one

2.1K 64 5
                                    

Nigdy nie spodziewałam się że będę mogła tutaj wrócić. Sydney. To tutaj się urodziłam. Dorastałam. Zawsze byłam znaną i lubianą dziewczyną, dobrze się uczyłam i w weekendy pomagałam w fundacji matki. Do tego moi rodzice byli bogaci, więc zawsze patrzono na mnie i traktowano z należytym szacunkiem. Niestety wszystko się zmieniło w wakacje, kiedy postanowiłam iść do liceum. Podejrzewasz, że poznałam chłopaka, bad boya, który zniszczył i podeptał moje biedne małe serduszko, a ja potem stałam się suką, by pokazać mu co stracił. Jeśli tak to się przeliczyłeś. Zmieniła mnie śmierć. A mianowicie śmierć mojej matki, która zginęła w wypadku samochodowym. Byłam z nią najbardziej związana, więc po prostu nie umiałam się z tym pogodzić. Wpadłam w złe towarzystwo. Imprezy, używki i wiele innych. Wtedy z grzecznej ułożonej nudziary zamieniłam się w sukę, której nie interesuje zdanie innych, a jej ulubionym zadaniem było uprzykrzanie ludziom życia. Oczywiście rodzina nic nie zauważyła, albo po prostu nie chciała zobaczyć. W każdym bądź razie wszystko uchodziło mi płazem byłam w końcu córką Johnatana Sinclaira, bardzo wpływowego człowieka w mieście. Można powiedzieć, że każdy udawał, że nie widzi co wyprawiam. Wtedy cieszyłam się z tego. Mogłam robić co chciałam ale patrząc na to z dzisiejszej perspektywy naprawdę miałam żal do mojego ojca że pozwolił mi się tak staczać.

W każdym bądź razie jednego razu przedawkowałam. Wzięłam za dużo czegoś, do dziś nie wiedziałam co to było. Wylądowałam w szpitalu i stamtąd zabrała mnie babcia, która uznała, że to wszystko zaszło już za daleko. Wywiozła mnie na jakieś kompletne zadupie, gdzie nawet nie było dostępu do internetu. Zaczęłam ją wtedy nienawidzić w końcu nawet nie miałam okazji kogokolwiek poinformować że wyjeżdżam. Nikt nie wiedział gdzie jestem.

Także tam pod dyktando jędzy musiałam wziąść się za siebie, całkowicie przewartościować  swoje życie i tak oto po miesięcznym błaganiu, że już ze mną w porządku i nie tknę już niczego co nielegalne mogłam wrócić do domu. Cieszyłam się w końcu będę mogła zobaczyć się z moimi przyjaciółkami i Harry'm. Na jego wspomnienie mimowolnie ścisnęło mi się serce. Przed tym całym odwykiem był moim chłopakiem. Moją tak naprawdę pierwszą miłością. Nie mogłam się doczekać. Byłam tylko ciekawa czy jest szczęśliwy i czy byłaby możliwość by do siebie wrócić. W końcu go kochałam i jeśli po roku przerwy dalej coś do niego czułam to musiało coś znaczyć.

Nagle poczułam jak siedzenie obok mnie ugina się pod czyimś ciężarem. Instynktownie spojrzałam na nowego pasażera i zamarłam. Obok mnie z szerokim uśmieszkiem siedział dobrze mi znany blondyn o niebieskich oczach. Luke Hemmings. Największy podrywacz w szkole i członek szkolnej elity, do której rok temu jeszcze należałam. Do tego okropny dupek jakiego kiedykolwiek poznałam.

-Hej mała, jak tam odwyk? - zapytał z uśmiechem, przegryzając swój kolczyk. Wyglądało to seksownie, ale na boga całkowicie nie robiło to na mnie żadnego wrażenia.

Po chwili dopiero do mnie dotarło co tak naprawdę powiedział. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Skąd od mógł to wiedzieć? Przecież tata załatwił formalności w szpitalu, a przez ostatni rok "byłam w internacie"

-Toś wymyślił. Nie byłam na żadnym odwyku. Nie bądź śmieszny - ostro zaprzeczyłam, może rzeczywiście trochę za ostro, bo Luke spojrzał na mnie z politowaniem w oczach. Zagotowało się we mnie w końcu to była moja prywatna sprawa gdzie byłam.

Hemmings powoli zaczął przybliżać swoją twarz do mojej przez co nasze oddechy mieszały się ze sobą. Był zdecydowanie za blisko. Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco mając świadomość, że dzieli nas tylko kilka centymetrów. Czułam swoje bicie serca, które przyspieszyło prawie do galopu.

-Nie martw się mała, twoja tajemnica jest ze mną bezpieczna - odparł przybliżając swoją dłoń w stronę mojego policzka. Wstrzymałam na chwilę oddech. Jednak Luke złapał pasmo moich włosów, które uciekły mi z i tak już rozwalonego koka po czym zarzucił mi go za ucho za co oczywiście w pierwszej kolejności dostał po łapach. W odpowiedzi usłyszałam tylko jego śmiech.

-Gdzie jest haczyk, Hemmings? - zapytałam, krzyżując ramiona i odsuwając się od niego możliwie jak najdalej. Spojrzałam mu w oczy próbując dostrzec cień kpiny, albo chociaż jakiegoś podstępu, ale nic takiego nie zauważyłam.

-Nie ma. Chcę tylko żebyś coś dla mnie zrobiła - powiedział z miną niewiniątka, a mi automatycznie odpłynęła krew z twarzy.Umowy z Hemmingsem są jak pakt z diabłem. Blondyn zawsze wiedział jak kogoś zbajerować by wina leżała po nie jego stronie. Luke był szarlatanem.

-Nie ma mowy. Na głowę jeszcze nie upadłam - powiedziałam po czym odwróciłam głowę w preciwną stronę. Nagle widok z okna wydał się najbardziej interesującą rzeczy od początku mojej podróży.

-No weź no Chloe. Mogę Ci obiecać, że obydwoje skorzystamy na tej umowie - odparł. Spojrzałam na niego mrużąc oczy. Uśmiechnął się szczerze jakby naprawdę zależało mu na tym bym się zgodziła, chociaż chodziło tu o zwykły szantaż. W sumie nie miałam ochoty by wszyscy w Sydney dowiedzieli się co tak naprawdę wydarzyło się rok temu. Ale przecież byłam o tym przekonana, że jeśli powiem Hemmingsowi nie to wszyscy się dowiedzą, a przecież obiecałaś sobie samej, że nikt się o tym nie dowie.

-No zastanowię się. Ale najpierw chciałabym dowiedzieć o co prosisz - powiedziałam już teraz pewnie patrząc blondynowi w oczy. A ten cóż no uśmiechnął się z satysfakcją jakbym już powiedziała tak. Idiota.

-W taki razie przyjadę do Ciebie wieczorem i powiem Ci czego chcę, a ty powiesz tak lub nie. Proste i logiczne - wzięłam głęboki oddech po czym pokiwałam głową na znak zgody na co chłopak tylko uśmiechnął się.

Dalsza droga minęła nam na zdawkowej rozmowie o przysłowiowej pogodzie co było strasznie komiczne, bo przecież znaliśmy się tyle lat, chodziliśmy do tej samej szkoły, byliśmy w tej samej elicie, a mieliśmy sobie tak mało do powiedzenia. Smutne, ale prawdziwe.

Szczerze nie chciałam wchodzić w układy z niebieskookim, ale też nie chciałam być wytykana palcami. Może rzeczywiście musiałam się zgodzić na to co Luke Hemmings miał mi do zaproponowania.

________________________________________________

Mam nadzieję, iż komukolwiek przypadnie do gustu. Na razie jeszcze nic nie wiadomo, ale w pierwszym rozdziale postaram się rozjaśnić sytuację.









deal with it |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz