Twenty - eight

715 45 5
                                    

Luke P.O.V :

To był ten dzień. Już oficjalnie byliśmy absolwentami tej zacnej i jakże cudownej placówki szkolnej. Czujecie ten sarkazm? W każdym bądź razie dziś odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego z czego naprawdę bardzo się cieszyłem. To był ten czas. Koniec nauki, wczesnego wstawania, zadań domowych i co najlepsze użerania się z tą całą bandą wszystkowiedzących idiotów zwanymi nauczycielami.Od samego rana byłem cały w skowronkach, a uśmiech sam cisnął mi się na usta. Zaczęły się wakacje, a to wiązało się z cudownymi dwoma miesiącami obijania się i robienia tych wszystkich mało legalnych rzeczy, jak i tych wszystkich nocy, których znając życie nie będę pamiętać. Ale cóż wakacje trwały krótko i było trzeba było dobrze je wykorzystać, zwłaszcza kiedy połowa moich znajomych miała zamiar wyjechać na swoje wymarzone uczelnie. Co do moich studiów to jakoś za bardzo mi się nie paliło do dalszej nauki. W sumie na dzień dzisiejszy całkowicie nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Jakoś nie miałem obranego celu, nie wiązałem jeszcze przyszłości z żadnym zawodem, a przynajmniej nie miałem zamiaru być ani prawnikiem ani lekarzem jak większość moich kolegów i koleżanek z liceum. To było po prostu zbyt nudne i przereklamowane, a o odpowiedzialności to już nie wspomnę. Dlatego postanowiłem że dam sobie czas. W końcu pieniądze to nie był dla mnie problem. Miałem ich już za nadto, a ważne było by robić w życiu to co rzeczywiście nas kręciło. Postanowiłem już o tym nie myśleć. W końcu nie miałem się czym przejmować. Tym bardziej że dziś odbywała się impreza na plaży, która miała otwierać tegoroczne wakacje. Jakoś nie miałem zbytnio ochoty tam iść, ale raczej nie miałem wyjścia. Poza tym no ludzie nie miałem zamiaru siedzieć jak jakiś no life i patrzeć przez całe dwa miesiące w sufit. Miałem nadzieję iż bardzo dobrze mi zrobi posiedzenie i powygłupianie się ze znajomymi. W końcu ile można rozpaczać i mazać się jak jakaś laska. Było minęło i żyje się dalej, a ja miałem bardzo ambitne plany na te wakacje.

W każdym bądź razie kiedy wprowadzałem ostatnie poprawki, by wyglądać tak zajebiście jak zawsze do mojego domu wparowało chyba stado słoni, bo wchodzeniem nie było można chyba tego nazwać. Ruszyłem do drzwi by przywitać się z moimi znajomymi i kiedy to zrobiłem wszyscy czytajc ja, Zayn, Louis, Ashton i Niall wyszliśmy z budynku. Na plażę nie mieliśmy daleko, także spacerkiem pokonaliśmy ten krótki dystans. Oczywiście po drodze nie obyło się bez kompromitujących sytuacji co sprawiło, że przez cały czas na naszych twarzach widniały szerokie uśmiechy. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu do moich nozdrzy doszedł przyjemny zapach letniej bryzy, wymieszany z dymem z ogniska palonego nieopodal. Zaciągnąłem się przyjemną wonią i przymknąłem oczy, z uśmiechem przypominając sobie poprzednie wakacje, bo jakby nie patrząc to głównie z tym kojarzyło mi się to miejsce. 

Jak zawsze było ciepło i parno, biorąc pod uwagę tłum jaki tu panował, mimo tak ogromnej przestrzeni. W końcu nie tylko nasze liceum miało okazje się tu bawić. Całą sytuację ratował przyjemny wiaterek, który owiewał nas wszystkich od czasu do czasu, wprowadzając choć trochę ochłody. W tej właśnie chwili przeklinałem sam siebie, że ubrałem te przeklęte długie spodnie, w których było mi zdecydowanie za ciepło. Rozejrzałem się dookoła. Wszyscy śmiali się, głośno rozmawiali, albo tańczyli w rytm przyjemnej dla uszu muzyki. Oczywiście już impreza się rozkręciła, bo większość zebranych tu nastolatków, była mocno pod wpływem. Zwłaszcza dziewczyny w kusych strojach kąpielowych, albo przykrótkawych sukienkach, do których przystawiali się już nadęci frajerzy, mający nadzieję, iż tym razem coś zaliczą. Zaśmiałem się tylko i ruszyłem z chłopakami w tłum, by znaleźć resztę naszych znajomych, bo przecież musieli tu gdzieś być. Oczywiście po drodze sami się pogubiliśmy. Specjalnie czy nie to nie miało znaczenia. Zayn i Niall poszli wyrywać. Lou popędził po alkohol, więc do naszego miejsca dotarłem tylko ja i Ash. Prawie wszyscy byli już mocno wcięci, więc po wymienieniu krótkich przywitań sam się zmyłem. 

deal with it |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz