Harry P.O.V :
To już był tydzień. Jeden pieprzony tydzień, a ja nie mogłem patrzeć na to co wyprawia ten jebany kretyn. Po tym jak odwiozłem Chloe do domu jej ojca zacząłem intensywnie przyglądać się poczynaniom Hemmings'a i doszedłem do wniosku, że jest idiotą. Rozumiałem, że mógł nie przyjąć tego entuzjastycznie, ale bez przesady. On cały czas chodził pijany i chciał się z każdym bić, tylko dlatego, że po raz kolejny z jego powodu dziewczyna, którą najprawdopodobniej kocha go zostawiła. Ja będąc w jego sytuacji próbowałbym szukać kobiety na której mi zależy, albo chociaż do niej zadzwonić, by wyjaśnić sobie parę rzeczy. A z tego co Sinclair mi mówiła ten frajer nie wykazał żadnej inicjatywy, by choć spróbować się z nią skontaktować. Nawet przez chwilę miałem wrażenie, że okazał się zwykłym kutasem i nie traktował mojej byłej dziewczyny poważnie, ale kiedy zobaczyłem go czwarty dzień pod rząd w tym samym klubie i ten jego zbolały wyraz twarzy wiedziałem że jednak moje przypuszczenia okazały się błędne i Luke rzeczywiście ją kochał. W końcu pierwszy raz w życiu widziałem człowieka, który mógłby doprowadzić się do takiego stanu przez kobietę. Kiedyś cholernie pewny siebie zawsze z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy, teraz niezadbany koleś, który jedyne czego pragnie to samotności i kolejnej butelki wódki, którą kelnerka systematycznie mu przynosi, bo jednak klient nasz pan. Szczerze mówiąc, kiedy pojawił się tu pierwszy raz i blond włosa piękność bardzo dobrze obdarzona przez naturę ewidentnie z nim flirtowała a nawet zostawiła karteczkę ze swoim numerem, miałem wrażenie, że chłopak się złamie i mimo to że był zraniony przepieprzy tą pannę w pierwszej, lepszej kabinie w łazience. Ku mojemu zaskoczeniu Hemmings ani razu na nią nie spojrzał, mimo jej usilnych starań. Raczej byłbym skłonny powiedzieć, że być raczej oschły i niemiły. A przecież każdy wie, że największą pasją Hemmings'a są kobiety i żadnej nie potrafi odmówić, co oczywiście pokazał zdradzając Chloe przy pierwszej lepszej okazji. Jednak teraz naprawdę mu zależało, a widząc go zalanego w trupa po raz siódmy w tym tygodniu miałem ochotę się nad nim zlitować i powiedzieć prawdę. Męczyło mnie już jak tak spokojnie patrzyłem sobie jak ten się stacza na dno. Mimo tego że naprawdę ten frajer działam mi na nerwy i bardzo, ale to bardzo go nie lubiłem to jednak było mi go szkoda, bo przecież hej sam mógłbym być w takiej sytuacji. W tym momencie zadziałała solidarność plemników czy jakoś tak. Wiedziałem, że to będzie zły pomysł i prawdopodobnie dostanę opierdol stulecia, ale co tam. Przynajmniej może będę tym który to uratował czyjś związek. Kto wie.
Kiedy Hemmings zaczął się sapać i wykrzykiwać bełkotem, niemiłe słowa w stronę bogu ducha niewinnej kelnerki jak bohater postanowiłem wkroczyć do akcji. Podszedłem do stolika i złapałem tego frajera za szmaty. Zaczął się szarpać i wyrywać co nie do końca mu wychodziło, bo zamroczony alkoholem miotał się jak worek ziemniaków. Mimo to szarpnąłem go i postawiłem do pionu.
- Tobie już wystarczy, Hemmings - powiedziałem, a gdy ten dalej się wyrywał chcąc nie chcąc przywaliłem mu liścia na otrzeźwienie. Chłopak otrząsnął się i spojrzał na mnie z pogardą.
- Odpierdol się ode mnie, kutasie - odparł po czym szarpnął się a ja w tym momencie go puściłem.
- Ja pierdole. Ogarnij się. Zachowujesz się jak pizda - powiedziałem tylko, na co jego twarz poczerwieniała ze złości, a pięście się zacisnęły.
- Nie twój interes, Styles. Zajmij się kurwa swoim życiem.
- Aktualnie moje jest w porządku. Za to twoje nie bardzo - powiedziałem. Luke spojrzał na mnie z pogardą w oczach. Jezu nie wiedziałem, że można kogoś aż tak nie lubić.
- I co przyszedłeś tu by wyśmiać to że w końcu jakaś laska złamała mi serce? - zapytał żałośnie już całkowicie zrozpaczonym głosem. Cóż maska opadła i teraz miałem przed sobą człowieka, który nie wiedział co ma zrobić ze swoim życiem - To proszę nie krępuj się.
- Nie, jestem tu po to by złamać kilka obietnic i sprawić, że przestaniesz zachowywać się jak żałosna ciota - powiedziałem i złapałem go za ramię, ciągnąc w stronę wyjścia. Chłopak oczywiście nie nadążał i potykał się co drugi krok, ale miałem to gdzieś. Chciałem jak najszybciej wydostać się z tego miejsca.
- I teraz zamierzasz być moim aniołem stróżem, który będzie wyciągał mnie z każdej opresji - zapytał zabawnie kiedy wpakowywałem go do swojego samochodu, co nie było łatwym zadaniem, gdyż Hemmings był wysoki i zachowywał się jak szmaciana lalka, co oczywiście robił specjalnie. Zacisnąłem szczękę i uśmiechnąłem się przesłodzonym uśmiechem.
- Nie przeginaj. Chcesz zobaczyć swoją kobietę czy nie? - zapytałem, na co chłopakowi zaświeciły się oczy, po chwili jednak jego twarz wykrzywiła się w złości, gdy dotarły do niego moje słowa.
- Ty chuju, bawisz się w stalkera przez cały tydzień i dopiero teraz mi mówisz, że wiesz gdzie ona jest - wybuchnął, a ja dopiero teraz pogratulowałem sobie, podświadomie bijąc się w twarz. Jak teraz mogłem się wygadać. Nie tak miało to wyglądać. Wziąłem głęboki wdech i ze świstem wypuściłem powietrze z płuc.
- Jakoś przez ten tydzień nie interesowało Cię co się z nią dzieje. Obiecałem jej że nic Ci nie powiem, ale widząc Ciebie i to co ze sobą robisz uznałem, że prędzej zapijesz się na śmierć niż sam ogarniesz temat - powiedziałem na co chłopak spuścił wzrok i zacisnął szczękę - więc łaskawie zamknij się, bo mi się odwidzi i Ci nie pomogę.
Przez chwilę panowała między nami cisza. Hemmings chyba przez nadmiar informacji wytrzeźwiał i składał sobie to wszystko do kupy, analizując swoje błędy, które popełnił.
- Zabierz mnie do niej - spojrzał na mnie błagalnie na co ja zaśmiałem się.
- Chcesz się jej pokazać w takim stanie? Jezu człowieku podziwiam. Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Chcesz żeby uciekła z krzykiem czy co? - powiedziałem i chyba w tym momencie dotarło do niego co miałem na myśli.
- Dobra, wygrałeś. Zawieź mnie do domu - powiedział, a ja pogratulowałem sobie że tym razem tak łatwo poszło.
Wsiadłem do samochodu i całkowicie zignorowałem blond włosego, który na siłę próbował wyciągnąć jakieś informacje dotyczącej Sinclair, a kiedy jego pytań było zbyt dużo i od tego jego pizdowatego głosu rozbolała mnie głowa włączyłem radio na największą głośność, które idealnie zagłuszało ten jego pijacki bełkot. Jezu w dalszym ciągu nie rozumiałem co moja ex widziała w tym idiocie, ale mniejsza z tym.
Kiedy znaleźliśmy się pod domem Hemmings'a wysiadłem razem z nim by dopilnować by się ogarnął po czym po wielu kłótniach doszliśmy do porozumienia. Miał się doprowadzić do porządku i trochę przespać, a z samego rana miałem mu przesłać adres ojca Chloe.
Pojechałem do domu, ale oczywiście po drodze postanowiłem poinformować Sinclair, że będzie miała gościa, na co nie była zadowolona i tak jak się spodziewałem dostałem awanturę roku, ale wiedziałem, że jeszcze mi za to podziękuje.
Prędzej czy później.
W każdym bądź razie kiedyś tam na pewno.
___________________________________________
Miłego dnia wam życzę kochani.
Mimo iż dodaje tak rzadko to i tak duża liczba z was ze mną została.
Nawet nie wiecie jak się cieszę.
Dziękuję z całego serduszka.
♥♥♥♥
CZYTASZ
deal with it |L.H|
FanfictionChloe to ładna dziewczyna ze szkolnej elity mająca swoje sekrety. Chciałaby zemścić się na swoim byłym chłopaku by pokazać mu kto tak naprawdę tutaj rządzi. Luke to szkolny podrywacz. Przystojny bad boy. Proponuje jej układ nie do odrzucenia. ...