fifteen

904 54 4
                                    

- Emily? - wyszeptałem jej imię by się upewnić, czy to rzeczywiście ona. Wyglądała strasznie. Miała podbite oko, które już puchło i powoli wyglądało jak dorodna fioletowa śliwka. Od jej oka do policzka ciągnęła się szpecąca krwista linia. Nie mówiąc już o łuku brwiowym, który definitywnie był zszywany. Do tego jej włosy były w kompletnym nieładzie. Śmiałem podejrzewać, że osobnik, który jej to zrobił wyrwał przynajmniej połowę doczepów, które posiadała. Stan jej ciuchów też nie był najlepszy. Poszarpana koszulka, zakrwawiona gdzieniegdzie jej krwią. Cóż wyglądała jak gówno i to dosłownie. Nigdy jej takiej niej widziałem. Owszem Emily często używała siły, ale zawsze wychodziła zwycięsko ze swoich  potyczek. Dlatego nikt z nią nie zadzierał.

- Luke, rodzice wyrzucili mnie z domu za bójkę. Nie mam gdzie iść - powiedziała,  a po jej bladym policzku zaczęły spływać gorące łzy. Nienawidziłem tego. Nienawidziłem kiedy to robiła. Brała mnie na litość i dobrze wiedziała, że zawsze dostawała to czego chciała. Nie tym razem pomyślałem po czym dalej niewzruszony patrzyłem na nią. Coś mi tu nie pasowało. Coś było nie tak. Jakimś dziwnym trafem i Emily i Chloe w tym samym czasie były pobite. 

I wtedy to do mnie dotarło.


- Dobra zrozumiałem. Nie musisz poprawiać. Zrozumiałem - odpowiedziałem po czym próbowałem przytulić jej drobne ciało do swojego. Niestety dziewczyna wyszarpała się jak oparzona.

- Właśnie że nic nie rozumiesz, idioto. Jak mogłeś to zrobić? Jak mogłeś się z nim pobić? Myślałam, że zejdę na zawał przez Ciebie. Nie dość, że twoja dziwka się na mnie rzuciła to jeszcze ty stwarzasz problemy. Co z Tobą nie tak? - powiedziała, a po jej policzkach zaczęły spływać gorzkie łzy. 


Moja dziwka. Chodziło o Emily. To ona rzuciła się na Chloe. Nie miałem pewności, ale szczerze o kogo innego mogło chodzić. Przecież Fields zaczęła z powrotem mieszać w moim życiu, kiedy Sinclair się w nim pojawiła. Co jak dla mnie było strasznie żałosne. Owszem ja i Emily byliśmy razem nie zaprzeczałem, ale nie rozumiałem po co znów robi wszystko bym do niej wrócił. Przecież to co było między nami dawno się skończyło, a ja raczej nie myślałem by dalej ciągnąć tą maskaradę. Co jak co, ale Emily była zdradziecką suką i serio teraz z perspektywy czasu kijem przez szmatę bym jej nie dotknął, a ona co? Łaziła za mną wszędzie nie dając mi spokoju. To jeszcze mogłem zdzierżyć, ale jeśli chociaż dotknęła Chloe nie miałem ochoty puszczać jej tego płazem.

- I co w związku z tym? - zapytałem, opierając się o drzwi. Coś czułem, że to będzie długa rozmowa.

Dziewczyna spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a jej ręce opadły. Po chwili jednak z powrotem maska rozpaczy zagościła na jej twarzy. Nie wierzyłem, że kiedyś tak łatwo mną manipulowała. Czy ja rzeczywiście byłem aż takim zaślepionym idiotom. Przecież ewidentnie ta suka grała mi na uczuciach jak dawniej. Różnica była jednak taka, że tym razem byłem świadomy jej czynów i nie zamierzałem ulegać każdej jej prośbie. Nie tym razem. Dobre czasy się skończyły. Jej udawane łzy nic dla mnie już nie znaczyły. 

- Czy nie mogłabym zostać u Ciebie. Chociaż na kilka dni? - zapytała pełna nadziei na co tylko na nią spojrzałem i się zaśmiałem. Wiedziałem, że to nie było grzeczne. W końcu była w ciężkiej sytuacji, ale naprawdę nie wytrzymałem. Miałem już dość jej zagrywek. Nawet jeśli bym jej pozwolił zamieszkać u mnie na tych kilka dni na kanapie ta i tak podstępem znalazłaby sposób by trafić do mojego łóżka. A co najlepsze na pewno postarałaby się o doszczętne zniszczenie mojej relacji z Chloe. Na to oczywiście nie mogłem sobie pozwolić. 

- Nie - powiedziałem, a mój głos echem odbił się na korytarzu. Dziewczyna spojrzała na mnie niezrozumiale, a ja tylko wzruszyłem ramionami. 

- Nie? Dlaczego? Przecież było nam razem tak dobrze - powiedziała i w błyskawicznym tempie znalazła się przy mnie. Rękami zatrzymałem ją by stała w miejscu. Nie chciałem by mnie dotykała.

- Poprawka : Tobie było dobrze. Ja tylko znosiłem twoje humorki, by móc zaciągnąć Cię do łóżka - powiedziałem jej bolesną prawdę na co oburzyła się - Poza tym mógłbym Cię przenocować w gościnnym, ale moja dziewczyna nie byłaby zadowolona. Zwłaszcza że chyba za sobą nie przepadacie - dodałem, patrząc na nią wymownie, dając jej do zrozumienie, że wiem o tej nieszczęsnej bójce. Dziewczyna zrobiła się cała czerwona na twarzy z gniewu.

- Owszem powiedziałam jej co nie co, ale nie będę sobie pozwalała by jakaś puszczalska ździra nazywała mnie dziwką. Co jak co, ale swój honor mam - powiedziała, a ja chciałem strzeliłem mentalnego face palm'a. Smiechłem.

- Odezwała się laska, która daje dupy częściej niż używa mózgu - powiedziałem po czym otworzyłem szeroko oczy. Nie chciałem tego powiedzieć na głos. Emily w tym momencie zacisnęła pięści by mi nie przyłożyć. 

- Pożałujesz tego, Hemmings. To jeszcze nie koniec - powiedziała po czym koślawym krokiem ruszyła w stronę wyjścia na co się tylko zaśmiałem. Lecz po chwili spoważniałem. Co jak co ale Emily była dobrym zawodnikiem. Wiedziałem, że byłaby zdolna zniszczyć komuś życie tylko bym pożałował, że z nią zadarłem. 

Obróciłem się w stronę mieszkania i zamknąłem drzwi. Co będzie to będzie. Najwyżej potem będziemy się martwić. Idąc korytarzem natrafiłem na zapalone światło w salonie. Wchodząc tam ujrzałem Chloe. Siedziała do mnie tyłem na kanapie . Nie widziała mnie. Nuciła coś pod nosem i była wpatrzona w ekran swojego telefonu. Podszedłem do i nachyliłem się by objąć jej drobne ciało. Dziewczyna bardziej wtuliła się w moje ramiona, a ja pocałowałem ją we włosy. 

- Czemu nie śpisz? - zapytałem na co dziewczyna westchnęła. 

- Nie mogłam spać wiedząc, że z nią rozmawiasz. Mam nadzieję, iż wszystko sobie wyjaśniliście? - powiedziała, a ja przytaknąłem. Dziewczyna nie wyglądała na zainteresowana treścią mojej rozmowy z Fields, więc ja też nie wyżaliłem się. Czekałem aż ona pierwsza o to zapyta, ale przeliczyłem się bo nie zamierzała mnie tym męczyć.

- Choć spać - zostawiłem już ten temat po czym wyciągnąłem dłoń w jej kierunku. Dziewczyna ją przyjęła i razem skierowaliśmy się w stronę sypialni. Kiedy się już w niej znaleźliśmy pociągnąłem ją w moją stronę tak że idealnie wpadła w moje ramiona. Przez cały czas jedna rzecz nie dawała mi spokoju także teraz był idealny czas by o tym wspomnieć. 

- Musimy pogadać.

- O czym? - zapytała po czym spojrzała w moje oczy. Próbowała coś z nich wyczytać, ale niestety nie tym razem.

- O nas. - powiedziałem pewnie na co dziewczyna tylko wyplątała się z mojego uścisku i leniwym krokiem ruszyła do łóżka. Obserwowałem ją jak zahipnotyzowany, a kiedy dziewczyna miała już wchodzić pod kołdrę obróciła się w moją stronę i z wymuszonym uśmiechem powiedziała:

- Jutro.

_____________________

Ok wiec mamy kolejny rozdział moi drodzy. 

Cieszę się że jesteście. Macie już 1K. Nawet nie wiecie jak się cieszę, Chciałam wam bardzo za to podziękować. Motywujecie mnie do pisania jak cholera i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to opowiadanie jest najdłuższe jakie w życiu napisałam. Oczywiście to zawdzięczam wam i za to bardzo dziękuję. 

NIE WIEM CZY TO JEST ODPOWIEDNI CZAS ALE MOI DRODZY MYŚLĘ NAD NOWYM OPOWIADANIEM HEHE . 

NO I NA KONIEC MAM NADZIEJĘ IŻ KOMUŚ SIĘ SPODOBA. GWIAZDKI I KOMENTARZE MILE WIDZIANE XD


deal with it |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz