twenty-two

664 48 3
                                    

Nie miałam problemu w zaaklimatyzowaniu się w tym miejscu. Można było powiedzieć, że czułam się tu nawet dobrze mimo gwaru, duchoty i ścisku. Dobrze, że chociaż stać ich tu było na klimatyzację, bo bez tego nie przeżyłabym długo. Było ciemno, a całe pomieszczenie było oświetlone tylko i wyłącznie przez kolorowe reflektory, które migały wszędzie, sprawiając, że można byłoby dostać oczopląsu. Mimo to był to cudowny widok. Połacie białawego dymu, przecinane przez lasery. Do tego muzyka. Nie jakieś tam smęty. Tylko normalna klubowa muzyka, przy której ciężko złapać choć trochę oddechu. Szybka, dynamiczna. Automatycznie można byłoby się zatracić, nie pamiętając nawet się się nazywasz. Po prostu tańczysz i masz wszystkim dookoła gdzieś. Uważasz tylko by nikt nie przypalił Cię papierosem, albo nie przywalił Ci między zęby. Ot co cała filozofia.

Wypiłam kolejnego drinka. Nie pamiętałam już którego. Straciłam rachubę po piątym, ale przecież o to tu chodziło. Było mi tak dobrze. Alkohol krążący w moich żyłach sprawił że zapominałam. Zapominałam o wszystkim. Kto to był Hemmings? No właśnie. Dodatkowo wszędzie roznosił się drażniący zapach marihuany, po którym tak bardzo chciało mi się śmiać samej z siebie. Brawo Chloe zajebałaś się oparami. Gratulacje.

Zatraciłam się w tym wszystkim. Weszłam na obszerny parkiet i zaczęłam kołysać się w rytm muzyki. Na początku sama, żyjąc w swoim własnym świecie. Do czasu aż czyjeś dłonie nie spoczęły na mojej tali. Wtedy poddałam się i pozwoliłam się poprowadzić w jakże cudownym i przepełnionym erotyzmem tańcem. Byłam pewna, że gdybym mu na to pozwoliła właśnie pieprzył by mnie przy wszystkim na środku sali. Jego dłonie były wszędzie. Dotykały mojego odsłoniętego brzucha, moich piersi, moich pośladków, które dość brutalnie ścisnął. Zaśmiałam się i odwróciłam w jego stronę. Było ciemno, ale i tak widziałam jego jasną czuprynę i te jego rzadko spotykane oczy. Chłopak był znajomy, ale za cholerę nie potrafiłam sobie przypomnieć skąd go znałam.

Jego usta spoczęły na mojej odsłoniętej szyi. Zaczął ją przegryzać i znaczyć ścieżkę aż do mojej żuchwy. Pociągnęłam go za włosy i w tym momencie jego wargi gwałtownie i ostro wbiły się w moje. Nie myślałam w tym momencie. Było mi wszystko obojętne. Liczyły się tylko jego usta. Oddałam pocałunek z całą żarliwością. Oddałam mu całą siebie. Jego dłonie zacisnęły się na moich biodrach, a ja jeszcze bardziej wpadłam w jego ramiona, tak że między naszymi ciałami nie było minimetra wolnej przestrzeni. Zarzuciłam mu dłonie na szyję i przegryzłam jego wargę na co jęknął. Zaśmiałam się i już chciałam odejść, ale chłopak złapał moją dłoń i zaczął mnie ciągnąć w mało znanym mi kierunku. Oczywiście jaka ze mnie idiotka. Liczył na seks w kiblu, a ty go rozczarujesz. Nie ma tak dobrze.

Ale zamiast skręcić w lewo, skręciliśmy w prawo. Troszkę się przestraszyłam, bo w końcu nie znałam tego gościa dobrze. Niestety alkohol całkowicie opanował moje ciało. Nawet gdybym chciała nie potrafiłabym mu ulec. Jego oczy były takie podobne do czegoś, co było dla mnie ważne. Kurwa jego mać w coś ty się wpakowała Chloe?

Chłopak otworzył wielkie blaszane drzwi, a moim oczom ukazał się znajomy widok. Wielkie skórzane kanapy, poustawiane w formie czworokąta. Na środku ogromny stół zawalony puszkami, butelkami i woreczkami o nieznanym pochodzeniu. No z pewnością nikt na imprezę nie przynosił mąki.

Na jednej z kanap siedziały trzy osoby. Każda z nich paliła papierosa, a ich donośne śmiechy niszczyły mi mózg. Z pewnością nie byli tylko i wyłącznie pijani.

- Znalazłem zgubę - powiedział mój niebieskooki towarzysz do grupki. Chłopak objął mnie ramieniem i poprowadził na kanapę, na którą opadłam razem w nim. Nieznajomy posadził mnie sobie na kolanach i zaczął bawić się moimi włosami. Odzyskałam trzeźwość umysłu i już chciałam mu wygarnąć, że ma się nie zapędzać, ale coś rzuciło się na mnie i aż sapnęłam zdezorientowana. Czyjeś ramiona oplotły moją szyję i mocno mnie przytuliły. Do moich nozdrzy doleciał ten charakterystyczny zapach lawendy. Już byłam pewna kto chciał mnie udusić. Zaśmiałam się i objęłam przyjaciółkę.

- Wiedziałam, że do nas wrócisz. Tylko nie wiedziałam, że akurat ten dupek Cię do mnie doprowadzi - Lola spojrzała na blondyna i dała mu kuksańca w bok - Za obmacywanie mojej przyjaciółki, braciszku - powiedziała, a ja automatycznie spojrzałam na niego zaskoczona. Teraz wszystko ułożyło się w jedną wielką całość. Może to też dlatego, że w końcu tu było lepsze światło. Nate Fitzgerald. Boże jak z ciebie idiotka. Kiedyś cichy i małomówny nastolatek, którego siostra ciągnęła po najgorszych imprezach, a teraz mogłam z pewnością powiedzieć, że latały na nim tabuny kobiet, a on miał je gdzieś. Uroczo.

- Miło, że w końcu ogarnęłaś, Chloe - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy. - Jestem z Ciebie dumny.

W tym momencie moja twarz na pewno przypominała buraka. Lola zaśmiała się tylko i zostawiła nas na chwilę samych, by pomęczyć swoim towarzystwem grupkę śmieszków. Nate w tym momencie przysunął się do mnie i zbliżył swoją twarz do mojej szyi.

- Słodko się rumienisz - szepnął mi do ucha, a ja od razu zerwałam się z jego kolan, by usiąść dość duży kawałek od niego. Oczywiście chłopak tylko się zaśmiał.

- To że mnie zmacałeś i wepchałeś mi język do gardła wcale nie znaczy, że teraz będziemy się przyjaźnić - powiedziałam mrużąc oczy i patrząc na niego z pogardą. Cóż próbowałam wyglądać groźnie, ale jak zawsze mi nie wyszło, co oczywiście chłopak skwitował śmiechem. W następnym momencie chłopak przysunął się do mnie.

- Owszem, ale na pewno będziemy się pieprzyć - powiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem. O losie co on ma w głowie? Już miałam mu wyperswadować jakąś ciętą ripostę, ale znów przerwał mi melodyjny głos blondynki.

- Dobra ludzie pijemy. Tym razem za odzyskanie przyjaźni - powiedziała, wpychając mi w ręce kieliszek wódki. Wzięłam go i wypiłam jednym haustem. Czułam jej gorzki smak, ale nawet się nie skrzywiłam.

- Więc ludzie to jest Chloe - powiedziała pokazując na mnie. Czułam na sobie wzrok przynajmniej kilku osób, co było trochę krępujące. W końcu nie znałam tych ludzi, a byłam w centrum zainteresowania - Chloe, na niedługo pojawi się cała stała ekipa. Wtedy dopiero zacznie się zabawa - powiedziała mi na ucho po czym uśmiechnęła się do mnie kokieteryjnie. Coś kombinowała. To było pewne.

Spojrzałam jeszcze na jej brata. Obserwował mnie, a w jego oczach pojawił się dziwny błysk. Kiedy zobaczył, że na niego patrzę uśmiechnął się.

No i mamy kolejny.

W następnym Luke i Chloe to mogę wam obiecać.

Liczę na gwiazdki i komentarze. Motywujecie mnie jak nikt inny
Buziaki :*

deal with it |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz