczyny. Nie trudno to było zauważyć. Widać, że Diana wpadła mu w oko, ale ta dziewczyna tylko się skrzywiła. Blondyn otworzył buzie. Chyba chciał coś powiedzieć, ale Diana go wyprzedziła

-Idę do toalety- powiedziała szybko i wyszła. Spojrzałam jeszcze raz na blondyna. Widać, że nie był specjalnie zadowolony tym, że Diana nas opuszcza

-Coś jeszcze?- zapytałam

-Nie, to na razie wszystko. Jakby panie jeszcze czegoś potrzebowały to jestem tam gdzie zawsze- uśmiechnął się i poszedł w kierunku lady. Po chwili zauważyłam, że Diana wraca. Była taka dziwnie spokojna

-Czy coś..- zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć

-Wszystko w porządku- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Jadłyśmy pizze w milczeniu. Od czasu do czasu spoglądałam w kierunku kelnera. Cały czas obserwował Dianę. Jeśli Caine widzi to z góry to chyba nie jest nawet tam za bardzo zadowolony. Diana stwierdziła, że zapłaci. Nie zabroniłam jej tego. Kiedy poszła w kierunku kelnera, ten był wniebowzięty. Z tego miejsca mogłam idealnie usłyszeć rozmowę tych dwojga

-To będzie 24,50- powiedział z tym swoim firmowym uśmiechem

-Dobrze-wyciągnęła z torby portfel i dała mu pieniądze

-Może nas pani jeszcze kiedyś odwiedzi?- chłopak próbował zagadać

-Mów mi Diana- powiedziała obojętnie- Czuję się staro kiedy mówisz do mnie 'pani' a z całą pewnością nie jestem od Ciebie starsza

-Więc ile masz lat?- Auć, pomyślałam. Spaliłeś kolego. Spojrzałam na Dianę. Jej twarz nie wyrażała nic. Tylko nutkę kpiny

-Jeśli zamierzałeś mnie poderwać to już nie masz na to najmniejszej szansy- powiedziała drwiącym głosem

-Przepraszam, to nie tak- zaczerwienił się, a Dianie widać sprawiło to niezłą przyjemność- dasz mi swój numer?

-Chyba śnisz chłopcze- zmrużyła oczy i spojrzała w moim kierunku. Wychodzimy. Trochę żal mi chłopaka. Widać, że słabo doświadczony. Szkoda, że trafił na Dianę. Zrazi się biedaczek



Powrót || Gone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz