five

1.1K 58 9
                                    

Pan idealny: Bądź gotowa na 7:40. Przyjadę po Ciebie, mała.

Ja: A kto powiedział, że chcę z Tobą jechać?

Pan idealny: Nie denerwuj mnie.

Ja: Nie denerwuj mnie.

Pan idealny: Skończ...

Ja: Skończ...

Pan idealny: Chloe, kurwa...

Ja: Luke, kurwa...

Pan idealny: Eh...

Ja: Eh...

Pan Idealny: Uważam, że Luke Hemmings jest najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. I z chęcią przespałabym się z nim, gdyby tylko chciał.

Ja: ok... bądź o tej 7:40 ^^

Pan idealny: Serio, teraz piszesz normalnie...

Ja: Bo nie lubię kłamać.

Pan idealny: Pff.. wal się

Ja: Pff... na pewno nie z Tobą :*

Właśnie kiedy blokowałam telefon usłyszałam dźwięk podjeżdżającego samochodu i podwójny klakson. Ruszyłam w stronę drzwi po drodze biorąc jeszcze moje śniadanie w postaci jabłka. Zbiegłam szybko po schodach. Zdefiniować szybko to znaczy tak na ile pozwoliły mi moje ukochane czarne platformy. Uwielbiałam wysokie buty. Były moją największą miłością i niestety mój budżet mocno na tym cierpiał.

Dzisiaj byłam ubrana jak na jakiś pogrzeb. Czarna, luźna koszulka z Jacka Daniels'a, tego samego koloru mocno przylegające rurki i wspomniane buty. Nawet bieliznę miałam w takim kolorze. To musiała być jakaś telepatia, bo kiedy weszłam do samochodu blondyna zwróciłam uwagę, iż był cały ubrany w ten sam odcień co ja. Od koszulki po czarne vansy. Zaśmiałam się mimowolnie.

- Hej, majtki też masz czarne? - zapytałam na wstępie, całując go w policzek.

- Hej, chcesz zobaczyć? - odpowiedział pytaniem na pytanie, uśmiechając się zadziornie. Wybuchnęłam śmiechem po czym zapięłam pas. Jechałam już raz z Hemmingsem. Zastanawiałam się tylko kto dał mu prawo jazdy.

- Ewww, nie - powiedziałam, naciągając na nos moje czarne! ray bany. Chłopak zrobił tylko zawiedzioną minę.

- nie wiesz co tracisz.

* * *

Za pięć ósma podjechaliśmy na szkolny parking. Oczywiście kiedy Luke wysiadł pierwszy by otworzyć mi drzwi (co swoją drogą było bardzo słodkie, ale i tak nigdy mu się nie przyznam, że kiedykolwiek tak stwierdziłam) ucichły rozmowy, a oczy wszystkich automatycznie skierowały się w naszą stronę. Nie wiedziałam co było w tym takiego dziwnego, że chłopak podwozi dziewczynę do szkoły i zachowuję się ja dżentelmen. Rozumiem, że takie zachowania już dawno poszły do lamusa, ale bez przesady. Podejrzewałam jednak, że szepty i zawistne spojrzenia moich szkolnych "koleżanek" miały coś wspólnego z całą sytuacją, bo przecież przyjechałam z samym "Bogiem Seksu aka Lukiem Hemmingsem. To musiała być sensacja. Podejrzewałam, że jeszcze dzisiaj usłyszę pełno plotek oczywiście tych prawdziwych jak i tych kompletnie niepochlebnych na mój temat. Ludzka zawiść nie znała granic. Gdzieś w tłumie wyłapałam bardzo dobrze znane mi zielone oczy, które próbowały prześwietlić mnie na wylot jak i zabić spojrzeniem. Harry obserwował mnie z zaciętą mina zbitego psa. Posłałam mu uśmiech na co trochę się rozchmurzył. Nagle plastikowa lafirynda obok niego zarzuciła mu ręce na ramiona, co ku jej niezadowoleniu i rozczarowaniu zbyt,odsuwając się od niej na bezpieczną odległość. Zaśmiałam się pod nosem i nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Luke do mnie podszedł i pociągnął za ramię w stronę wejścia do szkoły. W końcu była już ósma i nikt nie miał zamiaru czekać z rozpoczęciem lekcji aż panna Sinclair łaskawie pojawi się w klasie. Idąc korytarzem czułam te wszystkie spojrzenia skierowane w naszą stronę. Jedne zaciekawione, drugie zaskoczone, a jeszcze inne nienawistne. Jedno było pewne. Byłam w centrum uwagi. Co oznaczało, że poczułam się generalnie jakbym nigdy stąd nie wyjeżdżała.

- Powodzenia, mała - powiedział jeszcze do mnie blondwłosy na co tylko się uśmiechnęłam i wmieszałam w tłum śpieszących się do swoich klas nastolatków.

* * *

- Ty zdziro, choć tu i wyściskaj swoją najlepszą przyjaciółkę - usłyszałam damski głos. Kiedy się odwróciłam spostrzegłam drobną blondynkę o niebieskich ochach i jasnej karnacji. Jej długie blond włosy jak zawsze były ułożone staranie i pokręcone jak w reklamie jakieś cudownej odżywki czy lakieru do włosów. Co najlepsze ona praktycznie nic oprócz czesania z nimi nie robiła czego zawsze jej zazdrościłam. Oczywiście jej charakterystycznym szkolnym znakiem były vansy. Jedyna cecha, która oprócz wyglądu i pokrewieństwa łączyła ją ze starszym Hemmingsem. Czasami zastanawiałam się czy oni rzeczywiście są rodzeństwem i czy Luke nie został podmieniony w szpitalu. W końcu posiadanie takiego ego musiało się skądś wziąć, a ani Caroline, ani ich rodzice nie wykazywali symptomów choroby przerośniętej osobowości. Brawo Chloe masz kolejny temat do zgłębienia w bezsenne noce.

- miło - zdążyłam tylko tyle powiedzieć nim Caroline objęła mnie ramionami i prawie zgniotła jak robaka na ścianie. Tylko jakoś w tej chwili mi to nie przeszkadzało. Również ją mocno wyściskałam i stałyśmy tak chyba jakieś pięć minut póki ktoś nas nie szturchnął.

- Robicie korek na przejściu, idiotki - powiedział bardzo dobrze znany mi głos na co przewróciłam oczami. Jak zawsze pojawiał się w najbardziej nieodpowiednim momencie. Luke

- Nie bądź zazdrosny, nie kręcą mnie dziewczyny - powiedziałam z przesłodzonym uśmieszkiem na co chłopak tylko parsknął.

- Wiem o tym. Wczoraj miałem okazję się o tym przekonać - odparł uśmiechając się i w zabawny sposób zaczął ruszać brwiami - Luke błagam Cię zrobię wszystko tylko skończ. Boże, nie. Luke!! - próbował naśladować mój piskliwy głos co wyszło mu jakoś raczej średnio za co dostał kuksańca w żebra.

- Idź już zboczeńcu - powiedziałam do niego po czym oboje zmierzyliśmy się wrogimi spojrzeniami. Nagle usłyszeliśmy chrząkniecie i dopiero teraz zwróciliśmy uwagę na Caroline, która stała obok nas i z skrzyżowanymi ramionami mierzyła nas uważnym wzrokiem. Ups.

- Czy wy coś ten teges? - zapytała spoglądając raz na mnie, a raz na swojego brata.

- Może tak może nie. Nie interesuj się - powiedział. Obie już otwierałyśmy usta by coś powiedzieć, ale przeszkodził nam dzwonek na lekcje. Zamknęłam oczy nie przygotowana na taki hałas w końcu bity rok nie słyszałam tego wrednego charkotu. Kiedy otworzyłam je z powrotem Luke'a już nie było, ale za to ujrzałam wyczekujący wzrok mojej przyjaciółki. I Hemmings niby jest mężczyzną w tym związku? Akurat.

- Potem. Zaraz spóźnię się na wf - powiedziałam choć w sumie zawsze miałam fory u Pana Wilson'a więc kilka minut spóźnienia nie zrobiłoby różnicy, ale nie chciałam jej mówić o takich rzeczach na szkolnym korytarzu. Chociażby dlatego, że nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Dziewczyna kiwnęła głową, ucałowała mój policzek i już jej nie było. Za to ja popędziłam w stronę boiska. Oczywiście nie dane było mi tam dotrzeć, bo kiedy wychodziłam ze szkoły zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową.

- musimy pogadać.

__________________________________

HEHESZKI. RÓWNE 1000 SŁÓW ;) NIEŹLE

NO I MAMY KOLEJNY ROZDZIAŁ. JAK MYŚLICIE NA KOGO WPADŁA CHLOE? BO JA JUŻ WIEM ALE NIE POWIEM :D W OGÓLE MAMY CAROLINE JAKIE WRAŻENIA?

WIEM TROCHĘ PRZYNUDZAM, ALE OBIECUJĘ, ŻE W NASTĘPNYM ROZDZIALE ZDARZY SIĘ COŚ FAJNEGO.

UWIELBIAM PISAĆ TĄ HISTORIĘ. MAM NADZIEJĘ, IŻ WY CHOCIAŻ LUBICIE JĄ CZYTAĆ ^^

NIESTETY NIE WIEM CZY JUTRO BĘDZIE ROZDZIAŁ BO MAM MASĘ RZECZY DO ROBOTY I NIE WIEM CZY SIĘ WYROBIĘ, ALE JAK NIE JUTRO TO POJUTRZE ;)

WIEM ZE SIE POWTARZAM ALE LICZE NA JAKIES GWIAZDKI I KOMENTARZE...  ;)





deal with it |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz