Rozmowa z mamą Luke'a była cóż interesująca. Liz nie chciała mi uwierzyć, że tylko i wyłącznie przyjaźnię się z jej synem. Mogłam jej mówić i mówić, a ta i tak wiedziała swoje. Przeklęta kobieta, ale miała w sobie coś co sprawiało, że nie dało się jej nie lubić. Zarażała swoim uśmiechem i poczuciem humoru. Była lekkoduchem. Dokładnie tak samo jak Luke Hemmings. Jak już wspomniałam jej męska kopia. Widząc Liz i Luke'a obok siebie nie dało się nie zobaczyć tego podobieństwa. Kolor włosów, oczu, podobny uśmiech i z tego co zdążyłam zobaczyć to ten sam charakter.
- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że przyjaźniłaś się z moją córką i przebywałaś u mnie w domu więcej nie mój syn, a nigdy Cię nie spotkałam - powiedziała zaskoczona tym faktem. To akurat była prawda. Ja i Caroline kiedyś byłyśmy nierozłączne, więc spędzałyśmy wiele czasu razem. Jednak zawsze kiedy bywałam u Hemmingsów nigdy nikogo z jej rodziny nie było. Ojciec dyrektor jakieś firmy przebywał poza domem więcej niż rzeczywiście w nim był, a Liz cóż była pielęgniarką i z tego co słyszałam to kochała pomagać ludziom, zwłaszcza na nadgodzinach które brała. Potem już Luke się wyprowadził więc można by rzec że w tym ogromnym domu mieszka tylko i wyłącznie Caroline, a reszta rodziny to tylko goście. Było to smutne, bo jakby nie było rodzina powinna być w komplecie i wspierać siebie nawzajem, a nie każdy obwiniał kogoś innego za rozpad ogniska domowego. Czasami było mi żal Luke'a, bo oprócz siebie nie miał nikogo ... On i Caroline raczej nie byli takim typowym rodzeństwem, które się nienawidziło, a jednak oddałoby za siebie życie... byli po prostu Luke'im i Caroline całkowicie odległymi planetami, którzy nie mieli ze sobą nic wspólnego oprócz nazwiska.
Moje rozmyślenia przerwał odgłos otwieranych drzwi, a potem blondyn pojawił się w pokoju z reklamówką z logo pobliskiej cukierni. Patrzył na swoją matkę niepewnie. Jakby nie wiedział co takiego się dowiedziałam na co oczywiście zaśmiałam się pod nosem.
- Mam nadzieję, iż nie wie o niczym żenującym - powiedział chłopak po czym na chwilę zniknął w kuchni by po chwili wrócić z tacą pełną różnorodnych ciastek na co Liz zaświeciły się oczy. Ewidentnie była łasuchem.
- Wyrobiłam się z całą historią twojego życia. Trochę to trwało, ale zdążyłam uświadomić jej jakim dupkiem jesteś - powiedziała patrząc na syna z przesłodzonym uśmiechem, a ja nie mogłam wyjść z podziwu jak ta dwójka może być matką i synem. Zachowywali się raczej jak brat i siostra, zwłaszcza kiedy dogadywali sobie, albo po prostu darli ze sobą koty. Było to takie inne. Patrzeć z boku na te sceny z uśmiechem na ustach kiedy jeszcze parę lat temu sama tego doświadczałam z własną matką. W takich właśnie momentach najbardziej tęskniłam za swoją rodzicielką.
Po pół godzinie rozmów o pierdołach i całej tacy ciastek Liz oznajmiła, że musi wracać do szpitala. Pożegnała się z nami ciepło po czym wyszła zostawiając nas samych. Oczywiście pierwsze co to Luke próbował wyciągnąć ode mnie o czym rozmawiałam z jego matką. Niestety chłopak się trochę przeliczył bo nie zamierzałam mu nic mówić. Rzecz jasna nie był z tego zadowolony, ale wziął to na klatę.
***
- Znów oszukujesz!! - powiedziałam podniesionym głosem kiedy po raz czwarty jakimś cudem wygrał ze mną w tą głupią grę.
- Jak można oszukiwać w warcaby, idiotko? - zapytał, a mnie podniosło się ciśnienie. Przecież jak na dłoni było widać, że naciągał ile się da. Ale czego się spodziewać po PANIE JESTEM SAMCEM ALFĄ I JESTEM NAJLEPSIEJSZY. Nie miałam już ochoty na to by dalej uczestniczyć w tej grze. Byłam zbyt mądra na nieszczere zagrania ze strony niebieskookiego.
- Wiesz, że 65% dziewczyn nie używa mózgu ... to dla tego - powiedział a z racji tego że byłam przegraną musiałam za karę uprzątnąć wszystkie elementy i pochować je do papierowego pudełka.
- Zaskoczę Cię skarbie, Ja należę do tych 13% - powiedziałam z przesłodzonym uśmiechem na co chłopak się zaśmiał i spojrzał na mnie wymownie.
- Kocie, zmień koleżanki, bo te Cię okłamują - odparł, a ja nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego po czym zaczęłam okładać go jedną z wielu otaczających nas poduszek. Nie byłam pewna jak to się stało, bo wszystko potoczyło się za szybko, ale w następnej chwili to ja leżałam pod blondynem, który zaczął mnie łaskotać.
On leżał na mnie, a ja pod nim. Między naszymi ciałami nie było ani milimetra wolnej przestrzeni. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, a nasze oddechy w jednym momencie stały się nierówne i niespokojne. Jakby wiedziały co się zaraz wydarzy. I rzeczywiście wtedy jego usta opadły na moje i oboje zatraciliśmy się w tym pocałunku jakby to był nasz pierwszy.
***
Leżeliśmy na łóżku rozmawiając o wszystkim i tak na prawdę o niczym. Śmialiśmy się opowiadając sobie śmieszne historyjki z naszego życia. Spodziewałam się że teraz między nami będzie trochę niezręcznie. W końcu wylądowaliśmy w łóżku, a nawet nie jesteśmy w prawdziwym związku. Trochę mnie to martwiło, bo jakby nie było mieliśmy tylko udawać parę, a naprawdę wyglądaliśmy i zachowywaliśmy się jakbyśmy byli razem. Nie powiem podobało mi się to, ale obawiałam się w jakim kierunku dąży ta znajomość. W sumie nie martwiłam się o Luke'a tylko o siebie. Bardzo szybko potrafiłam się w kimś zakochać, więc dla mnie to był wielki problem. Tym bardziej, że Hemmings zajmował bardzo ważne miejsce w moim życiu. I nie mówiłam tu już o przyjaźni. Czułam powoli że zaczyna mi na nim zależeć, ale wiedziałam, że jeśli tak się stanie to nie będę sobie później mogła poradzić z jego stratą, bo nie oszukujmy się. Gdyby Luke Hemmings wiedział, że go kocham bez zastanowienia zostawił by mnie samej sobie.
Spojrzałam w jego roześmiane oczy, kiedy z przejęciem coś opowiadał. Nie słuchałam go, bo byłam zbyt zajęta martwieniem się o siebie. Sama się uśmiechnęłam po czym stwierdziłam, że to musi się skończyć. Od jutra działaliśmy tylko i wyłącznie według naszej małej umowy. Zero schadzek po szkole. A przede wszystkim żadnego seksu. Czy mu się to podoba czy nie.
______________________________________
Helloł everyone
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz ale sami wiecie ... święta, a co za tym idzie ...obowiązki
Troszkę zmieniłam koncepcję tego rozdziału dlatego nie rozpisywałam się z rozmową z Liz. Nie chciałam z tego rozdziału robić tasiemca, bo z pewnością by taki wyszedł.
No i na koniec chciałam wam życzyć wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku, bo kurde co jak co to na to zasługujecie.
Dziękuję wam, że jesteście i czytacie. Wyświetlenia i gwiazdki idą w górę. Jesteście kochani.
Mam nadzieję, iż wam się rozdział spodoba i zostawicie coś po sobie.
CZYTASZ
deal with it |L.H|
FanfictionChloe to ładna dziewczyna ze szkolnej elity mająca swoje sekrety. Chciałaby zemścić się na swoim byłym chłopaku by pokazać mu kto tak naprawdę tutaj rządzi. Luke to szkolny podrywacz. Przystojny bad boy. Proponuje jej układ nie do odrzucenia. ...